... bez wpadnięcia na kogoś. TAK zgadnijcie na kogo. Myśle ze możemy postawic dla mnie znicz.
Kapitan Levi Ackermann we własnej osobie leży teraz podemna z tak wkurwiona mina ze wyczuwam w jego wzroku „posprzątasz zaraz cały ten jebany zamek!".
-PRZEPRASZAM! Ja ja bardzo bardzo przepraszam!-zaczelam mówić, ale tak szybko ze raczej nic się nie dało zrozumieć.
-Tch.. może najpierw ze mnie zejdź co?- odezwał się odziwo dośc opanowanym tonem.
Natychmiast się podniosłam cała czerwona na twarzy a bardziej to kapral postawił mnie na nogi..
-Przepraszam!-powiedzialam jeszcze raz już nieco uspokojona.
-Po kolacji, mój gabinet- rzucił odwróciwszy się i zaczął iść w swoją stronę.
~to masz przejebane~jedyna myśl krążąca mi po głowie w tej chwili.
W końcu ruszyłam do mojego pokoju z chcecią przynajmniej dwóch godzin snu.. przecież kolacja dopiero o 19...
~Walić papiery dzisiaj nie robie~
~Treningu chyba już dziś nie ma, przecież kapral jest świeżo po wyprawie..~ myślałam idąc do pokoju. Aż wkoncu przywaliłam z całej siły w moje drzwi..- Ał..- szepnełam do siebie podnosząc się z ziemi.
Po wejściu do pokoju zdjęłam buty i spodnie od munduru tak aby zostać w samej koszuli i bieliźnie.
Rzuciłam się na łóżko i nawet nie zorientowałam się ze tak szybko zasnęłam.
-Kurwa- można było słyszeć zza drzwi głośne pukanie i wyklinanie kogoś pod nosem...
aż wkoncu głośny trzask wyparzonych drzwi.Ale ja dalej spałam i raczej nic nie słyszałam nawet nie miałam zamiaru..
-Heiwa ty sobie żarty stroisz??!-donosny głos Lev'ia rozniósł się po pokoju.
-Jeszcze.. 5 minut- wymruczalam zakrywając się kołdra. Nie myślałam o tym po co kapitan tu jest i czemu się na mnie drze..
-Gówniaro wstań z własnej woli albo wezmę w tym udział- powiedział przesadnie głośno kapral
Nie zamierzałam nic odpowiadać dopóki Levi nie zdarł ze mnie siła kołdry.
-Cholera Heiwa-wymamrotał rzucając kołdra o podłogę.
Nie mogłam tego tak zostawić. Sen to ważna czynność i moja ulubiona nikt nawet Kapitan nie ma prawa jej odbierać. Chwyciłam za poduszkę i z impetem rzuciłam w twarz kaprala.
Natychmiast złapał poduszkę i rzucił we mnie tym samym przewracając na podłogę i okładając mnie MOJA poduszka po twarzy.
W końcu udało złapać mi się jego rece w dość mocnym uścisku.
-JUŻ WSTAŁAM!-oznajmilam Lev'ia
-Nareszcie, godzine temu miałaś być na treningu!- krzyknął podnosząc się.
-Co..?-wymamrotalam .
Byłam przekonana ze dziś treningu nie będzie.
SADYSTA!-Gówno. A teraz ogarnij się i złaź mi na plac. A kolacja dopiero po treningu!- mówił świdrując mnie wzrokiem.
Dopiero teraz się zorientowałam w co jestem ubrana. Co za zboczeniec! Cała się oczywiscie poczerwieniałam jak burak.
-Oczcywiscie. A teraz czy mógłby kapral wyjsc i pozwolić mi się ubrać?- warknęlam co wyglądało dość śmiesznie. Cała czerwona,niska,rozczochrana krzycząca na kapitana.
-Tch.- prychnął i wyszedł.
Ruszyłam do łazienki i powoli analizowałam co się działo przed chwila.
18:15... czas ruszyć dupe na trening..
—————————————
Hejka dziś taki luźniejszy rozdział, w miarę pogodny ale w kolejnych rozdziałach mysle ze będzie trochę wyznań i może będzie trochę smutniej...
Miłego dnia kocham was wszystkich i dziekuje ze jestescie!❤️❤️
CZYTASZ
Będę cię kochać do usranej śmierci... Levi X OC
FanfikceMOJA PIERWSZA KSIĄŻKA LEVI X OC -sceny 18+ -przekleństwa -agresja