Part 3

13.5K 631 230
                                    


Darius

Na lotnisku pojawiliśmy się razem z dwoma innymi samochodami. Z jednego z nich, z głośnym przekleństwem na ustach, wysiadł wkurwiony ochroniarz Giovanniego. Na jego rękach dostrzegłem ślady kocich pazurów.

– Jebany, kurwa, sierściuch! – klął na czym świat stoi.

Miałem ochotę się roześmiać, ale Nicola wyglądała, jakby miała zemdleć. Pobladła. Zacisnęła pięści, wbijając paznokcie w wnętrze dłoni.

– Mój kot.

– W bagażniku, kurwa! – warknął ten sam facet.

Kiedy otworzyliśmy tylną klapę, zwierzak syczał jak wściekły. Nie dziwię mu się – na pewno nie miał przyjemnej podróży. Nicola wyciągnęła do niego rękę, ale usiłował ją udrapać, fucząc. Spojrzała na mnie niepewnie, a potem zaczęła przemawiać do Turnipa z czułością, żeby go uspokoić.

– Przynieś kontener – rozkazałem Fabiemu.

W końcu po paru minutach udało nam się zachęcić kota do wejścia do kontenera. Nawet siedząc już w środku, wciąż syczał i warczał. Nicola przyciskała do siebie klatkę, jakby chciała go chronić przed całym światem. Kiedy podrapany wcześniej ochroniarz usiłował odebrać jej kontener przed wejściem na schody, w panice zrobiła krok do tyłu i tylko mój refleks uratował ją przed upadkiem na płytę lotniska. Na widok mojego spojrzenia facet cofnął się momentalnie. Wiedziałem, że jeśli zaproponuję pomoc Nicoli, odmówi, więc patrzyłem tylko, jak niezgrabnie wspina się po schodach. Kiedy dotarła na szczyt, stewardessa chciała przejąć kontener, ale ona zaprotestowała gwałtownie.

Patrick wytargał z samochodu jej brata. Dzieciak był niezadowolony, a będzie jeszcze bardziej. Właśnie został zakładnikiem. Wpadł do samolotu, przepychając się obok mnie i nawet nie przepraszając. Natychmiast popędził do miejsca, gdzie przy oknie usadowiła się jego siostra.

– Chcę tu usiąść. – To nie była prośba, tylko bezwzględny rozkaz wydany takim tonem, że moje brwi podjechały do góry. – Już! – wrzeszczał na całe gardło, kopiąc w kontener.

Kiedy Nicola sięgnęła do pasa, żeby go rozpiąć i się przesiąść, Vito uniósł dłoń i wymierzył jej siarczysty policzek. Byłem za daleko, żeby go powstrzymać. Stewardessa patrzyła na to szeroko otwartymi z zaskoczenia oczami. Dzieciak nie przestawał kopać w klatkę, nie przejmując się przeraźliwym miauczeniem kota. Nicola starała się osłonić zwierzaka, więc kilka kopniaków wylądowało na jej ramionach i plecach.

Dopadłem do nich w kilku krokach, złapałem szczyla za kark i odciągnąłem na drugą stronę samolotu. Uwolniłem go i zmusiłem, żeby posadził tyłek na siedzeniu. Zamierzył się na mnie, ale bądźmy szczerzy, złamałbym mu kark jedną ręką bez wysiłku. Zaczął wrzeszczeć i przeklinać. Marco wyjął z kieszeni fiolkę z lekiem uspokajającym. W ciągu trzydziestu sekund zapadła błoga cisza.

– Kurwa, można dostać bólu dupy od tych jego wrzasków – warknął Marco.

Nicola zaczęła przepraszać. W jej oczach błyszczały łzy.

– To moja wina. Powinnam poczekać, aż on zajmie miejsce.

Co tu jest, kurwa, grane? Co ona pierdoli?

Obaj patrzyliśmy na nią z podejrzliwością. Kot nadal urządzał koncert na jedno gardło. Teraz dla odmiany na przemian wył i wydawał dziwne, przeciągłe dźwięki.

– Podróż życia – skwitował Patrick, siadając w fotelu.

Przypiąłem nieprzytomnego gnoja pasami, a potem popchnąłem Nicolę z powrotem na fotel i zapiąłem także jej pas. Klatkę z ujadającym kotem postawiłem jej na kolanach, ale choć starała się go uspokoić, nic nie działało. A miało być jeszcze gorzej, bo musiał jakoś przetrwać start.

Ukryte motywy - Baleary tom #1 - Wydana - Już w sprzedażyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz