Part 5

11.9K 575 147
                                    


Nicola

Mój pokój był piękny. Urządzony w błękitach. Ogromne łoże z baldachimem, o jakim wielokrotnie czytałam w książkach, przykrywała pięknie haftowana narzuta ze złotymi wzorami. Wszystkie meble – dwie komody i dwie szafeczki nocne – były ciemne. Duże lustro dawało wrażenie większej przestrzeni. Wszystko pasowało do siebie idealnie. Jak w reklamie w katalogu.

Ciekawe, jak długo tu zostanę?

Czułam się jak księżniczka. Wypuściłam Turnipa i pozwoliłam mu się zaaklimatyzować. Przygotowałam kuwetę w łazience i nasypałam mu jedzenia. Spojrzał na nie, machnął ogonem i odszedł.

– To może później – powiedziałam niezrażona jego zachowaniem.

Kolację przyniesiono mi do pokoju. Następne dwa dni upłynęły spokojnie. Mia usiłowała zachęcić mnie do rozmów. Była miła, ale czułam się zobowiązana względem Dariusa, żeby nie zdradzać żadnych szczegółów. Nie byłam w stanie wyjaśnić jej, co tu robię, ani odpowiedzieć na inne pytania. Z prostego powodu: sama nie wiedziałam. Mój ojciec zrobił coś złego. To nie ulegało żadnym wątpliwościom. Na tyle złego, że mój brat bliźniak przypłacił to życiem. Jakikolwiek czekał mnie los, na razie wszystko wydawało się lepsze niż dziewiętnaście lat mojej dotychczasowej egzystencji.

Niemo przeżywałam swoją przygodę.

Trzeciego dnia o poranku matka Dariusa dostała szału, kiedy zobaczyła sierść na mojej koszulce. Obserwowałam jej zachowanie z przerażeniem. Zrobiła mi autorytatywny wykład na temat tego, jak szkodliwe są koty. Spuściłam wzrok, wiedząc, że nie ma racji, ale nie mając odwagi powiedzieć, że przecież sierść to nic złego. Niestety nie miałam rolki do kłaczków. Ani pieniędzy, żeby ją kupić. Ani jak się dostać do sklepu.

Tego samego popołudnia zeszłam na dół po wodę, a kiedy wróciłam na górę, drzwi do mojego pokoju były uchylone. Moje serce na chwilę przestało bić, po czym rozpoczęło szaleńczy galop. Wpadłam do środka, ale nie mogłam znaleźć Turnipa. Zbiegłam po schodach. Rozejrzałam się na prawo i lewo, i zaczęłam szukać.

W tym domu wszędzie były pootwierane drzwi. Dlatego tak bardzo pilnowałam, aby te do mojej sypialni zawsze były zamknięte. Byłam pewna, że o tym nie zapomniałam. Zawsze jeszcze sprawdzałam klamkę. Ot tak, dla pewności. Ponieważ z kuchni dochodziły odgłosy przygotowywania wieczornego posiłku, założyłam, że tam nie poszedł. Raczej skierowałby się na zewnątrz, gdzie było cicho. Turnip nie lubił obcych ludzi, głośnych dźwięków i zamieszania.

Zaglądałam właśnie pod żywopłot, kiedy usłyszałam głos Mii:

– Co robisz?

– Szukam mojego kota.

– O! – wyrwało się Mii.

Godzinę później nadal go nie znalazłyśmy. Byłam zrozpaczona. Serce biło mi w piersi głośno i gwałtownie. Zapadł się pod ziemię. Przecież nie mógł odejść daleko! Co się z nim stało? Nie pomagało wołanie po imieniu ani żadne „kici, kici".

– Co wy robicie!? – doszedł nas władczy głos matki Dariusa.

– Szukamy kota! – odparła Mia. – Gdzieś uciekł.

Jej matka zbliżyła się do nas.

– Nigdzie nie uciekł. Kazałam Amo się go pozbyć.

Obie spojrzałyśmy na nią natychmiast – ja z rozpaczą, a Mia z przerażeniem. Wytrzeszczyłam oczy na widok pogardy wypisanej na jej przystojnej twarzy. Pogarda zmieniła się w okrucieństwo. Przecież to matka Dariusa, musiało mi się coś przewidzieć. A jednak.

– Nie, nie, nie! – zawołałam, czując, jak moje serce rozpada się na tysiące kawałków.

– Ty tylko parszywy kot – oznajmiła dobitnie.

– O mój Boże! – mruknęła dezaprobująco Mia. – Mamo!

– Mam tylko jego – dopadłam do niej, łapiąc ją za rękę z błaganiem w oczach. Odtrąciła mnie natychmiast, jakbym była co najmniej trędowata. – On nie sprawia kłopotów. Nie drapie niczego. Jest czysty. Ja będę go pilnować. Nigdy go już pani nie zobaczy – zapewniałam z pasją. Znów złapałam ją za dłoń. – Ani żadnego futra, nigdzie. Obiecuję!

Matka Dariusa ponownie strząsnęła z siebie moje dłonie, a potem wymierzyła mi siarczysty policzek. Głowa odskoczyła mi do tyłu. Przyłożyłam do policzka chłodną dłoń. W oczach zebrały mi się łzy. Nie mogłam uwierzyć, że można być tak okrutnym.

– Moja decyzja jest ostateczna! – warknęła, odchodząc.

– Nie! – zawołałam. Chciałam za nią pobiec, ale Mia złapała mnie za rękę. – Nie! Muszę iść go poszukać.

Narastała we mnie desperacja. Turnip był moim jedynym przyjacielem i obrońcą. Mieliśmy tylko siebie. Zawsze tylko ja i on. Zawsze razem. Był moją rodziną. Całym moim życiem. Wszystkim, co miałam.

Zalałam się łzami, szlochając niekontrolowanie.

– Spróbuję się dowiedzieć, co się stało – westchnęła Mia i poprowadziła mnie do domu.

Niestety Amo, mimo gróźb i próśb, nie chciał powiedzieć, co zrobił z kotem. Nie miałam telefonu, więc nie mogłam się skontaktować z Dariusem. Czy by mi pomógł? A co, jeśli Turnipa uderzy samochód? A jeśli spotka na drodze jakieś zwierzę? Czy będzie się umiał obronić? Jak wróci do domu?

– Przykro mi, Nicola – powiedziała z żalem Mia, opuszczając mój pokój.

Popadłam w czarną rozpacz. Zabrano mnie z domu, gdzie wszyscy traktowali mnie jak śmiecia. W Chicago przez chwilę wydawało się, że mój los się odmieni. Potem zostałam porzucona przez Dariusa, a dwa dni później mój ukochany przyjaciel, który był ze mną od dzieciństwa, został wyrzucony z domu. Pozbyto się go jak niechcianej rzeczy. Płakałam nad jego losem i nad swoim.

Moje serce rozpadło się na kawałki. Nie mogłam złapać oddechu.

Dlaczego to wszystko spotyka właśnie mnie? Co takiego zrobiłam światu, że od dnia narodzin nikt mnie nie kocha? Czy w poprzednim życiu byłam potworem?

Nie chciałam wierzyć, że Darius zrobił to wszystko z premedytacją. Umieścił mnie tu, pod skrzydłami matki, wiedząc, jaka jest? Przecież, gdyby nienawidził Turnipa, pozbyłby się go jeszcze przed wyjazdem ze Stanów. A jednak kupił mu te wszystkie wspaniałe rzeczy.

Mocno przytuliłam do siebie szelki i kocyk z kontenera.

Chcę mojego przyjaciela z powrotem! Chcę znów poczuć jego mięciutkie futerko na twarzy. Posłuchać jak mruczy. Przytulić go do siebie!

Zduszone łkanie wyrwało mi się z piersi.

Byłam w obcym kraju. Nie znałam tu nikogo. Nie miałam telefonu, ani nawet głupiej mapy. A Amo, który wywiózł Turnipa nie wiadomo gdzie, patrzył na mnie jak na śmiecia. Tak samo jak wszyscy inni w tym domu. Jedyną znośną osobą była Mia, ale nawet ona nie potrafiła przeciwstawić się matce. Nie miała żadnego wpływu na ochroniarza.

Nie mogąc znieść tego wszystkiego, pogrążyłam się w płaczu. Objęłam się ramionami, usiłując powstrzymać ból rozsadzający mi serce. Kochałam całą sobą mojego kota, jedyne przyjazne mi stworzenie we wszechświecie.

A teraz straciłam i jego.

Ukryte motywy - Baleary tom #1 - Wydana - Już w sprzedażyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz