3

286 13 0
                                    

Dziwne, że tak łatwo poszło przyjęcie mnie. Myślałam, że to potrwa dużo dłużej, a jednak.
Mam nadzieję, że gdzieś tutaj Justin. Martwię się o niego. Nie wiem w jakim jest stanie. Czy jest cały i zdrowy...i czy wogóle żyje...
-No chodź- warknął w moją stronę Peter. Oj coś czuję, że się nie dogadamy- chłopcy to jest Wiktoria.
-Jestem Wendy- powiedziałam wkurzona.
-Nie ważne.
O dziwno chłopcy przyjęli mnie bardzo miło. Uśmiechali się do mnie, byli bardzo mili. Jednak moją uwagę przykuł jeden chłopak, który nawet nie zamierzał pokazać mi swojej twarzy:
-Kto to?-Zapytałam chłopców.
-Ten? To Justin...nowy- powiedział z niechęcią Alex. A mi zapaliła się lampka. Nie...to nie możliwe...czy to mój Justin?
-Długo już tutaj jest?
-Nie, zaledwie kilka dni- byłam już pewna...to on. Tylko, że dlaczego patrzył na mnie jakbym zrobiła mu krzywdę?
W trakcie kolacji nie mogłam oderwać wzroku od tajemniczego chłopaka. Czy to na prawdę mój przyjaciel Justin? Czy to może ktoś inny? Nie byłabym sobą gdybym odpuściła i nie podeszła do niego. Niepewnie, ale zrobiłam to:
-Um...hej...czy my przypadkiem się nie znamy?
-Nie.
-Wydaje mi się, że tak...
-Dobra...tak znamy się...
-Justin?-Wtedy chłopak spojrzał mi w oczy i byłam już pewna.
-Tak, to ja...Wendy...co ty tu robisz?
-Szukałam cię żebyś mógł wrócić do domu...
-Ale ja nie chcę. Zobacz jak tu pięknie. Wiesz...myślałem nad zabraniem ciebie tutaj.
-Justin, ale co z naszymi rodzinami?
-Przecież wiesz, że i tak nie pamiętają o naszym istnieniu.
-Ale może jakbyśmy wrócili to przypomnieliby sobie wszystko. Justin...proszę wracajmy do domu.
-Nie chcę, tutaj czuję się sobą. Zobacz wkońcu możemy być szczęśliwi, nie musimy się o nic martwić. Skończmy te nudne życie. Zacznijmy się cieszyć z niego cieszyć!
-Taylor na pewno by tego chciał...-powiedziałam smutno na myśl o chłopaku.
-Widzisz Wendy?! Zostańmy tutaj- nie wiedziałam co mam zrobić. Z jednej strony wiem, że Taylor ucieszyłby się z tego, że jestem szczęśliwa, ale...co z moją rodziną? Wiem, że mnie nie pamiętają, ale przecież mogą sobie przypomnieć.
-A co jak pamiętają?
-Kochana...tutaj działa pewna bariera przez, którą nie pamiętają...
-To dlaczego ja pamiętałam o tobie?-Przerwałam mu zdenerwowana już tym wszystkim. Nie rozumiem dlaczego on tak bardzo chce tu zostać. Dlaczego nie zależy mu na dawnym życiu. Przecież już nigdy nie zobaczymy naszych bliskich, nigdy już nie pójdę na grób Taylor'a...
-Oj Wendy nie ważne. Zostaniemy?-Miałam mieszane uczucia. Z jednej strony nie miałam w sumie nic do stracenia i mogłabym zostać, a z drugiej nie wyobrażam sobie takiego życia. Jak to ma wyglądać? Co ja będę robić? Wiem, że moim marzeniem było i nadal jest zostać wiecznym dzieckiem, ale kiedy mam taką okazję to czuję, że to jednak nie jest dobrym rozwiązaniem.
-Justin...ja nie mogę.
-Wendy daj spokój...
-Oh no dobra...zostajemy- powiedziałam, widziałam, że chłopak bardzo się ucieszył. Pomimo tego, że był przeszczęśliwy to poczułam coś dziwnego. Nie wiem...mam złe przeczucia, że to jednak nie była dobra decyzja, ale może poprostu dramatyzuję?

One Reason WhyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz