7

212 8 1
                                    

Zaczynam się martwić moimi odczuciami. Musiałam się pomylić, przecież Justin też ledwo się trzymał po śmierci Taylor'a. Chociaż co ja tam mogę wiedzieć. Zamknęłam się w domu i nie odzywałam się do nikogo, a on siedział sam i musiał sam zacząć normalnie żyć. Byłam straszną egoistką. Zamiast razem przetrwać ten trudny dla nas czas to oddałam się od mojego przyjaciela. Czułam się z tym wszystkim bardzo źle.
Ze smutkiem spojrzałam na chłopaka. Wydawał się być szczęśliwy, ale zbyt dobrze go znam. Na pewno czuje się teraz okropnie.
Nagle poczułam się bardzo senna. Chciałam jeszcze zostać z nimi, ale to było silniejsze i po chwili zamknęłam oczy.
Po paru minutach poczułam, że ktoś mnie podnosi. Z ciekawości lekko otworzyłam oczy i ujrzałam twarz Felix'a. O dziwo czułam się bezpiecznie w jego ramionach więc znowu zamknęłam oczy i zasnęłam.
Z uśmiechem na ustach szłam z Taylor'em z powrotem do garażu. Nie mogłam się doczekać kiedy chłopak pokaże efekty swojej pracy. Byłam pewna, że wszystko wyszło idealnie. Nie wiem dlaczego, ale czułam się dziwnie. Jakby coś się nie zgadzało. Myślałam, że to pewnie przez emocje. Po chwili Taylor postanowił przetestować motor, byłam z niego taka dumna. Wydawało się, że wszystko jest dobrze jednak niestety...nigdy nie pomyślałabym, że kiedykolwiek to zobaczę...na moich oczach Taylor miał wypadek...mój ukochany zmarł...czułam się jakby brutalnie wyrwano część mnie.
Obudziłam się zalana łzami i ciężko oddychałam.
-Wendy co się stało?
-Śnił mi się...wypadek Taylor'a- wtedy jakby mnie olśniło. Przecież Justin został w garażu. Czy on mógłby...nie jak ja mogłam tak pomyśleć. Oni się przyjaźnili nie zrobiliby sobie krzywdy.
-Chodź- po chwili Felix mnie przytulił. Czułam się lepiej będąc przy nim. Dobrze wiedział jak się czuję gdy myślę o Taylor'ze, więc nie zadawał zbędnych pytań, na które i tak nie chciałabym odpowiadać.
Stwierdziłam, że muszę się ogarnąć. Nie mogę pozwolić aby przez moje załamania Felix zarywał nockę. Wzięłam głęboki wdech na uspokojenie, otarłam łzy i postanowiłam iść dalej spać:
-Dziękuję.
-Wiesz, że nie musisz dziękować.
-Wiem...chodźmy już spać- jak powiedziałam tak i zrobiliśmy.
Powoli zaczęły mnie męczyć te myśli o wypadku Taylor'a. Jedna sprawa nie dawała mi spokoju. Czy Justin mógłby majstrować przy motorze? Wiem, że mogę być okropna oskarżając przyjaciela, ale te myśli cały czas krążyły w mojej głowie.
Postanowiłam dać na dzisiaj spokój z tym wszystkim i położyłam się spać.
Obudziłam się bardzo wcześnie. Słońce dopiero co zaczęło wschodzić. Wstałam po cichu aby nie obudzić Felix'a i poszłam do łazienki. Po wykonaniu porannych czynności postanowiłam się przejść. Spacerując blisko obozowiska czułam się dziwnie mianowicie czułam czyjąś obecność, a potwierdził to szelest liści. Cicho podeszłam do miejsca hałasu i byłam gotowa zaatakować. Kiedy ujrzałam, że ktoś wychodzi z kryjówki bez zastanowienia wskoczyłam na niego:
-Kim jesteś i co tu robisz?-Zapytałam trzymając tajemniczą osobę.
-Zależy kto pyta- odpowiedział cwaniacko chłopak, bo tak wywnioskowałam po głosie.
-Gadaj kim jesteś i czego chcesz.
-Bez adwokata nie rozmawiam.
-Nie cwaniakuj tylko gadaj kim...-nie było dane mi skończyć, ponieważ do naszej rozmowy ktoś dołączył:
-Ej! Co się tu dzieje?
-Kręcił się obok, więc...
-Daj spokój i zostaw go- wykonałam polecenie Peter'a, bo nie chciałam się kłócić- sory Matt, wiesz nowa i nie zna wszystkich.
-Nic nie szkodzi, przynajmniej wiadomo, że lepiej jej nie podpaść. Jestem Matt- odezwał się do mnie chłopak i wyciągnął do mnie rękę.
-Wendy- odowiedziałam i z lekkim uśmiechem uścisnęłam jego dłoń.
-Co cię tu sprowadza?
-Postanowiłem was odwiedzić. U mnie w okolicy od dawna nic się nie dzieje, więc chyba rozumiesz, że się nudzę.
-Jasne rozumiem. Dobra to zapraszam do nas- od razu ruszyliśmy w stronę obozowiska. Chłopcy już wstali i zajmowali się porannymi czynnościami- chłopaki! Zobaczcie kto nas odwiedził!
-Matt!-Krzykneli szczęśliwi i szybko podeszli do przyjaciela. Każdy przywitał się z nim i zaprosili go na wspólne śniadanie.
-Gdzie byłaś?-Zapytał Justin siadając obok mnie.
-Poszłam się przejść- po śniadaniu chłopcy nadal rozmawiali ze swoim przyjacielem, a ja usiadłam trochę dalej od nich aby posiedzieć w spokoju i od czasu do czasu popatrzeć na nich. Miło widzieć ich wszystkich szczęśliwych. Dzięki temu również ja czułam się szczęśliwa. Byłam bardzo zadowolona, że ich poznałam i mogę wiedzieć ich twarze codziennie. Z mojego rozmyślania wyrwał mnie głos:
-Co tak sama tutaj siedzisz?-Zapytał Matt.
-Lubię czasem tak posiedzieć i pomyśleć.
-Najlepsze zajęcie, też tak często robię. Jakim cudem dziewczyna trafiła na tą wyspę?
-Udawałam chłopaka.
-Serio? Po co?
-Szukałam przyjaciela i dowiedziałam się, że tutaj mogę go znaleźć no i jest.
-Taka przyjaciółka to skarb.
-Dziękuję to miłe.
-Pewnie to ten Justin jest tym przyjacielem.
-Tak, masz rację.
-Chłopak ma wielkie szczęście, że się z tobą przyjaźni.
-Co tak tam siedzicie? Chodźcie idziemy nad wodospad- na słowa Peter'a od razu poszliśmy w stronę reszty chłopców. Nie mogłam się doczekać kiedy będziemy na miejscu.

One Reason WhyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz