10

157 3 0
                                    

-Gratulacje, ale na prawdę musimy już spadać- powiedział Peter i wykonaliśmy jego polecenie.
Szłam na początku z Felix'em i Peter'em, a reszta szła za nami.
Martwiło mnie to wszystko. Dziwne zachowanie Justin'a, moje tajemnicze przeczucia, nie wyjaśniona śmierć Taylor'a. O co może chodzić? Bałam się, że sprawa z Justin'em i ze mną może być powiązana, ale jakim cudem? Szczerze mam czasem tego wszystkiego dosyć. Boję się, że te wszystkie sprawy łączą się w całość.
-Wendy coś się stało?
-Felix...boje się. Mam dziwne przeczucia, że coś się wydarzy. Za dużo rzeczy się dzieje...najpierw Taylor, potem Justin, a teraz jakoś czuję się inaczej niż zwykle. Co się dzieje?
-Wendy, wiem, że Cię to męczy, ale obiecuję, że razem znajdziemy rozwiązanie.
-Jesteśmy na miejscu- naszą rozmowę przeszkodził głos Peter'a. Spojrzeliśmy na niego, a następnie na ogromną górę- musimy się rozdzielić.
Ja idę z Matt'em i Dzwoneczkiem w prawo. Felix, Wendy, Justin na górę.
Simon, Adam, Luka w lewo. David, Olgierd, Christian w prawo. Oliver, Kaspian, Victor do jaskini. James, Luis, Daniel patrolujecie las. Alex, Adrian, Bill przejdzie się dookoła tak dla pewności. Theo, Brandon, Andrew zostańcie tutaj i bądźcie gotowi w razie potrzeby- po podzieleni nas każdy poszedł w swoją stronę. Czułam dziwny niepokój będąc z Justin'em. Wiem może to głupie, przecież to mój przyjaciel, ale on mógł...ugh mam już tego serdecznie dosyć.
Justin cały czas dziwnie się zachowywał przez co czułam niepokój.
Byliśmy już na samej górze. Nic nie wskazywało na to, że jest coś nie tak. Wtedy stało się coś czego nigdy bym się nie spodziewała. Justin niespodziewanie uderzył Felix'a w głowę przez co chłopak stracił przytomność:
-Justin co ty robisz?!
-Jak to co? Wyeliminowałem kolejnego niepotrzebnego.
-Co? O co ci chodzi?!
-Taylor...był taki wspaniały...Taylor mój chłopak...jak ja go kocham!-Nie miałam pojęcia o co mu chodzi. Patrzyłam przerażona na niego, ale kątem oka zauważyłam, że Felix odzyskał już przytomność, ale był bardzo słaby- nadal nie rozumiesz? To ja zabiłem Taylor'a!-Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Justin on...on zabił mojego Taylor'a...miałam taką nadzieję, że moje przypuszczenia są fałszywe, ale jednak...-zaskoczona? No oczywiście zawsze to Taylor był na pierwszym miejscu, a ja! Zapomniałaś o swoim przyjacielu?! Miałem taką nadzieję, że jak tutaj trafiliśmy wkońcu mnie zauważysz...jednak ktoś musiał wepchnąć nos w nie swoje sprawy! Wendy...kochana zawsze możemy to zmienić. Więc którego z nas wybierasz? Mnie czy jego? Ja dam ci miłość, szczęście, wszystko co będziesz chciała. A on?! On nie jest ciebie wart zrozum tylko my Wendy będziemy szczęśliwi- nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. To nie był już mój przyjaciel. To dosłownie inna osoba- milczysz, więc wszystko jest jasne- powiedział z kpiną- wybierasz jego...po tym wszystkim co dla Ciebie zrobiłem wybierasz właśnie jego?!-Przestraszyłam się gdy Justin podniósł głos. Zachowywał się jakby wpadł w jakiś trans. Nie poznawałam go- Znamy się tyle lat, byłem dla ciebie taki dobry, a ty chcesz być z nim? W takim razie nie dajesz mi innego wyboru- rani Felixa sztyletem w brzuch, zrobiło mi się słabo- widzisz jego już nie ma?! Już nam nie stoi na drodze! Więc do cholery powiedz to! Powiedz wreszcie, że mnie kochasz!-Nie odpowiedziałam mu nic. Bez zastanowienia rzuciłam się na niego. Wytrąciłam mu z ręki sztylet jak tylko leżał na ziemi i odezwał się obojętnym głosem- no i co teraz zrobisz? Zabijesz mnie?-Nie wiem co ze mną się działo i wycelowałam sztyletem prosto w serce chłopaka- wcale nie jesteś lepsza ode mnie. Zajmujesz się zabójcą ex niż opatrzeć swojego ukochanego?
-Wendy nie słuchaj go- usłyszałam słaby głos Felix'a. Był coraz bardziej słaby, a ja nie wiedziałam co zrobić. Nagle przybyło moje wybawienie. Zjawili się chłopcy. Poczułam lekką ulgę gdy ich zobaczyłam.
-Dobrze każdy wie, że nie toleruję jak ktoś krzywdzi moich przyjaciół, bo są dla mnie jak rodzina. Takie zachowanie jest niewybaczalne- zauważyłam, że Justin zrobił się niespokojny na słowa Peter'a.- Co tu z tobą zrobić? Mógłbym Cię poprostu zabić, ale mam lepszy pomysł- po chwili poczułam się dziwnie i zobaczyłam największy postrach tej wyspy- Cień. Był przerażający. Spojrzał podejrzanym wzrokiem na Peter'a i uśmiechnął się okropnie. Nagle jego wzrok przekierował się na Justin'a i wtedy to co zobaczyłam...aż ciężko to opisać. Postrach całej wyspy wyrwał cień Justin'a na co z chłopaka wydobył się przerażający wrzask i zapadła cisza. Cień mojego byłego przyjaciela został rozszarpany na milion kawałków, a jego ciało rozpłynęło się w powietrzu. Przełknęłam ślinę i starałam się powstrzymać łzy. Jak on mógł zabić Taylor'a...wtedy wybudziłam się z tego dziwnego transu i jak najszybciej podbiegłam do Felix'a:
-Felix...Felix słyszysz mnie?!-Byłam przerażona stanem chłopaka, moi przyjaciele byli na skraju załamania, a tym bardziej Peter. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Musiałam coś zrobić, inaczej nie wybaczyłabym tego sobie. Nie mogłam teraz i jego stracić- Felix...proszę obudź się...kocham Cię- po tych słowach złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek. Nagle wokół nas rozbłysło światło i wniknęło w serce Felix'a. Nie miałam pojęcia o co chodzi.
Patrzyłam zapłakana na mojego chłopaka, a on nagle zaczął otwierać oczy:
-Myślałaś, że tak łatwo się mnie pozbędziesz?-Uśmiechnęłam się lekko na jego słowa i mocno przytuliłam się do niego.

One Reason WhyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz