Niewiedza

187 11 8
                                    

- Zabini, mamy iść się pouczyć, nie wiem czy pamiętasz - dźwięki zabawy i krzyków pijanych uczniów roznosiły się po lochach. Zapach wilgoci i zgnilizny, był tym razem dodatkowo doprawiony odorem dymu, alkoholu i potu. Drzwi do pokoju wspólnego były otworzone na oścież i nikogo to nie obchodziło, bądź nikt tego nie zauważył, ale czy można winić pijanych nastolatków ? Nie.

Osobiście nie przepadała za alkoholem, czy tego typu imprezami. Nie żeby wogóle nie lubiła się zabawić, ale raczej wolała spotkanie, w gronie znajomych z muzyką i kremowym piwem, gdzie można było pogadać i powspominać, pograć w jakieś idiotyczne gry, czy porobić sobie nawzajem żarty.
Natomiast na imprezach jak ta w domu Salazara, alkohol lał się litrami, nietrzeźwi ludzie zalegali w każdym koncie, w łazienkach można było natknąć się na czyjeś wymiociny, bądź znaleźć dwójkę ludzi w bardzo różnych sytuacjach, poczynając od zwykłego obmacywania, po szybkie numerki w kabinie kończąc. Zbyt dużo ludzi, za głośno, zbyt szaleńczo, totalnie nie jej klimaty.

Natomiast wśród tego zgiełku i przepychu Zabini coś zostawił, bo szczerze, nawet nie wiedziała co i koniecznie tego potrzebował.

- Więc ? - zapytała starając się nie skrzywić gdy wyczuła zapach marihuany unoszący się gdzieś obok, a jej wzrok padł na grupkę nieźle zjaranych nastolatek, które jeszcze chwila, a zaczęłyby uprawiać striptiz na stole pełnym szklanych butelek i kieliszków. Wspaniale. - Czego tak konkretnie szukasz i co jest tak niezbędne, że nie ruszysz się bez tego na nasze korepetycje ?

Spojrzał na nią, odrywając swój wygłodniały wzrok, od szklanki whisky stojącej na najbliższym stole, albo od skąpo ubranej, rudej dziewczyny, która uśmiechała się do niego zalotnie. Ciężko stwierdzić, z Zabinim nic nie wiadomo. - Szukaj blond czupryny i wzroku bazyliszka. Ewentualnie grupki dziewcząt, wyglądających jakby zmierzały na polowanie, to też może być trop.

- Szukamy Malfoya ?!

- Ała - Blaise zatkał uszy, tak jakby jeden krzyk Hermiony był głośniejszy, niż dudniąca muzyka. - Nie denerwuj się, Draco ma mocny łeb, więc nie powinien być schlany. Hmmm dobra, ja idę przejrzeć niektóre dormitoria, a ty poszukaj tutaj. Jak go nie znajdziesz, to nie wiem wyjdź i poczekaj na mnie na zewnątrz, albo zostań, jak wolisz.

I zanim zdążyła się zgodzić, czy zaprzeczyć Zabini już zmierzał w tylko sobie znanym kierunku, a ona została sama, pośród pijanych Ślizgonów, odoru alkoholu i mimo, że rzadko jej się to zdarzało, to teraz naprawdę nie wiedziała co robić.

...

Półtorej godziny później, gdy Zabini nie wrócił, a ona została sama w tym imprezowym szaleństwie, stwierdziła, że nie ma sensu dłużej przebywać w gnieździe odkurzonych alkoholem, narkotykami i Merlin wie czym wężów i zdecydowała się po prostu wrócić do siebie. Trudno, to nie ona ma problemy z eliksirami i to nie ona obleje przedmiot. A Snape nie może jej winić za to, że jego podopieczni zamiast się uczyć, woleli imprezować, przecież siłą ich nigdzie nie zaciągnie.

Tak naprawdę, to powinna wogóle zgłosić całą tą popijawę, bo o ile imprezy w Hogwarcie były jak najbardziej dozwolone, to alkohol na nich, czy substancje odurzające, już nie. A skąd wzięły się tu mugolskie papierosy, to już wogóle nie wiedziała.

Zmierzała więc w stronę wyjścia, starając się nie nadepnąć na leżących na podłodze uczniów, dla których jak widać zabawa już się skończyła.

 Dramione ~ Zła strona dobra Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz