Wspomnienia i Skrzat Domowy

363 13 9
                                    

Kap, kap, kap.

Krople deszczu, uderzające o parapet, w stałym, irytującym rytmie, były jednym dowodem dla Draco, że czas nie stanął w miejscu i nie pozostawił go pośrodku nicości.

Chociaż, czy to by było takie złe. Po prostu istnieć wśród niczego. Nigdy nikogo już nie usłyszeć, nie zobaczyć, po prostu być i zapadać się w sobie.
Aż tak źle ?

Tak

Dla niego, raczej tak. No bo żeby tak na zawsze tkwić, w jakiejś czarnej dziurze bez dna, bez nikogo u boku. Może i on sam nie był osobą, która jakoś koniecznie musiała otaczać się gromadą ludzi, - Chic wiele osób twierdziło inaczej - ale lubił czuć, że nie jest sam, że nawet jeżeli z nikim w danym momencie nie rozmawia, to w każdej chwili może się jednak do kogoś zwrócić. Bo jednak dobrze jest mieć ... Kogoś. Po prostu kogoś, komu można powiedzieć coś co nas dręczy i choć trochę odciążyć się z tych wszystkich myśli, kotłujących się w głowie.

- Malfoy

Któż to zawitał w paskudne progi, jego pokoju. Szopa na głowie, - choć wcale nie uważał, żeby dalej miała aż taką nieokiełznaną górę siana  - przemądrzały głos. To na pewno Granger.

Otworzył powoli powieki, uniósł głowę i tak, jak sądził, w progu stała Hermiona Granger, patrząca na niego z nutą ciekawości w oczach.
Nie odpowiedział, lecz posłał jej pytający wzrok, dając jej tym samym do zrozumienia, że może mówić dalej.

- Musisz zejść na dół mamy do pogadania - oznajmiła i od razu wyszła, jakby się go bała, a szkoda, bo mimo, iż cały dzień nie był zbyt rozmowny, to teraz po krótkiej drzemce, siły mu wróciły i miał ochotę pogadać. Niestety Granger raczej od jakiegoś czasu unikała go usilnie i starała się udawać, że on nie istnieje.
W sumie... Nie dziwił jej się.

Zszedł więc szybko na dół, po schodach, aż nagle, dosłownie poczuł, jak atmosfera zmienia się na napiętą, zmuszając go do zachowania powagi. Wszyscy patrzyli na niego, czekając aż usiądzie i najwyraźniej mieli przygotowaną dla niego jakąś bombę, którą wywróci wszystko do góry nogami.

- Usiądź Malfoy - Potter wskazał mu fotel i wydawało się, że mimo dość dziwnej sytuacji, czuł się on bardzo pewnie, wręcz nonszalancko. Nie mógł oczywiście wiedzieć, że tak naprawdę, wewnątrz Harrego, rósł wir myśli i sprzecznych emocji, a także obaw, czy aby na pewno dobrze robi. - To będzie dłuższa rozmowa.

...


- Japiernicze - niecodziennie widziało się zdołowanego czy zszokowanego Draco Malfoya, jednak tym razem, informacje jakie Harry i Ron mu zafundowali, musiały wywołać taką, a nie inną reakcję.

Czuła na sobie jego wzrok, przewiercał ją na wylot, jakby chciał widzieć co ona myśli na ten temat.
Nie miała jednak zamiaru podnieść wzroku i tylko zagorzale wpatrywała się w swoje paznokcie, udając, że wcale nie czuje się niekomfortowo.

- Więc jaki macie plan ? - zapytał wreszcie, przenosząc swój wzrok na Harry'ego, zakładając ręce na piersi i w ogóle się rozluźniając, co tylko pokazało jak szybko umie odnaleźć się w sytuacji.

Po tym pytaniu zapadła cisza, ponieważ w zasadzie, nikt nie umiał udzielić rozsądnej odpowiedzi.
No bo jaki mieli plan ?

Wiedzieli jednynie, że dwa horkruksy już zostały zniszczone, natomiast chwilowo byli podczas poszukiwań trzeciego, który wyglądał jak naszyjnik, a lata temu zabrał go jakiś tajemniczy R.A.B.

Więc w zasadzie, nie wiedzieli zbyt dużo, a na pewno nie wystarczająco by mieć jakikolwiek plan.

- Czyli podsumowując nie macie żadnego - uśmiechnął się kpiąco i spojrzał na nich z pobłażaniem, zapewne wyśmiewając ich w myślach i siłą powstrzymując się, by im teraz nie podogryzać.

 Dramione ~ Zła strona dobra Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz