Co się stało z Zabinim ?

357 18 11
                                    

- Co za bezczelny dupek ! - to sformułowanie zostało tego dnia już powtórzone co najmniej pięć razy. Harry'emu wyraźnie puszczały nerwy. W końcu ledwie wczoraj dowiedział się, że jeden z członków Zakonu obrabowywał dom jego ojca chrzestnego. Nie mogli stwierdzić co ukradł, ale nie trudno było się domyślić. Zapewne brał wszystko jak leci, wszystko co tylko można sprzedać i dostać za to trochę kasy. Wszyscy wiedzieli, że nie jest to najporządniejszy facet, na dodatek tchórzliwy, ale nie sądzili, że jest w stanie okraść ludzi, którzy mimo jego nieciekawej opinii, próbowali mu zaufać.

- Po co go wogóle przyjmowaliście do Zakonu, skoro wiedzieliście, że nie jest uznawany za zbyt uczciwego ? - zapytał Malfoy i upił łyk whisky ze szklanki. Wszyscy razem siedzieli w salonie i z niecierpliwością czekali, aż usłyszą odgłos teleportacji.

Hermiona przyglądała się Draconowi z zaciekawieniem. To było dziwne, że spędzili że sobą zaledwie kilka dni, a Malfoy już nie miał problemu by spokojnie rozsiąść się w ich towarzystwie i swobodnie z nimi rozmawiać. Oczywiście wolała to, niż gdyby ciągle ich obrażał, choć nawet teraz nie raz rzucał jakimiś uszczypliwościami, a oni nie pozostawali mu dłużni.

- Równie dobrze możemy zadać sobie pytanie czemu przyjęliśmy ciebie - odwarknął Ron, który był tego dnia wyjątkowo nie w humorze i na każde pytanie odpowiadał zdawkowo, wrednie, bądź wcale.

- Bo potrzebowaliście kogoś kto ma mózg większy niż orzeszek, ty niestety nie spełniałeś tego kryterium - odciął się Malfoy.

- Ja przynajmniej... - nie miała zamiaru słuchać tej, po prostu głupiej sprzeczki. Wojna trwała, a oni zamiast myśleć co dalej, rzucali ripostami na poziomie pięciolatków.

Spojrzała z powrotem na Malfoya, bo w tamtym momencie, wydawało jej się to najciekawszą czynnością jaką mogła zrobić. Był ubrany w szary, dobrze opinający mu klatkę piersiową sweter i ciemne, zapewne drogie dżinsy. Wyglądał na rozluźnionego. Zauważyła jednak, że rękawy swetra są mocna naciągnięte aż po nadgarstki, najpewniej po to, by przez przypadek nie wychylił się na widok Mroczny Znak. Mimo iż ona widziała go wiele razy, on i tak niechętnie go pokazywał.

- Na Godryka, jesteś gorszy niż ten twój przytępawy kumpel Zabini - warknął wreszcie Ron, zirytowany sytuacją.

To prawda Zabini potrafił być... Głupi, po prostu głupi, ale nie zmieniało to faktu, że był jedną z najlepszych osób jakie poznała.

...

- Smoku no chodź, nie mamy całego wieczoru ? - usłyszała zbliżające się kroki i pogodny głos ciemnoskórego Ślizgona. Akurat nie stresowała się przed spotkaniem z nim. Znała go odrobinę. Był zabawny, miły, wywodził się z dość szanowanej rodziny i zdawało się, że status krwi nie miał dla niego znaczenia. Nigdy jej nie ubliżał, więc i ona była do niego pozytywnie nastawiona. Gorzej z jego durnym kolegą, który był jego kompletnym przeciwieństwem, zarówno w charakterze, jak i w wyglądzie.

- Nie rób takiej miny Dracuś, to przez twoją głupotę tu jesteśmy - Zabini pojawił się w zasięgu wzroku, omijając pozostałe stoliki w bibliotece i kierując się ku temu, przy którym siedziała ona. Zignorował mordercze spojrzenie blondyna i odwrócił wzrok od jego czerwonej ze złości twarzy. Był ubrany w zwykłe czarne dżinsy i biały T-shirt. Uśmiechał się do niej pogodnie, a tuż za nim z nieco posępną miną szedł jego przyjaciel, cały na czarno, co dość mocno kontrastowało z jego jasną cerą i włosami.

- Przez moją !? - oburzył się.

- No tak, w końcu wszystko od ciebie ściągnąłem, więc przez twoją - uśmiechnął się przebiegle i zwrócił swój wzrok w jej stronę, stając przez jej krzesłem. - Blaise Zabini. - wyciągnął w jej stronę rękę. To było w sumie miłe. Jego zachowanie i dobry humor zwiększyły jej pewność siebie.

 Dramione ~ Zła strona dobra Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz