Bardzo chciałaby znów wrócić do treningów. Mimo, że były wyczerpujące to zabijały wolny czas, który był niezwykle nużący. Jakoś wolała ciagle być w ruchu.
To przeszkadzało jej często w trywialnych czynnościach, bo nie mogła długo usiedzieć robiąc jedną rzecz. Kiedy była młodsza nauczyciele nawet podejrzewali u niej ADHD.
Miała wrażenie, że to właśnie mogła być prawda, ale rodzice nigdy nie chcieli zabrać jej na badania, a sama też się do tego nie garnęła. Do tego jeszcze dochodziła nadmierna impulsywność, choć to tłumaczyła wszystkim, nawet astrologią, byle nie ponieść konsekwencji. Pewnie to głupie, ale uważała, że nic i tak nie pomoże, a już nawet się do tego przyzwyczajała.
Dni mijały, a ona myślała tylko o rzeczach, których nie może zrobić przez niesprawną rękę. Boże, ile dałaby za odrobinę rozrywki.
Przeczytała już tonę zaległych książek, które już przy trzeciej pod rząd stawały się monotonne, robiła herbatę co godzinę i regularnie siadała na parapecie, otwierała okno i patrzyła w gwiazdy, bo już nie wypadało chodzić do jej ulubionej miejscówki.
Teoretycznie mogłaby, ale nie miało to większego sensu, bo droga na skróty prowadziła przez szczelinę w płocie, o którą, znając jej szczęście by zahaczyła i nie mogła nic robić przez następne dwa lata.
Każdy pomyślałby, że taki scenariusz to gruba przesada, ale nie ona. Wyglądał w jej głowie naprawdę wiarygodnie, w końcu miała dość bujną wyobraźnię.
Nie wiedząc co ze sobą robić wciąż szukała chociaż odrobiny kurzu na meblach, aby je wysprzątać, ale przez ten czas zajrzała chyba do każdego kąta, choć to możliwe akurat plus, bo zwykle bałagan był aż nadmierny. W takich chwilach cieszyła się, że nie ma już kontaktu z mamą.
Patrząc akurat do szafy usłyszała pukanie do drzwi i dobiegające śmiechy, jakby przez szklankę. Już bała się, że to kolejne dzieciaki robiące sobie żarty i uciekające, ale zważając na to, że i tak nie miała co robić, otworzyła drzwi.
Prawie się nie pomyliła.
— Cześć Katsu! — Jako pierwszą zobaczyła szczerzącą się do niej różowowłosą. Uśmiech był tak szeroki, że chyba musiała ją boleć szczęka.
Nie wiedziała, że można kogoś aż tak nie cierpieć.
Sakura miała to do siebie, że pojawiała się na jej drodze w najgorszych momentach i narzucała jej swoje niesamowite plany. Do tego zdecydowanie za dużo gadała.
Już się bała, co wymyśliła tym razem.
— Katsumi-chan, miło cię widzieć! — Krzyknął równie radosny Naruto, dopiero przybiegając.
Za nim pojawił się jeszcze Kiba. Tutaj na pewno się coś święciło, a do tego nie były to zwykłe, niewinne odwiedziny.
Do takiego wniosku można oczywiście bardzo łatwo dojść, a to dlatego, że Sakura okropnie nie lubiła Naruto, z nie do końca znanego jej powodu. Po prostu często się na nim wyżywała, a ten wciąż za nią latał.
Szczerze mówiąc, osobiście uważała to za dziecinne, a także do tej pory niezrozumiałe. Teraz coraz bardziej widziała w tym sens, ponieważ zrozumiała, że niektóre uczucia prowadzą do wręcz niewytłumaczalnych sytuacji, których nie zrobiłoby się lub nie wybaczyło byle jakiej osobie.
Rozmyślając nad tym głębiej pomyślała nad tym, czy jej zachowanie w stosunku do tego co zrobił Gaara dla osób postronnych wygląda równie idiotycznie.
— Pomyśleliśmy, że pewnie się nudzisz i postanowiliśmy zrobić u ciebie imprezę niespodziankę, dattebayo! — Podrapał się niewinnie po karku i uśmiechnął szeroko, choć to było w jego wykonaniu nawet całkiem urocze.
CZYTASZ
Ślady w piasku || Gaara
FanfictionKatsumi, aby zdać egzamin na chunina musi tworzyć duet z skrajnie niebezpiecznym i tajemniczym Gaarą. Jak to się potoczy?