Rozdział 7

323 33 8
                                    

Nie zdążyła sobie nawet w głowie poukładać tej rozmowy. Była tak zajęta wszystkim tylko nie tym i teraz tego naprawdę żałowała. To wyjdzie źle, na pewno. Znów powie coś idiotycznego, nie wybaczy sobie przez następny miesiąc i będzie wypominać. To znowu zaburzy jej zegar biologiczny, nigdy nie pójdzie spać i umrze... Chociaż w tej sytuacji ta ostatnia kwestia nie była aż tak pesymistyczna.

Przecież zawsze, ale to zawsze najpierw w głowie układała plan wydarzeń i przebieg rozmowy, którego potem się i tak nie trzymała, bo nie mogła do końca przewidzieć co kto odpowie, ale zawsze to było jakieś koło ratunkowe.

— O czym? — Serio? Czy ona zawsze musiała zadawać głupie pytania w nieodpowiednich momentach?

Ona się tylko ciągle błaźniła. Wiedziała, że Gaara na pewno już czuje zażenowanie.

— Sam nie wiem. Kurwa, kobieto, ja nigdy z ludźmi nawet nie rozmawiam, a ty pewnie oczekujesz ode mnie poważnej rozmowy. Przecież to jest niewykonalne. Jak niby mam ją przeprowadzić? — Spojrzał na nią wręcz błagalnie.

— Ale to ty chciałeś pogadać...

Na to westchnął tylko, najprawdopodobniej nie wiedząc już co może zrobić. W pewnym stopniu jej odpowiedź była zlewająca i arogancka.

— Dobra, w porządku — zaczął trochę nadąsany. — Miałem gorszy dzień, nie chciałem ci zrobić krzywdy, a przynajmniej tak wewnętrznie. Mówiłem ci przecież, że często tracę nad sobą panowanie. Powinnaś uważać chociażby z tego względu. — Zakończył prawie na jednym wdechu.

— To zrozumiałe. — Odpowiedziała tylko, choć oczywistym było, że nie rozumiała. Poza tym denerwowało ją, że nie przeprosił i pewnie nie miał nawet takiego zamiaru.

— Zrozumiałe? —Obruszył się wyraźnie. — Nie wydaje mi się. Mało tego, na pewno nie rozumiesz. Głównie dlatego, że ja sam rzadko rozumiem.

I co ona miała na to odpowiedzieć? Zawsze jak przychodziło co do czego to miała pustkę w głowie.

— Dobrze, masz rację, nie rozumiem cię wcale. Ale chciałabym zrozumieć — Dodała, nie licząc nawet na to, że to w jakiś sposób zadziała na to, aby się otworzył.

— Kiedyś próbowałem trzymać na uwięzi to coś wewnątrz mnie, ale nie mogę tego kontrolować. Jest w moich myślach i ciele, wszędzie, wiesz? — Ku jej zdziwieniu zaczął opowiadać. — Kiedy byłem młodszy liczyłem, że ktoś przyjdzie i mi z tym pomoże, ale nikt tego nie zrobił. Uciekali przede mną, nawet nie słuchając co mam do powiedzenia. Nigdy nawet nie miałem przyjaciela, bo gdy tylko się pojawiłem to słyszałem, że jestem potworem i mam się nie zbliżyć. No i właśnie, możliwe, że nim jestem skoro każdy tak twierdzi.

Otworzyła powoli usta, chociaż tak naprawdę brakowało jej słów, ale ten podniósł rękę na znak, żeby mu nie przerywać. W pewnym sensie to ją ucieszyło.

Było jej teraz strasznie głupio, bo wiedziała jak bezmyślnie się czasem zachowywała i pewnie nadal tego nie zmieni. A najgorsze było to, że gdy skończy dalej nie będzie mogła go pocieszyć. Była w tym strasznie kiepska, a już na pewno nie nadawała się do tej wagi problemów.

— Nawet to nie jest w tym wszystkim najgorsze. To, co zostawiło na mnie największe piętno jest fakt, że osoba która mówiła, że mnie kocha okazała się zwykłym kłamcą i kolejnym pomiotem mojego ojca, który nieustannie próbował mnie zabić. I tak, do tego już się w pewien sposób przyzwyczaiłem, ale gdy zobaczyłem, że Yashamaru na jego polecenie także chce to zrobić... To był ból, który jest nie do opisania. — Jakby na zawołanie złapał się za głowę. Wyglądało to jak jakiś dziwny atak paniki, co tylko jeszcze bardziej ją wystraszyło.

Popatrzyła na jego czoło. Był na nim tatuaż z napisem „miłość". On też ją zawsze zastanawiał, ale właściwie nigdy nie spytała.

Jedyny wniosek do jakiego doszła do tej pory był taki, że wytatuował to sobie, bo wiele to słowo dla niego znaczyło lub po prostu chciał je mieć przy sobie w pewien sposób. Ale teraz nie była tego taka pewna. Na pewno za tym kryło się coś więcej.

— Gaara. — Wciąż na nią nie spoglądał. — Proszę, uspokój się. — Powiedziała głosem najbardziej łagodnym jaki potrafiła z siebie wydusić.

Spojrzał na nią przez chwilę. Jego oczy znowu były szalone i przerażajace.

— Nie wiem, czy będziesz mnie w ogóle słuchał, ale chciałabym coś powiedzieć. — Zaczęła widząc w tym momencie okazję na wypowiedź, bo przecież i tak nie mogło być gorzej, prawda? A nawet nie mogła go zwyczajnie przytulić przez gips. — Nie jestem na ciebie zła za to co się stało. Zdaję sobie sprawę, że byłam idiotką winiąc cię za to skoro mnie ostrzegałeś. Musisz mi wybaczyć, ale niestety często zganiam winę na innych, żeby nie widzieć jej w sobie. Nie wiem dlaczego. — Uśmiechnęła się nieznacznie i zbliżyła do chłopaka.

Postanowiła zdać się na swój instynkt, który chociaż występował dość rzadko to działał perfekcyjnie. Powoli zaczęła zbliżać do niego rękę, ostatecznie kładąc ją na głowę.

Zaczęła głaskać go, ale tak delikatnie jak tylko to było możliwe. Bała się nie jego, ale tego, że jej dotyk skruszy go jeszcze bardziej, jeśli to możliwe. Dlatego właśnie w tej chwili traktowała go jak szkło. Nawet nie zauważyła kiedy ten zaczął się uspokajać. Jego włosy były miękkie i niezwykle przyjemne w dotyku. Tworzyła z kosmyków okręgi, zawijała i mąciła. Wszystko jak w jakimś transie, z którego absolutnie nie chciała się budzić. Czuła nawet jeszcze zapach jego szamponu.

— Cieszę się, że postanowiłeś mi się wygadać i mam nadzieję, że to ci pomogło chociaż w minimalnym stopniu, a zarazem bardzo mi przykro, że coś takiego cię spotkało.

Gaara ocknąwszy się z letargu zauważył, że przez jakiś czas najwyraźniej klęczał na podłodze. Wytarł pojedyncze łzy, które nie wiadomo, czy pojawiły się ze smutku, czy wzruszenia i wstał dzielnie.

Nadal był zdziwiony tym, że ona wpuściła go po tym wszystkim do domu i jeszcze dość miło potraktowała. A jej dotyk był cholernie przyjemny i chciał, aby nigdy się nie kończył. Ale takie ckliwości nie pasowały do niego. Nigdy nie był w takiej sytuacji, ani o niej sobie nie wyobrażał, a powszechnie wiadomo, że ludzie boją się nieznanego. Nawet jeśli ostatecznie jest miłe, jak w tym przypadku.

— Przepraszam, że musiałaś to widzieć i tego słuchać. — Rzucił i jakby nigdy nic skierował się ku wyjściu. Zupełnie nic w jego zachowaniu już nie wskazywało na sytuację z przed chwili.

Nie chciała go zatrzymywać. Znaczy chciała, ale to naruszyłoby jego komfort, co nie skończyłoby się dobrze.

— Gaara. — Powiedziała łagodnie, na co ten się odwrócił. Nie spodziewała się, że to zrobi. — Wróć, kiedy będziesz gotów. Ja czekam.

Skinął głową, choć ledwo widocznie, otwierając drzwi.

— I dla mnie nie jesteś potworem. — Dodała dość cicho, nawet nie wiedząc czy ten ją słyszał.

Usłyszała jak trzaska drzwiami i miała nadzieję, że to tylko przez przeciąg.

Spojrzała na rozbitą szklankę na podłodze i zaczęła płakać. Przez wszystkie te emocje już ona sama nie wytrzymała, ale nie chciała tego pokazywać przy nim. Tym bardziej, że miał większe problemy.

Podeszła do swojej ulubionej półki, która była przygotowana właśnie idealnie na takie okazje. Coś jak zestaw ratunkowy.

Wyjęła z niej już wcześniej otwarte chipsy i sake, którą wlała do kieliszka i wypiła jednym haustem.

Przy tym człowieku zostanie alkoholiczką.

Ślady w piasku || Gaara Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz