Rozdział 6

318 32 4
                                    

— Niech tylko pani pamięta, aby nie trenować, bo już takie przypadki przerabialiśmy.

Przewróciła oczami słysząc to.

Przecież nie byłaby tak głupia, aby to zrobić, choć musiała przyznać, że mocno kusiło. Dlatego też uwierzyła doktorowi na słowo, że tacy jegomoście zdążyli się popisać.

— Oczywiście. — Odpowiedziała tylko, dziękując siłom wyższym za to, że w końcu mogła się stąd wyrwać i pobyć trochę w samotności.

Leżała tutaj jedynie kilka dni, ale w ich trakcie przez jej salę przeszło wiele osób, w tym stękające babcie i płaczące dzieci.

Gaary nigdy więcej nie zobaczyła i traciła nadzieję na to, że jakkolwiek wyjaśnią sobie tę sytuację. Ale najbardziej irytowało ją to, że jego rodzeństwo również się nie zjawiło, więc nie mogła przeprosić ani podziękować za ramen. Jej zachowanie było okropnie głupie i do tej pory, gdy o tym myślała robiła się czerwona.

Szła do domu powoli uważnie analizując wszystkie minione ostatnio wydarzenia. Najbardziej nie mogła rozgryźć tego, co ugryzło Gaarę i jak ma się teraz zachować jeśli go spotka. Bo na pewno spotka, prawda? W końcu mają jeszcze trochę do zrobienia wspólnie, więc tutaj ich pokręcona przygoda się nie mogła skończyć.

Nawet nie zauważyła kiedy stanęła przed swoim mieszkaniem. Stało ono w spokojnej okolicy, nie było tu zbyt wielu sąsiadów, a już na pewno nie hałaśliwych, więc mogła tutaj spokojnie odpoczywać i zbierać myśli.

Włożyła klucz do już trochę zardzewiałych drzwi, których skrzypnięcie obudziło ją z pewnego transu, choć i tak na ten dźwięk mlasnęła niezadowolona.

Odwróciła się w stronę schodków, bo miała nieodparte wrażenie, że ktoś ją obserwuje, ale nie ujrzała tam nic podejrzanego. Najwidoczniej to kolejna dziwna schiza, którą miewała dość często, więc to zignorowała i już miała przekraczać próg domu.

Kiedy jej lewa noga była w środku, za nią, niczym cień pojawiła się sylwetka. Tego to się przestraszyła nie na żarty, tym bardziej, że była nie do końca sprawna. Zachwiała się i prawie upadła, ale Gaara złapał ją zwinnie.

Popatrzyła w jego zimne oczy sama swoje rozszerzając do gigantycznych rozmiarów. Czuła na sobie i jego wzrok i dotyk, w dodatku kompletnie niespodziewany przez co nie była pewna jak zareagować lub co powiedzieć.

Zanim zdecydowała się na cokolwiek ten jakby nigdy nic ją puścił i stanął dość daleko.

— C-co tu robisz? — Zająknęła się, mając w głowie mętlik większy niż przed chwilą.

Stała tak przez kilka chwil, czekając na odpowiedź, ale ta nie nastąpiła, więc nie mając lepszego pomysłu otworzyła szeroko drzwi i machnęła ręką pokazując mu, aby wszedł.

Ku jej szczeremu zdziwieniu nie protestował i zwyczajnie to zrobił.

— Chcesz herbatę? — Spytała ściągając buty, a to pytanie tym razem zdezorientowało czerwonowłosego.

Odetchnęła tak głęboko, jakby to miało wyzwolić ją ze wszystkich problemów i podeszła do aneksu, aby włączyć czajnik.

Nie miała pojęcia czego Gaara od niej chce, a najwyraźniej nie był też skory do żadnej rozmowy, więc nie mogła oczekiwać wyjaśnień.

Nerwowo zalała wrzątek, nie mogąc z jakiegoś powodu opanować drżących rąk. Nie wiedziała co zrobić ze swoimi nerwami, myślami, gestami i gościem, którego wzrok wciąż czuła na sobie i tym również podsycał te wszystkie emocje. Nie potrafiła opanować niczego w swoim życiu odkąd on się tu pojawił. A może nie potrafiła już wcześniej, ale teraz, gdy to się nasiliło dopiero zdała sobie z tego sprawę?

Nie lubiła myśleć na takie tematy, bo były tylko dolewaniem oliwy do ognia. Najczęściej uciekała od uciążliwych rzeczy i problemów, naprawdę, z całej siły. Czasem, a nawet często nie było to dobrym posunięciem, ale jej dawało pewnego rodzaju ukojenie. Nawet jeśli efemeryczne to wciąż nie wydawało się takie złe, a przynajmniej w jej głowie.

Teraz... Teraz wiedziała, że czuje coś dziwnego przebywając z Gaarą, ale on na pewno nie był do końca normalny, a ta relacja ryzykowna od samego początku i niepokoiło ją to niemiłosiernie. Każdy odpowiedzialny i o zdrowych zmysłach człowiek trzymał się od niego z daleko, a ona... Czuła się teraz jakby traciła te wszystkie zmysły i kierowała je na jakiś wyimaginowany obraz rzeczywistości.

Powinna go do siebie nie wpuszczać. Mało tego. Powinna urwać z nim całkowicie kontakt, przecież mógł zrobić jej ogromną krzywdę. I pewnie by tak było, gdyby nie Temari i Kankuro.

A ona wciąż mimo najszczerszych zarzekań i planów na temat obrażenia się na niego czy coś takiego teraz tak po prostu... no, zrobiła to co widać...

Wzięła kubki z jakimiś dennymi, motywującymi napisami, nie zważając na ich ciepło i przeniosła na stół, przy którym siedział jej towarzysz. Oczywiście musiała to zrobić do cholery pojedyńczo, co było wkurwiające jeszcze bardziej. Dosłownie, aż się w niej zagotowało tak, że chciała przywalić głową w ścianę i to porządnie, kilka razy. Albo rozwalić ją pięścią, albo... Rozległ się huk, a na stopach poczuła gorąco.

No tak, najzwyczajniej w świecie ścisnęła w ręku kubek tak mocno, że ten pękł, a gorący wywar wylał jej się prosto na kapcie. To wszystko jest takie żenujące... Ale przynajmniej wiedziała, że chociaż prawa ręka nadal jest w formie.

Zdjęła kapcie i kompletnie już olewając plamę na podłodze i potłuczone szkło usiadła na przeciwko Gaary, w końcu mając odwagę spojrzeć mu głęboko w oczy.

Były przenikliwe, trochę zdziwione. Nie wiedziała tylko czym i to ją zastanawiało. Hukiem, jej nagłym przypływem siły, czy samym wybuchem agresji, który na pewno był doskonale widoczny.

Przerażało ją, jak bardzo ten człowiek potrafił być opanowany. Nie przejął się tym co się stało, a przynajmniej tego nie pokazał, nawet nie ruszył się z miejsca. Trochę ją to przerażało, ale może dlatego, że było to dla niej nieznane.

Sama była bardzo wybuchowa, ale też opiekuńcza i nie potrafiłaby stać w bezruchu, gdy komuś się coś dzieje.

Chyba, że to ktoś kogo bardzo nie lubi, ale to pomińmy milczeniem, bo chyba każdy w głębi serca tak ma.

Nagle czerwonowłosy poruszył się niespodziewanie i zobaczyła, że jego ręka ląduje na kubku. Myślała, że po prostu zacznie pić, ale ten przesunął go na jej stronę stołu.

— Ja sobie później zrobię jeszcze jedną. — Powiedziała trochę zawstydzona tym nagłym gestem.

Każdy może sobie pomyśleć, że jest zwyczajny, ale na pewno nie u kogoś takiego jak on.

— I tak nie do końca ją lubię, Katsumi.

Dosłownie ją zamurowało.

Fakt, że się odezwał, to jak wypowiedział jej imię i ten pieprzony ton głosu. Był tak idealny i w pewien sposób uspokajający, że w jednym momencie wyparowała jej cała złość.

Poza tym teraz dopiero zorientowała się, że zajęła się robieniem tej herbaty, nawet nie czekając na jego odpowiedz, czy jej chce. Może to jakaś siła wyższa ją rozbiła specjalnie dla niego. Albo on sam... ale tego nigdy się nie dowiemy.

— Chciałbym z tobą porozmawiać. — Powiedział, podpierając brodę rękoma i zamieniając wyraz twarzy na tak poważny, że dziewczynie zmroziło krew w żyłach.

Już wiedziała, że może być ciężko.

Ślady w piasku || Gaara Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz