4.

875 37 39
                                    

Nagle usłyszałam za mną jakieś kroki.

Szczerze mówiąc, bardzo się przestraszyłam. Szybko odwróciłam się za siebie i mimo tego, że było ciemno zobaczyłam postać chłopaka. Tak, tego chłopaka.

- Hheeej, oo ile dobrze widzę to ty jesteś tą dziewczyną, która dała mi numer? - powiedział z trudem,  na co się zaśmiałam.

- Tak, to ja.

Był strasznie pijany. Kiedy chciał znowu coś powiedzieć, zachwiał się i gdyby nie to, że szybko wstałam i jakoś go złapałam, to leżałby teraz na ziemi.

- Kuurwaa, sory - powiedział przez śmiech.

Jego śmiech, coś cudownego.
Dobra, STOP.

Co ja mam teraz z nim zrobić? On już ledwo stoi na nogach. Jakim cudem on znalazł się tutaj cały i zdrowy?

Kurwa.

Nie mogę go tutaj tak zostawić.

- Chodź, nie zostawię cię tutaj. - powiedziałam i przerzuciłam jego rękę za moją głowę.

- Gdziee idziemy? - zapytał.

- Do mnie, nie gadaj już tylko chodź i nie próbuj nawet nic odwalać.

Zaczęliśmy kierować się w stronę mojego mieszkania.

To jest chyba jakiś żart.

Nie znam w ogóle chłopaka, a zabieram go do mojego domu. Pojebane, no ale jak mogłabym go zostawić samego w takim stanie. Chociaż chciałabym go odprowadzić do jego domu to i tak nic z tego. Przez jego obecny stan raczej nie dowiedziałabym się gdzie mieszka.

Plusem było to, że mama nie wróci i nie zobaczy, że przyprowadziłam nieznajomego do naszego mieszkania.
Nie chce wiedzieć co by sobie o mnie wtedy pomyślała.

Z trudem, po kilkunastu minutach dotarliśmy przed mój blok. Mieszkam na dziesiątym piętrze i gdyby nie winda, to już widzę jak on wchodziłby po tych schodach.

Chłopak co chwile mruczał coś pod nosem, przez co chciało mi się śmiać.

W końcu przekroczyliśmy próg mojego mieszkania. Chłopak zdjął buty, prawie się przy tym przewracając. W tym samym czasie, zakluczyłam drzwi i zdjęłam trampki.

Od razu zaprowadziłam chłopaka do mojej sypialni, bo nie miałam zamiaru rozkładać mu kanapy w salonie, a ja mogłam przecież spać w pokoju mojej mamy.

- Chciałbyś się może czegoś napić? - zapytałam stojąc nad chłopakiem, który przed chwilą ułożył się na moim łóżku.

W między czasie zapaliłam małą lampkę, która stała na szafce.

Spojrzałam na chłopaka, przyglądał mi się.

Nie mam pojęcia kiedy i jak chwycił mnie za ręce i pociągnął tak, że wylądowałam obok niego.

- Nie, dzięki. - spojrzał prosto w moje oczy. - Dobranoc. - powiedział, trochę poprawił się na łóżku i zamknął swoje czekoladowe oczy.

Szybko obróciłam się do niego tyłem i dosłownie chciałam uciec, jednak poczułam jego rękę na mojej talii, która niestety uniemożliwiła moją ucieczkę.

Chciałam zrzucić z siebie jego rękę, ale kiedy poczuł, że chcę to zrobić, mocno przyciągnął mnie do siebie.

Na wydobycie się z jego uścisku, nie miałam jakichkolwiek szans, dlatego odpuściłam i ułożyłam się jakoś wygodniej.

Jutro będzie ciekawy dzień.

——————————————————————
Hejka!

Mam nadzieję, że rozdział się podoba 😌

Kolejny jest już napisany, ale wyszedł bardzo długi. Zastanawiam się nad podzieleniem go na dwa rozdziały, ale myślę, że i tak ostatecznie wrzucę go jako jeden.

Mam nadzieję, że u Was wszystko dobrze 😊

Do następnego! 💋

Schodki, początek wszystkiego // MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz