Jego krzyk pozostał mi w uszach.
Nate spadł w przepaść, Nadine w końcu mnie puściła, a ja rzuciłam się do krawędzi klifu, bezmyślnie szukając wzrokiem czegokolwiek, co powiedziałoby mi, że jakimś cudem złapał się gałęzi albo, nie wiem, rozłożył ukryty spadochron. Ale nie.
Nate leżał ze trzydzieści metrów niżej, gdzie zbierała się błękitna woda. Posypały się odłamki jasnobrązowej skały. Uderzył się o nią.
— To nie było zbyt mądre z twojej strony, Samuel — zacmokał Rafe gdzieś z tyłu.
To uświadomiło mi, że Sam stał i krwawił. Wstałam prosto i obróciłam się natychmiast, sprawdzając co właściwie mu się stało. Chyba nic śmiertelnego.
— Hijo de puta — warknęłam i uderzyłam go z pięści w otwartą ranę. Zajęczał głośno, przytrzymując dłonią rozerwaną skórę. Po jego ramieniu spływała krew.
— Fácil, asesino. — Obdarzyłam go na wpół zdegustowanym, na wpół zdziwionym spojrzeniem. — Trzynaście lat w Panamie, pamiętasz? — dodał po angielsku, co uświadomiło mi, że zapewne posługiwał się już tym językiem lepiej ode mnie. — No me has daño. Nie krzywdź mnie.
Poczułam na ramieniu mocny uścisk dłoni i po chwili Rafe odciągnął mnie od niego na parę metrów, schował pistolet do kabury, polecił któremuś z najemników zrobienie czegoś z rannym Samem. Dostał jakiś bandaż.
— Zabieraj ze mnie łapy — wycedziłam, ale nie usłuchał, więc dostał z łokcia w żołądek. Nie puścił mnie.
— Wiem, że mamy teraz małe... Problemy... — oznajmił spokojnie Adler, na co zaśmiałam się drwiąco.
— Problemy — powtórzyłam, łapiąc w garść przód jego ciemnej bluzki. Miałam ochotę zrobić mu coś okropnego. — Ty jesteś umysłowo spierdolony. Zrywam z tobą.
Patrzył mi prosto w oczy, przechylając głowę lekko w bok i wciąż ściskając palcami moje ramię.
— Potrzebujesz czasu na ochłonięcie — stwierdził.
Był zupełnie bezczelny. Może moje morały nie powalały na kolana, fakt, może też byłam walnięta i to ostro. Tyle, że każdy normalny człowiek by tak zareagował. Mój eks-narzeczony kłamał przez dwa lata. Wyciągnął Sama z kicia, zaciągnął do Szkocji i przez cały ten czas z nim współpracował, nie wspominając słowem jego byłej dziewczynie, że oddycha.
Był samolubnym, kłamliwym gnojkiem.
— Ty serio... — zaśmiał się cicho Drake, biorąc parę oddechów i trzymając za ramię. Nasza dwójka obróciła się przodem do niego. — Ty serio myślałeś... Że będziecie małżeństwem...
— Sam, zamknij się — syknęłam ostrzegawczo.
— Że mogłaby cię poślubić — kontynuował bez oporu. — Że ktokolwiek mógłby.
CZYTASZ
GOLDEN DESIRES ➵ Thief's End ✓
Fanfiction❝Złoto i diamenty były dla niego ważniejsze❞ Henry Avery miał łeb na karku, ukrywając skradziony skarb na tamtym statku, ale jak każdy kapitan w końcu poszedł z nim na dno. Samuel Drake był na tyle głupi, by nie widzieć niczego poza wizją siebie ze...