6. Sypia z wrogiem.

348 59 334
                                    

Z początku totalnie mnie zmroziło

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Z początku totalnie mnie zmroziło. Nie codziennie słyszałam strzały, krzyki i pisk opon. Przyjęłam do świadomości, że Drake wskoczył do auta i odjechał, a tuż za nim dwa tuziny najemników, ostrzeliwujących go bez wahania.

— Dogonię cię, Drake. Dogonię, a potem sama strzelę ci w ten pusty łeb... — warczałam wyrzucając papierosa, by następnie związać szybko włosy, narzucić na siebie dużą skórzaną kurtkę, założyć na głowę ciemny kask i pojechać za nimi.

Okoliczne tereny miały to do siebie, że większość zakrętów mogła skończyć się wyjebaniem, a cel łatwo było zgubić, dopóki pogoń toczyła się na ulicach. Dlatego jadąc szybciej niż kiedykolwiek wcześniej jednocześnie odmawiałam paciorki i klęłam na zmianę.

Nie pakowałabym się w to przenigdy, gdyby nie moje wieloletnie zamiłowanie do motorów. Serio, gdyby nie to, że jeździłam pół życia, wypaliłabym drugie pół paczki Marlboro i wróciła do Seattle prywatnym odrzutowcem, mając to wszystko w dupie.

Ale nie, bo przecież musiałam, do kurwy, pojechać za nimi. Nie, więcej. Ja zjechałam ze wzgórza, wyrównałam ładnie jazdę i sięgnęłam do kabury po broń.

Nie chciałam robić takiej głupoty jak zabijanie ludzi moich wspólników. Mojej kumpeli i narzeczonego. Ale od zawsze kurwiłam na los, a on jedynie mi się odwdzięczał, więc naturalnie po pierwszym strzale, w dodatku chybionym, Shoreline zwróciło na mnie uwagę. Nie dość, że nie było odwrotu, teraz wszyscy musieli zginąć. Inaczej możliwe, że miałabym ostro przejebane.

Dlaczego w ogóle ratuję Samuelowi Drake'owi dupę? Czy zasłużył na moje głośne oddychanie i spocone powieki w tym kasku, na cały mój stres, na opiekę? Chłop pewnie sam by sobie poradził. Albo skończyłby z kulką między żebrami. W brzuchu i w głowie. Kurwa, Cassandra, weź sobie czasem odpuść, zanim będzie za późno, co?

— Zestrzelić go! — wrzasnął jeden z najemników, mierzący do mnie pistoletem z jadącego wozu.

Pod kurtką nie było widać mojego biustu ani bioder. Pod kaskiem twarzy i włosów. Chłopaki, oficjalnie zostałam jednym z was.

Całą ferajną wjechaliśmy na jakieś pole po przejechaniu mostu. Raz czyjś nabój mógł otrzeć mi się o kask, ale ogółem całe szczęście większość Shoreline kończyła bardzo martwa po spotkaniu z kulką – jednak nie moją kulką. Wytrzeszczyłam oczy, bo pośród błota dostrzegłam trzymającego się jakiejś liny Nate'a.

Mało tego, nikt go nie zamordował. Co więcej, facet powybijał kilku przeciwników na motorach podobnych do mojego i podciągnął się aż do tylnej części pojazdu, łapiąc się tylnej klapy. Trzymałam się z tyłu, by mnie też nie zajebał. Młodszy Drake znalazł sobie jakiś karabin i zaczęła się jeszcze większa jatka.

Ja pierdolę, ten to ma życiowego farta.

— Bileciki do kontroli — zawołał głośno, przeskakując do drugiego samochodu. Szarpał się przez chwilę z kierowcą, aż w końcu wypchnął go za drzwi prosto w błoto zmieszane z uprawami i przejął kierownicę.

GOLDEN DESIRES ➵ Thief's End ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz