Zeszliśmy do jaskini wybudowanej prawdopodobnie na wypadek, gdyby ktoś zagroził Avery'emu, a ten zażyczyłby sobie opuścić to terytorium w jednym kawałku.
— Rusz się — powiedział beznamiętnie Rafe, popychając Sama, który był zachwycony odkryciem podziemnego przejścia sto razy bardziej od któregokolwiek z nas. Był zatem zmuszony przestać się rozglądać i prowadzić nas dalej tunelami.
Dotarliśmy do dziwnego miejsca usianego drewnianymi platformami i nieznajomymi symbolami. Rafe zatrzymał wszystkich i nakazał Samowi rozkminić w jaki sposób przejść na drugą stronę, nie kończąc jak nadziany na drewniany pal kościotrup pod skomplikowaną jak na tamte czasy konstrukcją.
Pod deskami przywiązane były beczki z dynamitem. Sam poświęcił chwilę na rozwiązanie łamigłówki, gdy ja podeszłam do Nadine, wyjmując z kieszeni zapasową paczkę fajek.
— Co zrobisz jak już znajdziemy skarb? — spytałam odpalając papierosa. — Wczesna emerytura? Długie wakacje gdzieś na wyspach tropikalnych?
— Odzyskam renomę — odparła cicho z chrząknięciem, jakby nie chciała, by reszta dosłyszała. — Wrócę do biznesu.
— Nie robisz tego dla forsy? — ukazałam zdziwienie.
— A ty co zrobisz, Bane? — zignorowała moje pytanie.
Rzucę firmę i się wyprowadzę, wpadło mi do głowy, ale zanim zdążyłam się wypowiedzieć, Sam pokazał nam, że mamy iść krok w krok za nim, by uniknąć rozsadzenia.
Drewno trzeszczało złowieszczo. Wilgotne powietrze przywodziło mi na myśl zapachem zarazem śmierć i wolność, uważnie stawiałam stopy. Odetchnęłam z ulgą po dostaniu się na stabilny grunt nie tylko dlatego, że wciąż żyłam, ale też dostrzegając mnóstwo błotnistych odcisków butów. Jeśli Nate tu dotrze, będzie wiedział którędy iść. Zyska na czasie.
Sama już nie wiedziałam, czy wolałam odnaleźć wielki piracki skarb, czy zawrócić się, zgarnąć Nate'a z Eleną i spieprzać z powrotem do Stanów. Lubiłam pieniądze. Lubiłam też wygodę i komfort, ale wśród tych zdrajców i dupków akurat ostatnio było o to trudno.
Nadine wyprzedziła grupę, zmotywowana jak chyba nigdy. Zostałam na szarym końcu eskapady. Jak człowiek cywilizacji trzymałam przed sobą telefon z włączoną latarką, podążając śladem Drake'a, który poprowadził nas głębiej, kolejnym tunelem.
Nagle skały z hałasem spadły z niskiego sklepienia. Odskoczyłam w porę, lądując na ubrudzonej błotem, chłodnej ziemi i unikając zmiażdżenia. Po tym huku znów nastała cisza.
— W porządku? — Rafe i Sam jednocześnie zwrócili się do mnie z widocznym zaniepokojeniem.
Adler szturchnął rywala w okaleczone ramię, podchodząc do mnie oraz wyciągając pomocną dłoń.
CZYTASZ
GOLDEN DESIRES ➵ Thief's End ✓
Fanfiction❝Złoto i diamenty były dla niego ważniejsze❞ Henry Avery miał łeb na karku, ukrywając skradziony skarb na tamtym statku, ale jak każdy kapitan w końcu poszedł z nim na dno. Samuel Drake był na tyle głupi, by nie widzieć niczego poza wizją siebie ze...