-następnego dnia-Wszyscy zostaliśmy przetransportowani daleko z tąd, do siedziby głownej zwiadowców. Dziś wrócił do was Eren, co oznaczało, że jednak przez cały ten czas był właśnie tutaj. Otrzymaliście swoje mundury. Nawet piękne, zielone peleryny z widniejącymi na nich tak zwanymi Skrzydłami Wolności.
Ty oraz twoi przyjaciele zostaliście przydzieleni do oddziału Hange. Całe szczęście, że udało ci się jakoś wyżulić od dowódcy Erwina osobny pokój razem z Hikari! Był oznaczony numerem 69.
Wieczorem wszyscy udaliście się na stołówkę. Zajęłaś z Hikari i całą resztą paczki przyjaciół stolik, który w nowej stołówce znajdującej się na parterze był położony mniej więcej na środku pomieszczenia. Grupowo zdecydowaliście, że to fajny pomysł gdyż w korpusie treningowym stołówka wyglądała dość podobnie i tam również wasza paczka znajomych zawsze zajmowała tamten stolik. Położyłaś swoją tacę z jedzeniem i filiżankę miętowej herbaty.
Po chwili doszedł do was spóźniony Jean i zajął swoje firmowe miejsce na przeciwko ciebie. Wszyscy razem zaczęliście rozmawiać o nadchodzącej wyprawie. Zgadza się, za kilka dni odbędzie się 57 (wasza pierwsza) wyprawa poza mury. To dopiero dla ciebie wyzwanie- w końcu możesz zginąć.
-[Twoje Imię], ekscytujesz się?- Zapytał się Connie.
-Nie. Odpowiedziałaś krótko. -Nie chcę umierać.
-Prędzej czy później każdy umrze.-Jean powiedział, chwytając twoją dłoń. Hikari która to zauważyła zrobiła zaskoczoną minę.
-Jean? O co chodzi?
Nie miałaś bladego pojęcia, dlaczego to zrobił lecz poczułaś ciepło w sercu. Czułaś, jak bardzo czerwona jest twoja twarz. Jean także się rumienił.
-Wiesz [Twoje Imię]... Uważam, że jesteś wyjątkowo silna. Ty zawsze wiesz, jak mi pomóc...
Chwyciliście się za ręce. Jean uciekł wzrokiem. Armin i Eren szeptali coś do siebie i chichotali, Mikasa nie reagowała a Connie, Sasha i Hikari głośno i donośnie się śmiali.
-Lubię cię, [Twoje Imię]. I to bardzo.
Nagle przeprosił i poszedł. Nie wiadomo dokąd.
Hikari rzuciła ci się na szyję i zaczęła gratulować. Niestety była dość głośna, tak jak zawsze. Poczułaś na sobie spojrzenie szatyna, siedzącego z przyjaciółmi przy innym stole. Ty także spojrzałaś mu w oczy. Utrzymaliście kontakt wzrokowy przez co najmniej 2 sekundy, po czym on chwycił kubek z herbatą i zaczął pić.
Dziwnie trzyma kubek- Pomyślałaś.
Nie wiedziałaś niczego o tym chłopaku, jednak miał strasznie zimny wzrok. A no, ktoś ci już mówił o tym, że niedawno tutaj dołączył, nigdy nie znajdował się w jednostce treningowej lecz ma niezwykłe zdolności. Jak mu było na imię? Lech? Lewosław? Nie ważne.
Przestałaś o nim myśleć, chwyciłaś swoją torbę i pobiegłaś w stronę, w którą pobiegł Kirstein.
Zostawiłaś Hikari samą, i chyba nie była z tego powodu zadowolona.
Przeszukałaś prawie cały zamek lecz nigdzie go nie zastałaś. Nawet w jego pokoju, który dzielił z Erenem.
Było już późno w nocy. Szukanie przyjaciela poszło na marne, straciłaś wiele cennego czasu. Zaczęłaś iść w stronę swojej komnaty, przez długi, pusty korytarz. Od razu przypomniał ci się dzień z twojego dzieciństwa.
Bawiłaś się ze swoim rodzeństwem w berka w opuszczonym zameczku niedaleko twojej wioski. Gdy twoja malutka siostra, Lucia już cię doganiała, szybko wbiegłaś w rozwidlenie korytarza. Dziecko pobiegło dalej, a ty ze zwycięskim uśmiechem dogoniłaś ją i krzyknęłaś 'berek'! Wracając do domu, twój ośmioletni brat Torsten zasłabł. Maluch z jasnoblond włosami upadł na ziemię. Niestety już nigdy się nie podniósł.
CZYTASZ
Eren x reader: No Regrets [zakonczone w randomowym momencie, przepraszam)
FanficPo dołączeniu do korpusu zwiadowczego, główna bohaterka nagle zaczyna spotykać się z ciężkimi sytuacjami. Jak to się stało, że pojawiła się osoba, która bezinteresownie stara się jej pomóc? Chcąc lub nie, ta dwójka jest na siebie zdana, a [Imię] dos...