CHAPTER 11- Tytan w Murze?

187 17 15
                                    

Żyję w krainie, która jest absolutnie niesamowita. Jestem królową, której służy dwójka silnych służących. Czegokolwiek bym sobie nie zażyczyła, będę miała wszystko. Obecnie siedzę na tronie w swoim cudownym zamku.

-Wasza wysokość, czy jest coś, co mogę dla Was zrobić?-Jean, jeden z moich niewolników, uklęknął przede mną.

-Przynosisz mi papier toaletowy. Dużo papieru.

-Już się robi!-Brunet pobiegł szybko, aby dostarczyć mi to, czego sobie zażyczyłam.

Usłyszałam kroki. Przybył Eren, mój drugi służący.

-Wasza wysokość, pozwolicie mi odpocząć? Mam już dość tego harowania.

-Zaparzasz mi zupę instant.-Rozkazałam.

-Ależ Wasza wysokość, dla Waszej wysokości zaparzałem dziś już 18 takich! Czy Wasza wysokość nie uważa, że to już za wiele?

-Natychmiast!

-J-już się robi!-Pobiegł.

Znów usłyszałam kroki. Tym razem był to niewolnik nr. 1, czyli Jean.

-Proszę bardzo. Uklęknął przede mną i pozwolił na to, że zabierając od niego papier, pacnęłam go dłonią po głowie. Zachwycił się.

Mam papier! Świetnie! Zaczęłam się zajadać.

-Ja też bym chciał...-Mruknął Jean.

-Nie dla psa!-Wyskoczyłam z okna. Przez 10 minut zlatywałam na dół. Mój zamek znajdował się wysoko w chmurach.

Wylądowałam na głowie. Złamałam kark i umarłam.

A może jednak nie umarłam? Obudziłam się normalnie w swoim własnym, dość wygodnym łóżku ale przeszkadzała mi jedna rzecz. A mianowicie oddech chłopaka, z ktorym jakimś cudem leżałam w łóżku.
Otworzyłam oczy i okazało się, że jest gorzej niż mogło być. Dzisiaj mamy dzień wolny a rolety są otwarte, co oznacza, że Hikari już wstała. Tymczasem ja i Eren beztrosko leżymy przykryci kołdrą, wtuleni w siebie. Nasze twarze dzielą centymetry. Chętnie bym się teraz wydarła, ale wtedy Eren zszedłby na zawał a nikt raczej tego nie chce.

-Kurwa.-Powiedziałam cicho do samej siebie licząc na to, że w czymś to pomoże.

-Co?-Mruknął Eren zaspanym głosem. Wciąż miał zamknięte oczy, ale widocznie się już obudził.

-Nie ważne.-Zrezygnowałam z robienia awantury którą miałam w planach, bo strasznie bolała mnie głowa. Wpadające do pokoju promyki słońca nie polepszały sprawy, sprawiały one to, że nie mogłam zamknąć porządnie oczu. Leżałam przodem do okna więc padały prosto na moją twarz, to było takie frustrujące!

Wkrótce wtuliłam się w tors Erena, gdyż nie mogłam już dłużej tego znieść. Uścisnął mnie jeszcze mocniej. Jego ciało od razu dało mi cień. Znacznie pomogło mi to w ponownym zaśnięciu.

                 ***

-Wstawajcie już, gołąbki! Marnujecie czas wolny!-Hikari jak zwykle pochylała się nad moim łóżkiem, lecz tym razem nie tylko nade mną. Od razu po otworzeniu oczu byłam bardzo zdziwiona i nie rozumiałam, dlaczego kolega Eren leży w moim łóżku. Jednak przypomniało mi się, że około godzinę wcześniej już się budziłam i również zastałam ten sam widok. Jak on wylądował w moim łóżku, ja się pytam!?

-Jakie znowu gołąbki!?-Zareagowałam, odsuwając się od młodego Jaegera przy okazji go budząc.

-Przestańcie gadać, głowa mnie boli...-Zaspany chłopak od razu wcisnął twarz w poduszkę.

Eren x reader: No Regrets [zakonczone w randomowym momencie, przepraszam)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz