CHAPTER 4- Żadnych zmartwień.

241 18 36
                                    

-Dlaczego zdecydowałaś się tutaj dołączyć? Z tego co słyszałem byłaś jedną z najlepszych. To jak samobójstwo.

Levi znienacka zadał ci pytanie.

-Nie miałam wyboru. Moja przyjaciółka nie miała przywileju dołączenia do Żandarmerii. Nie mogłam jej zostawić. A ty?

-Tch. Ja wcale nie chciałem...

Chłopak się zamyślił. Pomyślałaś sobie, że jest śmiesznie mały jak na swój wiek.

-Nie ważne. Nie mieszaj się w moje życie.

-Mhm. To ja może już pójdę.-Powiedziałaś do niego. Poczułaś się trochę urażona, chciałaś tylko porozmawiać. Pożegnałaś się z szatynem i poszłaś z powrotem do dużej, nieco zniszczonej chaty w stylu gotyckim. Wyruszyłaś do swojego pokoju, było tutaj niewiarygodnie ciemno. Dziewczyny z którymi dzieliłaś pokój już spały. Położyłaś się do swojego zielonego śpiwora, zamknęłaś oczy.

Od razu zapadłaś w sen.

***

-Torsten, mogę cię o coś poprosić?

-Tak, siostrzyczko?-Malec od razu zareagował, czekając na twoje polecenie. On zawsze był chętny do pomocy.

-Proszę, skocz do Jeana i przekaż mu ten list.-Podałaś siedmiolatkowi (zbliżały się jego ósme urodziny) białą kopertę do dłoni.

-Jasne. Ale najpierw list zostanie przefiltrowany. Cześć, siostrzyczko!-Dziecko rzuciło w twoją stronę swój promienny uśmiech i pobiegło na zewnątrz.

Do twojego pokoju wpadało światło dzienne. W łóżku było gorąco, lecz musiałaś w nim leżeć w czasie choroby.

Pomieszczenie było dość duże, miało białe ściany na których wisiało mnóstwo ładnych obrazów. Miałaś własną toaletkę przy której siadałaś kiedy tylko chciałaś. Twoje łóżko stało pod oknem, przez które do środka wpadało światło, które uwielbiałaś. To sprawiało, że w pokoju było tak ładnie i przytulnie, mimo panującej w nim bieli ścian, mebli jak i prześcieradeł.

Było ci nudno. I to bardzo. Dlatego napisałaś list do Jeana, w którym napisałaś, że niestety zachorowałaś. Trochę się rozpisałaś na temat przedwczorajszej zabawy w rodzinę, której nie skończyliście.

Jean to twój kochany przyjaciel, którego matka ciebie uwielbiała. Gdy przychodziłaś do niego na lunch po zabawie na podwórku, zawsze czekał na was przygotowany przez nią pyszny podwieczorek. Twój braciszek też lubił się z wami bawić, ale nie zawsze podobały mu się pomysły na zabawę które wymyślaliście. Mieliście też siostrę, Lucię, która jednak większość czasu spędzała z mamą w waszym małym ogródku.

Teraz leżałaś w łóżku czytając różne stare komiksy i patrząc za okno.

Pogoda dziś była piękna, idealnie nadawała się do zabawy na zewnątrz.

Spojrzałaś ze smutkiem w niebo. Gdyby nie choroba, pewnie bawiłabyś się teraz z Jeanem i swoim bratem. Chciałaś jak najszybciej wyzdrowieć.


Obudziłaś się ze łzami w oczach. Śmierć twojego brata była spowodowana twoją głupotą? To ty zaraziłaś go śmiertelnie groźną chorobą? Torsten zmarł około dwa tygodnie po swoich urodzinach. Czyli to wszystko przez ciebie. Wyszłaś ze swojego śpiwora i wyjrzałaś za okno. Byłaś bardzo niewyspana, poszłaś do łóżka mniej więcej o północy. Słońce dopiero wschodziło.

Wyszłaś z pokoju który dzieliłaś ze śpiącymi jeszcze dziewczynami.

Nie było niczego co mogłaś teraz robić. Popatrzeć na wschód słońca? Było dość zimno lecz pomyślałaś że nic ci się nie stanie. Wyszłaś z chaty ubrana wyłącznie w białą, luźną koszulkę z dekoltem w kształcie V oraz spodniach dresowych.

Eren x reader: No Regrets [zakonczone w randomowym momencie, przepraszam)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz