MARCELO
Po wyjściu z domu mojej kochanki - bo mogę ją tak oficjalnie nazwać - udałem się do samochodu, który stał przed budynkiem i wsiadłem do niego. Samochód był strzeżony przez dwa samochody, w którym znajdowali się moi ludzie gotowi do walki i uzbrojeni po uszy. Kierowca siedział gotowy do usłyszenia poleceń z moich ust
- Jedziemy do domu.- powiedziałem chłodnym głosem
- Tak jest.- potwierdził, a następnie odpalił silnik i ruszył spod budynku w kierunku rezydencji, w której mieszkałem
Nie chciałem zostawiać mojego tygryska samego jednak zadzwonił do mnie Michaił mówiąc, że ma ważne informacje i nie może to poczekać do rana. Dawno nie słyszałem, by brzmiał tak poważnie. Michaił na co dzień by wyluzowanym jednak opanowanym mężczyzną, którego ciężko było wyprowadzić z równowagi. Zawsze to on był głosem rozsądku, kiedy całą trójką - wraz z Emilio - szaleliśmy po klubach. Jestem mu wdzięczny za wszystko, a przede wszystkim za tę wieloletnią przyjaźń. Reszta drogi minęła mi na rozmyślaniu o moim tygrysku i o tym jak spędziliśmy razem czas w jej łóżku. To jak się wiła pode mną, gdy dawałem jej rozkosz, albo jak wydawała te seksowne jęki. Musiałem jednak szybko zaprzestać rozmyślania o tym, by mi nie stanął. To w jaki sposób była zła myśląc, że jadę do kochanki. Wyglądała niczym lwica, tygrysica gotowa do ataku. Nie potrafię się nadziwić jak Michaiłowi udało się ukryć przed światem taki skarb
Reszta drogi minęła mi na rozmyślaniu o Katerinie, aż nie wiadomo kiedy zajechaliśmy pod rezydencję. Wjechaliśmy przez bramę, a przez szybę widziałem jak cały teren jest dokładnie strzeżony przez moich ludzi uzbrojonych i gotowych. Wysiadłem z samochodu i udałem się do środka, a następnie ruszyłem w stronę mojego gabinetu, gdzie zastałem już moich zaufanych ludzi - Michaiła, Emilio oraz Marco - mojego brata
- Co to za pilna sprawa, by ściągać mnie o tej godzinie i przerywać mój wolny czas?- zapytałem siadając na swoim miejscu
- Mamy kreta.- powiedział poważnie Michaił, a ja momentalnie się wyprostowałem
- Jak to możliwe?- zapytałem czując wzbierającą we mnie złość
- Nie mamy pojęcia. Wszyscy nasi ludzie pracują u nas od dawna. Ktoś musiał nas zdradzić.- odpowiedział poważnie Emilio
- Jak wpadliście na jego ślad?- zapytałem zainteresowany, a Michaił podał mi plik dokumentów
- Znaleźliśmy dziwne wiadomości mailowe z dziwnym szyfrem. Nasi pracownicy próbują go rozwiązać.- odpowiedział mój brat siedząc naprzeciwko mnie.- Ale to nie wszystko.- dodał
- Może być coś gorszego?- zapytałem zły kartkując dokumenty
- August powrócił do kraju.- odpowiedział spokojnie. Podniosłem wzrok z dokumentów i spojrzałem na Marco, a emocje targały mną. Czułem złość, furię, wściekłość, a jednocześnie szok i niedowierzenie
- Jak to możliwe, że August powrócił do kraju, a ja się o tym dopiero teraz dowiaduje?!- krzyknąłem zły waląc pięścią w stół
- Nie miej do mnie pretensji, a do ojca. On to zataił nawet przede mną. Jednak, gdy powiedzieliśmy mu o krecie wyjaśnił nam wszystko.- powiedział Marco patrząc na mnie
- Kiedy wrócił?- zapytałem już spokojniej
- Ponad miesiąc temu.- odpowiedział Emilio.- Domenico próbował poznać powód jego powrotu, jednak ciężko jest się dostać nawet do jego karty leczeń. Jego dane, informacje są pilnie strzeżone i zaszyfrowane zbyt silnymi hasłami.- dopowiedział
- Postawił na nogi całą mafię. Cecilia i Elisabetta są strzeżone lepiej od prezydenta czy premiera, a nawet od samego papieża.- poinformował mnie również Michaił
- A Katerina?- zapytałem przypominając sobie o kobiecie, która skradła mi serce
- Wysłałem ludzi pod jej dom. Mają zapewnić jej bezpieczeństwo.- odpowiedział zaraz, na co pokiwałem głową
***
Mijały minuty, godziny, a informacji o szyfrze nie było dalej. Ludzie robią wszystko, co w ich mocy, by móc poznać treść wiadomości do kreta w naszych szeregach, który dalej pozostawał anonimowy. Siedziałem w swoim gabinecie i pijąc Burbona przeglądałem po raz kolejny papiery sprzed wielu lat. Ilekroć zamykam oczy wciąż mam przed oczami zakrwawione ciało Aurelii. Była dzieckiem. Miała marzenia. Nim jednak zdążyła je spełnić, zginęła tragiczną śmiercią
- Aurelia, dokąd idziesz?- zapytałem patrząc na dziewczynę, która ubrana w czerwoną sukienkę na cienkie ramiączka przeglądała się ostatni raz w lustrze
- Idę na imprezę z Sarą.- odpowiedziała poprawiając wysoko spięte włosy, a szpilki na jej nogach sprawiały, że była wyższa niż powinna
- Rodzice wiedzą?- zapytałem zakładając dłonie na krzyż
- Oczywiście, że nie. Nie puściliby mnie. Mimo, że mam te 18 lat, ciągle traktują mnie jak dziecko.- odpowiedziała obrażona
- Wciąż jesteś dzieckiem.- zauważyłem
- Nie prawda!- krzyknęła zła, jednak zaraz się uśmiechnęła.- Ale ty im nie powiesz, prawda?- zapytała z nadzieją robiąc te swoje słodkie oczka, które na wszystkich działały
- Ale to będzie ostatni raz.- powiedziałem, a dziewczyna pokiwała twierdząco głową
- Tak. To będzie ostatni raz.- potwierdziła
Moje przemyślenia zostały przerwane przez wpadnięcie do mojego gabinetu Emilio, który oddychał głęboko
- Co się dzieje?- zapytałem zaalarmowany
- Mam dobre i złe wieści.- powiedział próbując złapać oddech.- Dobra to jest ta, że udało nam się złamać szyfr i znamy zawartość listu.- poinformował mnie
- A zła?- zapytałem
- Katerina, ona...- zaczął, a w mojej głowie zaczęły się tworzyć najgorsze scenariusze
-_-_-_-_-_-
Kochani!
Dziękuję, że tak cierpliwie czekaliście. Dosyć długo pisałam ten rozdział nie bardzo wiedząc jak go stworzyć. Powróciłam do książki, a wraz z nią nowe tajemnice i nowe postacie - Aurelia i August. Jak myślicie kim oni są? Kim jest ten kret? Co skrywa wiadomość, którą udało się rozszyfrować?
Postaram się dodawać rozdziały częściej, jednak ze względu na to, że ciągle mam nowe pomysły, dosyć ciężko je muszę zmieniać. Wasze polubienia i komentarze dają mi jednak siłę na dalsze pisanie. Jesteście najlepsi!
CZYTASZ
ANIOŁ MAFII
Teen FictionCzy bezlitosnemu bossowi włoskiej mafii, który zabija bez mrugnięcia okiem może objawić się ANIOŁ? To pytanie nurtowało Marcelo Accardi od czasu, gdy poznał JĄ...