Kiedy usiadła się w miękkim fotelu tuż obok kominka, poczuła się trochę lepiej. Odkąd pierwszy raz weszła do tego pokoju wiedziała, że znalazła jedno ze swoich ulubionych miejsc. Nie było w tym nic dziwnego, skoro mogła mieć w nim wszystko czego chciała.
Przeniosła wzrok na wysoką postać chłopaka, który stał dwa metry od niej z rękami założonymi do tyłu i skonstruowaną miną. Czekała już od dłuższego czasu aż wreszcie wyjawi jej jakieś konkrety dotyczące ich spotkania, jednak z doświadczenia wiedziała, że lepiej było mu dać trochę czasu, niż ciągle poganiać.
—Wiesz jaki jest główny cel zebrań, którymi dowodzę?—spytał zachrypniętym głosem, a w jego oczach odbijały się ogniki ognia.
Poruszyła się słysząc to i poprawiła na fotelu, jakby nie mogła znaleźć wygodnej pozycji.
—Wiem jedynie, że chodzi o mugolaków.—mruknęła nie kłamiąc. Sługusy Riddle'a nie chwalili się wszystkim na prawo i lewo co się dzieje tak właściwie na tych spotkaniach, a ona nie była wcześniej tym w ogóle zainteresowana. Zmieniło się to jednak w przeciągu kilku ostatnich miesięcy.
—Szlamy. Naucz się w końcu wypowiadać to słowo, które idealnie opisuje te robaki.—słyszała ogromną nienawiść w jego głosie, jednak powstrzymała swoje ciało przed spięciem się.
Prawda była taka, że dziadek zawsze wpajał jej do głowy, że mugolaki to tak samo czarodzieje jak i czystokrwiści. Że są równi. Nigdy w to jednak nie wierzyła. Może i mieli magiczną moc, jednak nie słyszała o jakimś wielkim mugolaku ani o jego wybitnej mocy. Prawda była taka, że to właśnie czystokrwiści i półkrwi mieli większe możliwości i siłę. W końcu była ona przekazywana przez pokolenia. Nigdy nie myślała o nich jakoś bardziej. Mogła śmiało przyznać, że nie przepadała za nimi, jednak byli jej obojętni.
—Zastanowię się.—burknęła pod nosem.—A teraz mów dalej.
—Nie chce ich w tej szkole. Są jej zarazą. Plamią szlachetne imię Salazara Slytherina i myślą, że mogą dorównać czystokrwistym. Są żałośni.
Spoważniała patrząc na niego intensywnie. Wiedziała, że ich nienawidził i patrzył na nich z odrazą, ale nie myślała, że była ona aż tak głęboka by chcieć ich wypędzić ze szkoły.
—Nie mówisz mi nic nowego, Riddle. Rozumiem, że chcesz się ich pozbyć ze szkoły. Jak?—uniósł wyżej kącik ust, formując coś na kształt uśmiechu. Był zadowolony z jej szybkiego myślenia i łączenia faktów. Po raz kolejny przekonywał się, że Nerissa mogła być bardziej przydatna niż mu się zdawało.
—Słyszałaś kiedyś coś o Komnacie Tajemnic?—jego głos był w tej chwili bardziej poważny, a brunetka uniósł wyżej brwi nie rozumiejąc do czego zmierza Ślizgon.
—Coś słyszałam, ale nie wiem nic konkretnego.—powiedziała po chwili naciągając bardziej na dłonie długi rękaw swetra.
—Nie wierzę, Nerissa Dragan czegoś nie wie. Co za nowość.—prychnął drwiąco, a brunetka spojrzała na niego groźnie.
—Nie możesz się powstrzymać, co?—syknęła zła.—Jak chcesz zapisz sobie ten dzień w kalendarzu.
—Nie będę marnować na ciebie atramentu, Dragan.—zacisnęła pięść na skórzanym oparciu mebla i spiorunowała go wzrokiem.
—Jak zawsze milutki.—mruknęła pod nosem i cieszyła się, że Ślizgon tego nie usłyszał, albo zwyczajnie postanowił to zignorować.
—Komnata Tajemnic to miejsce, które stworzył w tajemnicy przed innymi założycielami, Salazar. Legenda głosi, że w środku znajduje się bestia, którą może kontrolować tylko prawowity dziedzic Slytherina. Ma za zadanie dokończyć to co zaczął Slytherin i oczyścić Hogwart ze szlam.
CZYTASZ
Destruction|| Tom Riddle
FanfictionJako rodzina Albus'a Dumbledore'a człowieka, który jest wręcz wyznacznikiem dobra, chyba również taka powinna być. Tego wszyscy od niej oczekiwali, tego ona oczekiwała od samej siebie. Jednak pewien Ślizgon wszystko zmienił. Wydarł z niej to co najg...