LIII. Ciepłe Usta

1.7K 123 52
                                    

—Rozumiem, że zdajesz sobie sprawę z tego, że winny musi się jakiś znaleźć.—powiedziała patrząc poważnym wzrokiem na postać Riddle'a siedzącego po drugiej stronie kanapy.

Za trochę więcej niż tydzień miały odbyć się egzaminy, przez co wszyscy, którzy mieli choć trochę oleju w głowie siedzieli w bibliotece i powtarzali materiał. Skutkowało to tym, że PW był wolny przez jeszcze dobre pół godziny.

—Pracuje nad tym.—odparł, przewracając kolejną stronę książki.

—Może jaśniej.—zdjęła buty na lekkim obcasie, pozostawiając je przed meblem i ułożyła nogi wyprostowane na kanapy. Od razu zrobiło się jej wygodniej, jednak jej humor jak zwykle psuł brunet.

—Nie za wygodnie?—prychnął z uniesioną brwią patrząc na jej nogi, które biegły przez znaczną część kanapy i prawie go dotykały.

—Nie, jest dobrze.—odparła z niewielkim uśmiechem, wiedząc, że Riddle jako przykładny Prefekt nie pochwalał takiego rozwalania się w pokoju należącym do wszystkich.

—No więc powiesz mi kto ma się stać tym biedakiem?—spytała zastanawiając się kogo ona by wybrała na jego miejscu.

—To musi być ktoś kto nie jest zwykłym niewyróżniający się uczniem i nie może być też zbyt młody.—oznajmił, po czym rozejrzał się prowizorycznie po pomieszczeniu, by upewnić się, że nikt ich nie usłyszy.—Myślałem nad jednym z tych durnych Gryfonów.

Nerissa spojrzała na niego niezrozumiale, bo nigdy by jej nie przyszło do głowy, żeby wrobić w takie coś Gryfona. Byli uważani przez innych za zbyt perfekcyjnych i honorowych.

—Dlaczego Gryfon? Wątpię żeby ktoś w to uwierzył, a tym bardziej mój dziadek. Zawsze ich faworyzował, choć normalnie się tego wyprze.

—Z moich obserwacji wynika, że tylko on ma jakąś tajemnice, którą można wykorzystać przeciwko niemu.—brunetka zamyśliła się próbując zorientować się, o którego Gryfina może chodzić.

—Jaką? —spytała zaciekawiona i poprawiła się na kanapie.

—Nie odkryłem jeszcze tego, ale wiem, że raz w tygodniu zakrada się do jakiejś sali i siedzi tam przez jakiś czas, a jak wychodzi to rozgląda się szukając zagrożenia.

—Zaraz, o kim my tak właściwie mówimy? Jak ma na imię?—Nerissa zdawała sobie sprawę, że powinno być jej żal tego kogoś, gdyż w końcu jeżeli wszystko pójdzie tak jak zaplanował Riddle, życie tego chłopaka będzie skończone. Starała się jednak jak na razie nie myśleć o nieodłącznych skutkach planu.

—Rubeus Hagrid.—oznajmiał spokojnie Ślizgon, patrząc na wielki portret swojego przodka wiszący nad kominkiem. Robił to wszystko po to by dokończyć jego dzieło i oczyścić Hogwart z szlam niegodnych uczenia się magii.

Nerissa zamilkła na chwilę próbując przypomnieć sobie kogokolwiek o tym imieniu. Nie kojarzyła zazwyczaj połowy ludzi nawet z jej domu, a co dopiero z pozostałych.

—Na którym jest roku?—dopytała próbując zawęzić krąg potencjalnych kandydatów.

—Chyba trzeci.

—Chodzi ci o tego wielkiego chłopaka, takiego pulchnego co zawsze siedzi praktycznie sam?—przypominała go sobie momentalnie, gdyż był dość charakterystyczny. Był o wiele większy niż większość jego rówieśników i zwykle widywała go przy lesie i z nauczycielem od Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami.

—Tak, to on.—potwierdził, a wtedy usłyszeli jakieś hałasy, a po chwili przez wejście przeszło sporo uczniów, którzy wrócili z biblioteki. Rozsiedli się po całym PW, a czarownica westchnęła słysząc hałas jaki zapanował.

Destruction|| Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz