XVII. Nic Bezinteresownego

2.4K 138 8
                                    

—Dlaczego to musi tak wiać.—burknęła pod nosem, przeciskając się przez uczniów na trybunach. Nawet zła pogodna nie przeszkodziła im by dopingować graczy. Zimny wiatr wiał w jej oczy, gdy szukała jakiegoś mniej zaludnionego miejsca. Trochę musiała się natrudzić, ale w końcu znalazła to czego chciała.

Usiadła samotnie, po czym okryła się szczelniej szalikiem i poprawiła czarne rękawiczki. Zawodnicy byli już w powietrzu i podawali sobie kafla. Nad nimi latał szukający, który co chwilę nurkował, ale nic nie widział, więc wracał na poprzednią wysokość.

Nigdy nie powiedziała tego głośno, żeby nie urazić Finn'a, ale quidditch ją najzwyczajniej w świecie nudził. Zatrzymała tą informację jednak dla siebie, bo wiedziała jak bardzo chłopak kocha tą grę, a Alice zawsze go dopingowała. Dla niej marnowanie tyłu godzin na treningach i meczach było stratą czasu.

Wyrwała się ze swoich myśli, gdy krzyk publiczności wzrósł o kilkanaście decybeli. Zdezorientowana zaczęła rozglądać się po boisku, aby wyłapać przyczynę takowej euforii. Okazało się, że Slytherin zdobył dziesięć punktów, dzięki czemu nawet jeżeli szukający Gryfonów znajdzie złotego znicz pierwszy i tak wygra Slytherin.

—Nie sądzisz, że mamy do pogadania, Dragan.—usłyszała nad sobą szorstki głos znienawidzonego przez nią chłopaka. Jej ciało zareagowało automatycznie, od razu się spięła i wyprostowała.

—Nie możesz choć raz jak człowiek zacząć od zwykłego Dzień Dobry, albo Hej. —westchnęła głośno i wciąż uporczywie patrzyła na toczącą się przed nią grę, jednak jej umysł nie rejestrował niczego co się tam działo. Była skupiona na Riddle'u, choć bardzo tego nie chciała.

—Nie.—rzekł twardo, a ona wywróciła oczami. Nawet nie spodziewała się innej odpowiedzi.

—To, że zawarliśmy powiedzmy ugodę nie oznacza, że mam ochotę oglądać twoją buźkę cały czas.—spojrzała z premedytacją w jego ciemne oczy, a po jego zaciśniętej szczęce wiedziała, że stąpa po cienkim lodzie.

—Jeżeli myślisz, że sprawia mi przyjemność oglądane twojej to się mylisz. Zgodziłaś się, więc masz mnie słuchać.—powiedział beznamiętnie, patrząc na nią stanowczo. Właśnie takiego czegoś nie cierpiała, traktowania jej jak kogoś gorszego, jak jakąś rzecz. Znała swoją wartość, a przez chamskie zachowanie Riddle'a coraz bardziej miała wrażenie, że popełniła błąd zgadzając się zawrzeć z nim ugodę. 

—Nie przeginaj i mów czego ode mnie chcesz.—starała się zbytnio nie denerwować przez jego poprzednie słowa. Spojrzała w końcu na niego zirytowana z uniesioną brwią. 

—Bal u Slughorna.—powiedział oschle, a Nerissa na chwilę wstrzymała oddech, bo zaczęła przeczuwać co może zaraz powiedzieć. 

—Co z nim?—spytała ze ściśniętym gardłem.

—Idziemy razem.—powiedział nie patrząc na nią, tylko gdzieś przed siebie. Poczuła ściśnięcie w klatce piersiowej i przymknęła oczy by oswoić się z tym co powiedział. Przeczuwała to, ale do ostatniej chwili żyła nadzieją, że przyszedł w innej sprawie. Nie musiała chyba mówić, że absolutnie nie chciała nigdzie z nim iść, a do tego żeby każdy widział ich razem.

—Nie ma mowy. W życiu nigdzie z tobą nie pójdę.—parsknęła śmiechem, a Tom czuł coraz to większą irytację. Mu również nie podobał się ten pomysł, ale wiedział, że Slughorn chciałby zobaczyć ich razem. A musiał zdobyć u niego więcej zaufania, przed tym co zamierzał zrobić.

—To nie było pytanie, Dragan.—warknął na nią przybliżając się do niej, aby nikt przypadkiem nie zobaczył. Mimo oddalonego miejsca, czuł że wiele osób i tak ich obserwowało. Nie podobało mu się to, ale nie mógł z tym nic zrobić. Spojrzał na czarownice, w jej błękitne oczy i ujrzał w nich tyle złości, ale i upartości, że od razu wiedział, że ona nie podda mu się tak łatwo jak przypuszczał wcześniej. 

Destruction|| Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz