XI. Konfrontacja

2.7K 147 33
                                    

—Za tydzień jest wyjście do Hogsmeade, muszę iść i kupić jakieś prezenty rodzicom.—oznajmiła wesołym tonem Alice, która co roku z takim samym zapałem szukała prezentów na święta dla najbliższych.

Mimo, że nie powinno, coś ukuło ją w piersi. Minęło tyle lat, zdążyła już przywyknąć, a przynajmniej tak się jej wydawało. Już dziewięć lat każde święta spędza sama, albo z dziadkiem. Jej rodzice zginęli, gdy miała sześć lat, a jej nie było wolno nawet pytać jak to się stało.

Albus Dumbledore z natury spokojny i życzliwy, kiedy tylko jego wnuczka wspominała coś o swoich rodzicach stawał się inny. Jego głos zmieniał się z ciepłego na rozeźlony, twarz przybierała dziwny wyraz, a oczy patrzyły na nią, tak jakby widziały ją pierwszy raz.

Kiedy była mała i spytała co się z nimi stało, jej dziadek spojrzał na nią chłodno, a później oznajmił, że nie żyją. Tylko tyle zdołała się dowiedzieć, a wyraz jego twarzy kiedy to mówił zapadł jej w pamięci do końca życia. Nigdy więcej już o nich nie zapytała.

—Pójdziemy na kremowe piwo?—zapytał z nadzieją w głosie chłopak, a blondynka przytaknęła.

—Zostajesz w Hogwarcie, Nerissa?—spytała kiedy schodzili po schodach w stronę lochów, na lekcję eliksirów.

—Tak jak co roku.—powiedziała obojętnie. Naprawdę lubiła święta, co roku razem z Amos'em przygotowywali blachy pierników, które potem jej dziadek zanosił do szkoły i dawał w prezencie Skrzatom Domowym pracującym w kuchni. To była ich taka tradycja. Lecz odkąd zaczęła naukę w Hogwarcie jedynie w wakacje odwiedzała swój dom.

—My w tym roku jedziemy chyba do ciotki Meredith.—ton jego głosu wcale nie wskazywał na to, że się cieszy. Z opowiadań Finn'a jego ciotka to było czyste zło.

—No to powodzenia życzę.—zaśmiała się z niego brunetka i patrzyła jak chłopak wykrzywia twarz w grymasie.

—Przyda si...—urwał patrząc jak obok nich staje jakaś dziewczyna z Hufflepuffu. Nerissa spojrzała na nią pytająco, bo nie przypominała sobie by kiedykolwiek z nią rozmawiała.

—Cześć, jestem Abigail.—przedstawiła się nieśmiało, a krytyczny wzrok Nerissy wcale nie dodawał jej śmiałości. Zaczęła żałować, że postanowiła tu przyjść.

—O co chodzi?—nie lubiła nowych osób i wcale się z tym nie kryła. Była raczej typem człowieka, który wolał swoje własne towarzystwo. Puchonka spuściła głowę czując chłodny wzrok Ślizgonki na swojej twarzy.

—Ja chciałam tylko zapytać, czy to prawda, że jesteś razem z Tom'em. Od jakiegoś czasu mi się podoba i chciałam...—wyjąkała, ale przerwał jej chłodny ton głosu czarownicy.

—Nie, nie jestem.—czuła jak złość ogarnia jej ciało, co niestety poskutkowało niezbyt miłym tonem głosu. Puchonka wzdrygnęła się i odeszła jeszcze szybciej niż podeszła, po chwili znikając za rogiem w popłochu.

—Przysięgam, że zaraz zwariuje.—warknęła wściekła. Miała dość, od wczoraj była głównym tematem rozmów wśród uczniów. Przeszkadzały jej te wszystkie ukradkowe spojrzenia i szepty.

Obok siebie usłyszała donośne śmiechy. Alice i Finn wspaniale się bawili patrząc na rozeźloną dziewczynę. Kiedy dotarło do nich, że Nerissa mówi prawdę odnośnie tych plotek, nie potrafili wyobrazić sobie jej i Riddle'a idących wspólnie korytarzem za rączkę.

Nerissa spojrzała na nich wściekła, a kiedy zrozumiała, że nie mają wcale zamiaru się uspokoić, ruszyła sama w stronę sali. Nie potrafiła zrozumieć co te wszystkie dziewczyny w nim widziały. Ładna twarz to nie wszystko, a jego podły charakter psuł cały całokształt.

Destruction|| Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz