°4°

760 87 144
                                    

San nigdy wcześniej nie jadł ludzkiego jedzenia. Czasem z nudów jadł owoce w niebie, ale one nawet nie przypominały tych przyziemnych.
Wooyoung postawił przed nim udekorowany talerz z jedzeniem, którego San nigdy nie widział na oczy i usiadł naprzeciwko z identyczną porcją dla siebie. Podał mu drewniane pałeczki zdobione kwiecistymi wzorami samemu biorąc bambusowe, które dostał wraz z zestawem sushi zamawianym tydzień temu.

San wziął do rąk pałeczki próbując przyjrzeć się jak posługuje się nimi Wooyoung. Był istotą boską, wystarczyło kilka sekund by zrozumiał w jaki sposób je trzymać.
Zjadł kawałek dziwnej brei próbując rozkoszować się jej smakiem. Było to bardzo dla niego nowe, ale dobre.

- Smakuje ci? Moja mama zawsze robiła mi coś takiego gdy szykowałem się do szkoły. Dzień w dzień, miałem tego dość, robiło mi się niedobrze na samą myśl o kurczaku z ryżem. Ale kiedy zamieszkałem sam i nikt nie robił mi już jedzenia zrozumiałem, że choć nie był to wybitny przepis jest to rzecz, której brakuje mi jak nigdy.

- Bardzo dobre- uśmiechnął się przełykając.

Zdecydowanie będzie chciał jeść to częściej.

- Dzisiaj jest niedziela, większy obrót w restauracji i przychodzi więcej osób. Dlatego mamy kilka zmian i pracuję dopiero od czwartej. Mówiłeś, że przyjechałeś tu z marzeniami, których nie popierała twoja rodzina. Więc co chciałeś robić?

San zamyślił się co mogło być powodem jego wyjazdu z wymyślonego domu rodzinnego. Nigdy specjalnie się niczym takim nie interesował. Jedyne co naprawdę potrafił to śpiewać, ale był aniołem, wszystkie anioły pięknie śpiewały. To rzecz tak oczywista dla nich jak latanie.

Byłoby, gdyby San nie stracił skrzydeł.

- Chciałem zostać piosenkarzem. Bardzo lubię śpiewać, ale według nich to istna głupota.

- Naprawdę? Ja też bardzo lubię. Chociaż nie wychodzi mi to za dobrze... Kiedyś będziesz musiał mi to pokazać. Dlaczego nie jesz? Nie smakuje ci?

- Nie, ja tylko... nie przywykłem.

- Do jedzenia?

San znów przyłapany został na mówieniu całkiem od rzeczy. Uśmiechnął się nerwowo i włożył więcej ryżu do buzi.

- Bardzo dobre.

Wooyoung uśmiechnął się na te słowa.
San widział w nim naprawdę dobrego człowieka, on to po prostu czuł. Wiedział, że jego anielska aura sprawiała, że chciał dla niego dobrze, ale wierzył, że chłopiec zrobił to też z własnej dobroci i czystego serca.

Patrzył uważnie jak nalewa sobie kawy i przy tym rozlewa kilka kropel na stolik. Szybko wytarł zabrudzenie i wrócił do jedzenia.
San czuł na sobie co chwila jego wzrok, jakby zerkał nieśmiało próbując udawać, że nic nie robi.

- Wiem, że jestem bardzo przystojny, ale chyba nie aż tak, nie sądzisz?

- Przepraszam- speszył się.- Ja tylko patrzyłem na twoje jasne włosy. Są naturalne?

- Oczywiście.

- To taki jasny kolor... wyglądają niemal jakby były białe. Zawsze takie były?

- Od kiedy pamiętam. To taka... moja cecha.

- Ja często zmieniałem kolory. Zanim były fioletowe też chodziłem w blondzie, ale nigdy nie udało mi się osiągnąć takiego jasnego odcienia jak twój. Raz nawet miałem pasemka.

- Te lawendowe też są ładne.

- Lawendowe?- Zamyślił się próbując spojrzeć na własne kosmyki, które opadały mu na oczy.- Nikt tak nigdy ich nie nazwał, zawsze by tylko fioletowe.

Angel by the Wings ° WoosanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz