°9°

731 75 61
                                    

Nie potrafił się wyprowadzić, jeszcze nie teraz. Od incydentu w łazience minęło  trochę czasu, ale każdego dnia Wooyoung tak bardzo oczarowywał Sana byciem jedynie sobą, że nie mógł mu się oprzeć. Był tym człowiekiem zafascynowany, tak idealny i intrygujący zajął jego cały umysł. Coraz częściej nawet zaczął zapominać o tym po co tu właściwie jest i jedynie czerpał radość z patrzenia jak Wooyoung zachowuje się przy nim jak małe dziecko, a potem tłumaczy mu czym jest telefon. San wiedział, że duży udział w tym ma jego aura, to przez nią chłopiec poświęcał mu tyle uwagi, ale skoro już tak się działo to chciał to wykorzystać.

Wooyoung był bardzo pochopny, kreatywny i czasem nie potrafił poprawnie ocenić czy dany pomysł jest stosowny.

Dlatego gdy San zobaczył go pewnego ranka niemal rzucającego się do salonu z własnego pokoju wiedział, że nie będzie to zwykły dzień.
Udał, że jeszcze spał i podniósł się do siadu całkiem zaspany kiedy Wooyoung wskoczył na sofę siadając obok. Podkulił kolana do klatki piersiowej i zamilkł. San popatrzył na niego pytająco co spowodowało cichy śmiech.

- Wooyoung? Budzisz mnie i nie raczysz powiedzieć dlaczego?

- Miałem sen, o dziwo nie taki zły, w którym miałeś czarne włosy.

- I?

- I wyglądałeś cudownie dlatego myślę, że musisz się przefarbować?

- Nie ma szans- zaprzeczył od razu kładąc się na kanapie.

Wooyoung jednak nie odpuścił i wdrapał się na jego plecy przyciskając go swoim ciężarem do materaca.

- San, wiem co mówię. Wyglądałeś idealnie.

- Bo jestem idealny- wymruczał w poduszkę.

Wooyoung jednak zaczął naciskać na niego coraz mocniej i San musiał przyznać, że nie do końca jest takim piórkiem. W końcu po chwili szamotania zastygł w miejscu co wyraźnie zwróciło uwagę Sana.

- Young?

- Co stało ci się w plecy?

Wstał szybko nie chcąc dłużej bawić się w przepychanie tym samym zrzucając Wooyounga z własnych pleców. Założył na ramię opadający kawałek koszulki zakrywając się nieco bardziej.

- To nic...

- San? Wyglądało poważnie. Co ci się stało?

Oczywiście, że zobaczył jego blizny po brakujących skrzydłach. Dwie wielkie szramy zajmowały całkiem spory kawałek jego pleców i jeśli koszulka odsłoniła chociaż kawałek to naprawdę nie sposób było je przeoczyć.

- Stare blizny, nie chcę o tym rozmawiać. Zresztą i tak byś mi nie uwierzył. Mówiłeś o tych włosach, tak?

Wiedział, że pożałuje gdy tylko zobaczył na jego twarzy triumfalny uśmiech, ale tylko tym mógł odwrócić jego uwagę.

I tak właśnie skończył przy kuchennym stole pokryty od dołu folią z rozerwanych worków na śmieci. Nie podobał mu się mocny zapach plastiku oraz drażniąca farba. Wiedział też, że farbowanie wiele nie da, jego włosy nie były skore do zmian, nie zachowywały się jak te ludzkie. Jednak jeśli miało to uszczęśliwić Wooyounga to był na to gotowy.

Nawet jeśli żałował.

Wooyoung naprawdę cieszył się tym co robił. Skrupulatnie nakładał kolejne warstwy farby na jego śnieżnobiałe włosy. Był niemal pewny, że tak jasny kolor idealnie złapie ciemny odcień.

- Naprawdę nigdy nie robiłeś nic z włosami?

- Naprawdę.

- Jesteś nudny San.

Angel by the Wings ° WoosanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz