- Może ja pokroję ciasto- zaproponował Wooyoung widząc, że atmosfera między Sanem, a jego przyjacielem dalej jest napięta.- Pomożesz mi San, chodźmy.
Złapał go za rękę i pociągnął do góry. San bez zastanowienia podążył za nim. Gdy znaleźli się w kuchni sami, w końcu mogli zamienić na prywatności kilka słów.
- Co cię ugryzło Sannie?
- Nie wiem, nie wierzę w tą nagłą zmianę. Nie chcę was znowu skłócić, po prostu się o ciebie martwię.
- Nie masz o co, Yeosang nigdy by mnie nie skrzywdził.
- Może i nie...
- San- Zaśmiał się szeptem i przytulił do jego torsu. Anioł od razu automatycznie zakrył go ramionami.- Jesteś zazdrosny, rozumiem to. Ale Yeosang nie wpłynie na to co mamy, nie musisz się tego bać. Ja już wybrałem- mówiąc to ucałował jego jasnych obojczyk co tak lubił robić na co San wyraźnie zadrżał.
- Wooyoung, nie tutaj.
- Przepraszam- odkleił się od niego.- Jesteś po prostu taki piękny.
𓇽
W tym samym czasie Yeosang czekał na powrót przyjaciela Sam. Zaczął rozglądać się po salonie, nie zmienił się jakoś bardzo od czasu kiedy był tu ostatnio. Jedynie rzeczy Sana pojawiały się w miejscach, które wcześniej stały puste.
Trochę ubrań, biżuteria i... uwagę jego zwróciło zdobione lusterko. To samo, które San kiedyś tak usilnie ze sobą nosił. Nie spuszczał z niego wzroku nawet na krok, a teraz tak beztrosko leżało sobie samo na widoku.
Czyżby już mu się znudziło? A może o nim zapomniał? Cokolwiek robiło w tym miejscu kusiło Yeosanga dziwnym, cichym szeptem. Jakby wołało go do niego. Zaciekawiony upewnił się, że właściciel dalej znajduje się w osobnym pokoju i sięgnął po tajemniczy przedmiot.
Złote zdobienia sprawiały wrażenie świecących, było solidne, a jednocześnie bardzo lekkie, wykonane z materiału, którego nie potrafił sobie wyobrazić. Wodził oczami po jego rączce kończąc na wspaniałej tafli. Zobaczył swoje odbicie, którego przez ułamek sekundy nawet się przestraszył. Nie mógł na siebie patrzeć. Nienawidził tego, że nie wygląda jak San, przecież to on był idealny.
Zawsze tylko San, nic dziwnego, że Wooyoung go kochał. Nawet wyrwany ze snu wydawał się promieniować świeżością.
Gdy tylko pomyślał o Sanie, jego twarz w odbiciu zmętniała, a chwilę później coś innego zaczęło formować się w lusterku. Niczym zaczarowany patrzył jak pojawia się na nim San. Przerażony spojrzał za siebie, był pewny, że stoi za nim właściciel lusterka, ale spotkała go tylko ciemność. Był sam, rozmowy dalej dochodziły z kuchni. Spojrzał raz jeszcze na dziwne lusterko, wciąż pokazywało Sana.
Rozmawiał z Wooyoungiem, Yeosang widział właśnie jak z innego pokoju prowadzi rozmowę.
Był pewny, że to rodzaj dziwnej kamery, może właśnie tak San podglądał Wooyounga. To w zasadzie już było coś- może miał na jego punkcję obsesję i oszalał? Może lubił przypadkowo spotykać swoje ofiary, tak jak tą dziewczynę ostatnio w restauracji, może ją też chciał nakłonić tak samo jak jego przyjaciela.
Zaczął już cieszyć się ze swojego odkrycia kiedy lustro pokazało tą samą dziewczynę, która wtedy przyszła na kolacje. Prawie podskoczył z wrażenia- to naprawdę była ona. Siedziała w parku z jakimś mężczyzną.
Odłożył lusterko na kolana i zaczął energicznie przecierać sobie oczy. Coś igrało z jego umysłem, to przecież nie mogło dziać się naprawdę. Odczekał kilka sekund i znowu spojrzał na taflę lustra- zobaczył swoją twarz.
- Nawet niebiosom nie śniły się takie rzeczy- wyszeptał pod nosem.
Ku jego ostatecznemu zdziwieniu w lusterku zobaczył dziwny świat, którego nie znał. Białe korytarze spowite jasną mgłą i wielki zgiełk. Białe postacie- tak pasujące do otoczenia, wyglądały jak...
Jasne skrzydła wyrastały z ich pleców, jasne włosy, niemal złote powiewały na wietrze i idealne twarze.
Tak samo idealne jak Sana.
Nie potrafił zrozumieć co właśnie zobaczył. Nie mógł i nie chciał połączyć ze sobą faktów, bo wydawały mu się zbyt nierealne. Nic nie miało tu sensu, od obrazów, które widział po dziwne stworzenia ze skrzydłami.
Wtedy San postanowił wejść do salonu i od razu ujrzał, że Yeosang zszokowany wpatruje się w jego lusterko.
- Oddaj to- odbiegł i wyrwał mu własność z rąk, ale Yeosang nawet nie protestował. Wydawał się zbyt przytłoczony tym co zobaczył.- Co widziałeś?
- Wystarczająco żeby przekonać Wooyounga do zostawienia cię- popatrzył mu w oczy, a Sana ogarnęła panika.
- Nie zrobisz tego. Wiesz, że mnie kocha. Wiesz, że jest ze mną szczęśliwy, nie odbierzesz mu tego.
- Czym jesteś San?- Wyszeptał nie mogąc wydusić z siebie nic więcej.
- Co tu się dzieje?- Wooyoung wpadł do salonu niezadowolony z odgłosów kłótni.
- Sam zobacz- Yeosang podał mu lusterko.
- Tak, to Sana. A o co chodzi?
- Wooyoung spokojnie. Oddaj mi lusterko- chciał go przekonać San błagalnym tonem.
- Ale nie rozumiem o co tyle krzyku. Yeosang, czemu jesteś taki blady?
- Wiesz z kim, a raczej z czym mieszkasz pod jednym dachem?
- O czym ty mówisz?- Oburzył się.- To jest San i jesteśmy razem.
- Tak? Co wiesz o jego przyszłości?
- No... San? Właściwie co wiem?- Zwrócił się do ukochanego.
- Ja... przyjechałem tu z daleka kiedy moi rodzice nie...
- Z jak bardzo daleka- wyszeptał pod nosem Yeosang.
San nie miał pojęcia co robić. Chciał przerwać cały ten dialog, ale nie mógł przecież wykasować pamięci Yeosanga.
- San cię okłamuje. Powinieneś w końcu otworzyć oczy Wooyoung. Masz tu niezbity dowód- wskazał na lusterko w dłoni Sana.- Widziałem wystarczająco dużo. Wiedziałem, że on coś ukrywa, ale...
- San? Podaj mu lusterko.
- Nie- zacisnął pięści mocniej na przedmiocie.
- San, natychmiast podaj mi lusterko jeśli mnie kochasz.
Bez protestu oddał mu własność wiedząc, że jest skończony. Nie mógł jednak zaprzeczyć, że go kocha.
Wooyoung z początku patrzył jedynie na swoje odbicie, a potem pojawiać zaczęły się na nim obrazy, których nigdy nie wcześniej nie widział.
*
Oop-
CZYTASZ
Angel by the Wings ° Woosan
FanfictionSan jako niebiańska istota nie jest posłusznym aniołem. Nie spełnia swoich obowiązków, a gdy przekracza granicę spotyka go kara. Pozbawiony skrzydeł zostaje zesłany na ziemię by rozkochać w sobie dwie przeznaczone sobie osoby, dwóch dobrych przyjaci...