epilog

919 98 255
                                    

𓇽

Każda maszyna zbudowana jest by być idealną. W takich rzeczach nie ma miejsca na pomyłki, czy nawet nieporozumienia.
Żadnych niedoskonałości.
Ale z czasem maszyny się starzeją, nawet te najbardziej idealne.

Psują się, działają inaczej, nie robią tego co się od nich oczekuje i wymaga. I wiele z takich maszyn jest wyrzucanych.

A niektóre da się naprawić.

𓇽

San został postawiony przed sądem. Stał otoczony setkami aniołów bez twarzy, w białych maskach, nie mógł ich poznać. Oni za to widzieli go w całej okazałości. Na samym środku stał Seonghwa. Na wielkim podeście wydawał się jeszcze większy niż był w rzeczywistości, a San ze związanymi skrzydłami stracił całą przewagę.

- San- echo suchych słów rozniosło się po wielkiej sali.

- Tak, to ja.

- Wiesz dlaczego tu jesteś?- Spytał, ale San nie odpowiedział. Spuścił jedynie wzrok.- Jesteś tu bo złamałeś wiele naszych zasad. Obcowałeś z człowiekiem, wyjawiłeś mu sekret naszego istnienia, zwróciłeś się przeciwko mnie i ah...- spojrzał w dokumenty choć każdy dobrze wiedział co za chwilę powie.- Zmieniłeś zapisaną już historię co spowodowało zamieszanie w całej linii czasowej. Jak się do tego odnosisz?

San wziął głęboki wdech nie wiedząc czy powiedzenie tego ma jakikolwiek sens. Ale czy mógł jeszcze bardziej pogorszyć swoją i tak już tragiczną sytuację?

- Tak. Przyjznaję się do tego. Ale nikt z was nie spytał, ani nie dodał z jakim człowiekiem- popatrzył po sali pełnej zamaskowanych aniołów.- Jung Wooyoung to człowiek, który nie wyróżnia się dla was spośród innych. Pracuje, utrzymuje się sam, studiuje fotografię- uśmiechnął się sam do siebie.- Ale gdybyście go poznali wiedzielibyście, że to najcudowniejszy człowiek na całym świecie. O sercu czystym jak śnieg. Troskliwy i pomocny. Kiedy zostałem odesłany na ziemię by odzyskać skrzydła myślałem, że działa na niego jedynie mój urok i to on sprawia, że chłopak jest na każde moje zawołanie. Owszem, zacząłem nabierać ludzkich cech, ale był w stanie nienawidzieć mnie kiedy byłem aniołem. I odwrotnie, kochał mnie gdy w moich żyłach nie płynęła już anielska krew. I tak, zakochałem się w nim.

W sali usłyszeć można było westchnięcia i szepty zwiastujące wielki szok.

- Dziwicie się, wiem. Ja też byłem w szoku, że mogę kochać człowieka. Że w ogóle mogę kochać, a jednak to prawda. Kocham jego słodki głos, oczy lśniące w ciemności, pachnące włosy, dobre serce i... Kocham to, że on kocha mnie. Jak nikt nigdy dotąd i  nigdy też nie wypalicie mojej miłości do niego.

- San- chciał przerwać mu Seonghwa.

- Nie Seonghwa. Nie wiesz jak to jest kochać, nikt z was tu nie wie, a ja wiem. Raz to poczułem i mam dość życia bez emocji. Nie zrezygnuję z tego już nigdy. I możecie odesłać mnie do piekieł jeśli taka czeka mnie kara, nie przestanę mówić jak bardzo go kocham.

Seonghwa zamyślił się i zamienił na stronie słowo z hongjoongiem i resztą rady. Przejrzał kilka papierów i westchnął.

- Nie możemy San.

- Słucham?

- Nie możesz trafić do piekieł ani zostać tutaj bo nie należysz już do nieba. Tym bardziej nie będziesz do piekieł. Jesteś zbyt uczłowieczony San. Twoje wnętrze jest ludzkie. I jest jeden sposób by tego uniknąć.

Angel by the Wings ° WoosanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz