Dobra powracam bo nie mam co robić miałam żałobę przez 2 dni
Wychodziłam z baru z Edgarem była północ odprowadzał mnie
Gdy nagle...
Wyskoczył ktośNie było go widać bo było ciemno podszedł do mnie i wyciągnął.. sztylet dźgnął mnie brzuch
Edgar szybko zareagował*
(Nie dla kogoś o słabych nerwach )
Wyciągnął sztyletę z moja krwią
Edgar go odepchnął*
I wrzucił do rzeki*Zabrał mnie do szpitala
A ja drętwiałam i przypominałam sobie o wszystkich chwilach
Tydzień później przyszedł do mnie Mortis, Edgar, Emz, i inni
Byłam w śpiączce...
Ale wszystko słyszałamRozmawiali ze sobą
Ich głosy były przestraszoneMortis nie wybaczy sobie tego jak nie przeżyje
Chciałam mu powiedzieć że to wszystko słyszę i wgl ale nie mogłam...
Rok później*
Dobra byłam naprawdę wkurwiona
Bo już rok leżę w śpiączceMoi znajomi tracą nadzieję że z tego wyjdę
A mi sie nudziobudziłam się*
Wreszcie mogłam ruszać palcami głowa i nogami
Niedługo potem wypisali mnie ze szpitala
urządzili dla mnie imprezę ale bez Tańcem bo musiałam dojść do siebie
Mortis i Edgar odrazu jak przyszłam przytulili mnie
Była miła atmosfera aż to pewnego momentu.... kiedy przyszła ???????
—————————————————-
195🧚♀️
Ten rozdział jest krótki bo nie mogłam nic wymyśleć
![](https://img.wattpad.com/cover/258201546-288-k875444.jpg)