Rozdział 25

235 26 3
                                    


° [重量] °

Rozdział 25

Przewracała się z boku na bok. Nie mogła zmrużyć oka. Łóżko było duże, miękkie i świeże, ale to nie o to chodziło. Nie mogła odgonić od siebie bolesnych myśli, które z czasem zaczęły wciskać jej do oczu łzy. Zamknęła mocno powieki, a słone krople spłynęły po jej policzkach. Skuliła się na boku i zacisnęła szczękę.

- No i czego ryczysz...? - wymamrotała do siebie, myślami rzucając pod swój adres obraźliwe przezwiska. Otworzyła oczy i postanowiła się przewietrzyć. Na palcach, w nowej materiałowej piżamie wyszła na korytarz. Szła bardzo cicho, oszukując się, że nikt jej nie zobaczy. Usłyszała czyjeś rozmowy. Męski, ale w dziwny sposób zachrypnięty głos i ton jej matki. Wyciszyła czakrę, jakby to miało cokolwiek dać. Starała się oddychać ciszej i wyjrzała za ścianę, a jej oczom ukazał się niesamowicie blady mężczyzna o długich, czarnych włosach. Słyszała o nim i doskonale wiedziała kim jest ten człowiek. Źrenice zmniejszyły jej się z szoku. 

- Orochimaru... - szepnęła bezgłośnie. Od razu przypomniała sobie o Sasuke. Znała jego osobę głównie z historii, które opowiadał jej Naruto, gdy pilnował, by nie przysnęła. Ale co on tu robił? Wytężyła wzrok przez ciemność i wsłuchała się w rozmowę. 

- Już po jutrze zaczniemy, ale trwa to tydzień inaczej.... i pierwszy krok będzie z głowy.... Jednak po tym będzie potrzebowała treningu. Jest utalentowana i inteligentna, posiada też doskonałą sprawność fizyczną.... Dostarczy ci wystarczająco dużo czakry.... - powiedziała poważnie. - W zamian chcę byś dopilnował, żeby Konoha..... - Su zaczęła irytować się i tracić cierpliwość, że nie potrafi usłyszeć niektórych informacji. - To jest też w twoim interesie, Orochimaru. - zakończyła, wyciągając w jego stronę dłoń. Mężczyzna uśmiechnął się fałszywie, ale i dumnie. 

- Umowa stoi. - wysyczał. - A co do poszukiwaczy z Konohy, Kobuto już się tym zajął. Nie chcę, by ci przeszkadzali.  - jego już sprawne dłonie w dziwny sposób wylądowały na wyciągniętej ręce Osore. Pogłaskał jej skórę kciukiem i używając jakiejś techniki zniknął. Su ruszyła biegiem w stronę swojego pokoju, jakby był jakimś azylem. Już stawiała kolejny krok, gdy nagle ta sama macka z czary złapała ją wokół kostki i pociągnęła. Dziewczyna z trzaskiem padła na ziemię, uderzając o podłogę podbródkiem. Było to na tyle silne, że poczuła, jak rozdarła się jej tam skóra i zaczęła wypływać krew. Odwróciła się i zobaczyła nikogo innego, jak nadchodzącą przez korytarz Osore. Jej mina była chłodniejsza, niż lód. Su próbowała wstać, ale jej nogi zostały związane nicią czakry. 

- Nie będę tolerowała takiego zachowania... Myślisz, że cię nie zauważę? - warknęła, a dwa duże twory z czakry towarzyszyły za jej plecami. - Widzimy wszystko. Każdy spadający liść, każdą kroplę deszczu i każdego, kto nie jest posłuszny. Powinnaś być wdzięczna światu, że jesteś Ósmym Dzieckiem Hekai, że urodziłaś się w najlepszym klanie, że...

- Nie jestem ci za nic wdzięczna! - wrzasnęła. - Nie było cię w moim życiu! Wolałaś siedzieć na dupie i czekać, aż dorosnę, by wtedy mnie zabrać. Traktowałaś mnie jak na świnię na rzeź! Nie chce cię znać, nie pamiętam cię!

- Byłaś za młoda, by pamiętać! Trauma odebrała ci pamięć! - strzeliła ją czakrą z liścia w twarz, rozcinając policzek. Su znów upadła na ziemię od uderzenia. Podniosła się i spojrzała nienawistnie na kobietę. 

- Nie jestem twoją córką... Moim ojcem jest Gai! To on ze mną był! - warknęła, a drugi policzek spotkał się z czakrą. - Jestem shinobi Konohy! A nie żadnym Hekai! - rzuciła, nie poddając się. Osore za pomocą czakry rzuciła nią o ścianę, aż popękał tynk. Na drżących ramionach, starała się podnieść. - Poza tym kim... kim ty jesteś, by uważać się za lepszą od kogokolwiek na świecie...? - jęknęła, a jej głos załamywał się od uderzeń. Osore bez słowa trzasnęła ją w plecy, a Su padła na ziemię. Wszystko zrobiło się czarne, jakby zasypiała.

Waga || [重量] || Naruto oc FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz