7.

704 61 43
                                    

Naruto - egzamin na ukończenie akademii

Naruto jak codziennie truchtał z porannego treningu. Oczywiście mówimy tu o jego określeniu truchtu. Westchnął, był pewny że o czymś zapomniał, nienawidził tego. Na szczęście w porównaniu do całej reszty społeczeństwa, on miał pewnego puszystego lisa który na pewno z chęcią mu przypomni.

- Kuramaaaa, pamiętasz może czy dzisiaj dzieję się coś ważnego?

- Dzieciaku, weź przemyśl chwilę - Znudzony lis przeciągając każdą literkę mu odpowiedział, jednak rozumiejąc jego niejasny wzrok dodał - Akademia.

- Akademia? Racja akademia, przecież dzisiaj jest test.

- Dokładnie, więc polecam ci coś wymyślić. Z twoją ilością czakry nie ma szans że zrobisz klona.

- Tak wiem, po prostu nałożę genjutsu, już pamiętam dlaczego ostatnią tak często miałem to w planie.

- Genjutsu, co ci to pomoże? 

- Nałożę iluzję na pieczęcie i jakoś wyjdzie.

- Ale to dość zaawansowane. Jak chcesz dostosować czas, nie możesz zrobić pieczęci w sali - Lis w duchu cieszył się że znalazł jakiś błąd chłopaka. Więc musiał się nieźle rozczarować kiedy usłyszał odpowiedź.

- Nie martw się Kurama, ćwiczyłem to. Wydaję mi się że w końcu wiem o co tu chodzi.

- Ale w czym problem, po prostu masz zrobić kilka znaczków rękami - Lis oczywiście ziewnął w połowie zdania, żeby żaden inteligentny blondyn nie wykrył że kompletnie nie wie co miał na myśli. W końcu już dawno temu przeczytał nadmiar książek które były mu potrzebne. 

- Żadne znaczki, druga sprawa da się w tym pogubić. Gdybyś zapamiętywał jakiekolwiek pieczęcie, nawet nie wiesz jak byś mi pomógł - Chłopak niewinnie zaczął zdanie jednak czując diametralną zmianę emocji jego przyjaciela po cichu się wycofał - Nieważne, nawet nie mam na co liczyć. Ale mam nową teorię, wydaję mi się że genjutsu i fuinjutsu jako swoje przeciwieństwa wymagają też innego użycia - zrobił chwilę przerwy na swoje ulubione głębokie wciągnięcie i wypuszczenie powietrza (czyt. westchnięcie) - Chodzi mi o emocję, klan Uchiha, nudni, bez emocji - Oczywiście lis uśmiechnął się na taki krótki ale idealnie pasujący opis -Klan Uzumaki, wybuchowi i zdecydowanie emocji im nie brakuję. 

- Czyli jeżeli dobrze rozumiem masz zamiar wyciszyć swoje emocję na ten egzamin - Luźno wypowiedział modląc się że chociaż raz dobrze zrozumiał.

- Dokładnie, problemem jest to że w takim wypadku muszę nałożyć jeszcze jedną iluzję. Mój udawany ja nigdy by się tak nie zachowywał. 

- Nie było by łatwiej po prostu oblać. 

- Możliwe, jednak jak wiesz chcę być normalnym shinobi. Nie wyróżniać się w żaden sposób.

- I właśnie dlatego codziennie wrzeszczysz na całą klasę że zostaniesz Hokage - Oczywiście jak to Kurama miał w zwyczaju wybuchnął swoim charakterystycznym śmiechem.

- Przeklęty lis - Chłopak tylko powiedział pod nosem i gdyby tylko nie ta znienawidzona odpowiedz ogoniastego.

- 7 raz - Naruto wymruczał tylko mu znane słowa i przyśpieszył kroku. Oczywiście na tę z tajemniczego powodu słodką reakcję Kurama tylko zaczął się bardziej śmiać.

I zanim Kyuubiemu udało się uspokoić już znajdowali się na terenie akademii. Blondyn nie lubił tego miejsca, miał z nim za dużo złych wspomnień. Możliwe że dzięki jego badaniom nad klonami udawało mu się je trochę przyćmić. Jednak kiedy stał w tym miejscu, czuł się jakby on codziennie przychodził na tę zajęcia. Oczywiście szybko się otrząsnął kiedy wyczuł wzrok Hinaty na sobie. Niedługo później dołączył na chwilę lekceważący wzrok Sasuke oraz wściekły Sakury. Kurama już wiele razy mówił mu że powinien przestać udawać że ją lubi. Jakkolwiek można to nazwać w ich wieku. Jednak Naruto cieszył się że jej samoocena jest za wysoka, nie za niska. Nawet jeżeli to oznacza że dostanie nienawistny spojrzenie tylko dlatego że jego wzrok spotkał się razem z wzrokiem Uchihy. Nieważne że tak samo było z nią samą i Hinatą (która oczywiście się zarumieniła).

Omijam cały egzamin bo wszystko było wyjaśnione wcześniej.

Kurama

Przeklęty, niesamowity dzieciak. Jasne że dwunastolatek musiał odkryć sekret technik dwóch najpotężniejszych klanów. Nie mógł być to Hokage albo jakiś wybitny jonin. Musiał to być akurat mój jinchuriki. Przecież on już jest Joninem, na mędrca 6 ścieżek. Chyba za nim nie nadążam, i to Minato był nazywany cudownym dzieckiem. W takim razie kim albo czym on jest.

Naruto

W czasie tych jakże intrygujących rozmyślań Naruto szybko wracał do domu. Oczywiście jak dało się domyślić, starał się jak najbardziej to tylko możliwe uniknąć spotkania z dorosłymi. Możliwe że mogło to wyglądać dość nietypowo, jednak i tak mało kto przywiązywał ważność do jego uczuć. Niektórzy nawet wątpili że je ma. W końcu tyle plotek zdążyło już obejść wioskę.

Jednak jego humor szybko uratowała jedna informacja. Dzisiaj umówił się z Kakashim żeby poznać innych Jouninów. (dop. Aut. Wydaję mi się, ponieważ nie wiem co mi wpadnie do głowy w przyszłości że nie ship) W sumie nie był pewny, mogli się tam pojawić też Chonini. Jedyne co wiedział to że zbierze się tam kilka osób. W końcu z kimś porozmawia, raczej nie można tego nazwać rozmową z rówieśnikami ale to już coś. 

Wchodząc do mieszkania tylko wziął prysznic i przebrał się w charakterystyczną zieloną kamizelkę. 

Chyba tylko genjutsu i mogę iść.

- A co dzisiaj jadłeś? - Odezwał się już za długo cichy lis, który na próbę rozpoczęcia buntu przez chłopaka tylko zdecydowanie za głośno się odezwał - Do kuchni, teraz.

- Już idę - wymruczał wyraźnie niezadowolony blondyn.

Naruto otworzył oczywiście Ramen. Ogoniasty nawet nie próbował się z nim sprzeczać, wiedząc że w tym temacie nic nie osiągnie. Więc tylko cicho westchnął co zostało skomentowane doliczeniem punktu chłopakowi.

Chłopak myjąc miskę energicznie spoglądnął na zegarek i przyśpieszając tempa zamknął dom. Nałożył iluzję i w dobrym humorze udał się do niedawno postawionej restauracji.

Niesamowite, wystarczyło trochę pozmieniać głos, wygląd i całkowicie inaczej szło mu się tymi uliczkami. Nawet nie zauważył kiedy stał przed wejściem. Z niekontrolowanym zawahaniem wszedł do środka oraz powoli skierował się do stolika gdzie dostrzegł znajomy kolor włosów.

Na szczęście Kakashi wyręczył chłopaka i przedstawił go kolejno (jak się później Naruto dowiedział) : Guyowi, Asumie, Kurenai oraz Anko.

Spędził naprawdę fajnie czas. Z Asumą od razu znalazł wspólny język, Kurenai musi lepiej trochę poznać. Anko jest trochę szalona ale brunet (blondyn) nie widzi w tym problemu. Guy, o tak Guy, tutaj zaczyna się inna opowieść. Powinien się może troszkę uspokoić albo przyjąć do wiadomości że jego "wiosna młodości" się już dawno skończyła. 

Ale nie ma to żadnego znaczenia, był szczęśliwy. Dawno się tak nie czuł, przez myśl przeszło mu nawet że to jakaś trucizna, genjutsu albo sen. Jednak na szczęście żadne podejrzenia się nie sprawdziły. 

Niestety musi wrócić do rzeczywistości. Jutro są wyznaczane drużyny, nikt co prawda nie wypowiedział jego imienia a przypuszczając że do jakiejś drużyny trafi został tylko Kakashi któremu się nie chciało odezwać oraz niestety Sasuke i Sakura. Nie był pewny dlaczego niestety, ale po prostu za nimi nie przepadał. Co zrobić, tego nie kontrolował.


No to jest kolejny rozdział. Po 10 rozdziale postaram się poprawić jak najwięcej błędów będę umiała i tak znowu za jakieś 5. Jeżeli ma ktoś pomysł z kim ma skończyć Naruto komentarze z chęcią go przyjmą. Jednak nie mogę obiecać że akurat ten ship się pojawi. Możliwe że uśmiercę naszego głównego bohatera zanim skończy 16, tak naprawdę nie kontroluję moich pomysłów. *****

Naruto - ukryty bohaterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz