8.

592 56 7
                                    

Chłopak mrucząc pod nosem wyszedł z budynku Akademii.

Oczywiście, że musiał to być Sasuke i Sakura. Komu do głowy przyszło, żeby łączyć nas w drużynę. Powinniśmy współpracować. Już widzę jak to się uda, Sakura mnie nienawidzi, ja nienawidzę Sasuke. Przynajmniej teoretycznie. A Sasuke, Sasuke to Sasuke, on nienawidzi nas wszystkich. Z Kakashim też się raczej nie dogada. To będzie jakaś katastrofa.

- Już dzieciaku, może nie będzie tak źle.

- Taaa, nie będzie tak źle. To będzie... , to nawet nie będzię - Wymruczał układając pieczęcie do genjutsu.

- Może Sakura się trochę uspokoi i wyjątkowo dostaniesz tylko 3 razy-odpowiedział mu tylko ewidentnie rozbawiony lis. Z powrotem dostał tylko ciszę, która subtelnie podpowiedziała, że to najwyższy czas, żeby się zamknął-Ale naprawdę ciągle nie wiem co do nich masz.

- Sakura jest strasznie zapatrzona w siebie i jej ukochanego -Kurama tylko uśmiechnął się pod nosem na ironię włożoną w jego słowa-no a Sasuke...

- Daj mi dokończyć, a Sasuke jest pogrążonym w głupiej nienawiści dupkiem.

- Lepiej bym tego nie ujął — Kurama tylko uśmiechnął się pod nosem i ruszył do gabinetu staruszka. Po tych miesiącach pracy u niego oczywiście dalej darzy go szacunkiem i nigdy by go tak głośno nie nazwał. Jednakże chłopak wyznawał zasadę „czego nikt nie usłyszy, tego nikt nie wie". Było to dość praktyczne. Jednakże nie był pewny.....

- Dzieciaku, budzimy się. Za chwilę wejdziesz w ścianę.

- Eee, co?

- Nic nie mówiłem na to, że idziesz niepodobnym do siebie tempem. Ale proszę nie zapominaj żeby skręcać - Naruto niekontrolowanie się zarumienił, za to Kurama wybuchnął śmiechem wiedząc że szybko taka sytuacja się nie powtórzy.

- Przeklęty lis, od kiedy to najpotężniejszy z ogoniastych bestii o coś prosi — Brunet miał dość prosty plan, sprowokować i uciszyć tego lisa.

- 7 raz dzisiaj — Da się domyślić, nie zadziałało.

- Aj bądź cicho — Przyśpieszył i z całej siły starał się powstrzymać podejrzewając już ogromny rumieniec na jego twarzy. Już sobie wyobrażał jak wpadnie tak do siedziby Hokage. Szybko się otrząsnął i wyrzucił to ze swojej głowy.

...

- Kurama, tak się zastanawiam, nie sądzisz, że jednak powinienem powiedzieć staruszkowi kim... jestem? - Ogoniasty spojrzał na niego nie ukrywając że się tego spodziewał, jednak miał wrażenie, że nastąpi to trochę później — Myślałem nad tym trochę i... na początku nie mogłem mu powiedzieć kim jestem dzięki temu w dokumentach zapisali mnie jako nieznanego pochodzenia shinobi. Jestem pewny, że normalnie coś takiego byłoby niedopuszczalne, Hokage ma... dziwne poczucie sprawiedliwości. Mam przeczucie, że nie pozwoliłby na to całe kłamstwo.

- Hey, dzieciaku. Weź się tak nie denerwuj takimi błahostkami. Jeżeli uważasz, że to ten moment po prostu to zrób — Naruto posłał mu w myślach już spokojny uśmiech — Druga sprawa — Który szybko zmienił się w grymas wiedząc co będzie tematem ich rozmowy - Co to miało być na tej misji, co ty masz w głowie. Przetrzymałem, kiedy chciałeś ograniczyć naturę wiatru albo spróbować wygrać tylko nią. Ale tylko natura wody? Co znowu wymyśliłeś.

- Kurama chodzi o to... no bo... ja chciałem po prostu trochę poeksperymentować i...

- Jakie eksperymentowanie. Wiesz, jakie to było niebezpieczne. Samo opanowanie wszystkich natur jest piekielnie trudne, a ty co? Wymyśliłeś, że będziesz każdą z osobna próbował wygrać. To było całkowicie bezmyślne głupie...

Właśnie tak miło zleciała cała droga. Oczywiście to on musiał złożyć raport, znowu. Nawet nie zauważył, kiedy zaczął dowodzić misjami. Chociaż tak naprawdę dzisiaj było mu to nawet na rękę.

- Hokage-sama - Chłopak powiedział kłaniając się.

- Naruto, jak poszła misja?

- Przy granicy z krajem Wiatru doszło do kilku komplikacji, jednak szybko się ich pozbyliśmy. Obecnie przebywają w szpitalu i czekają na przesłuchanie. Odzyskanie zwoju się powiodło, jednak dwójce shinobi udało się uciec nieznaną techniką wcześniej mordując trzech innych wrogów. Nie mogłem określić ich pochodzenia, także poprzez używane techniki albo wygląd.

- Zamordowali swoich?

- Tak, prawdopodobnie posiadali cenne informacje.

- Dobrze, możesz wracać.

- Hokage-sama?

- Coś jeszcze?

- Tak właściwie, Hokage-sama... - Nie — martwią mnie trochę techniki, nie mogłem rozpoznać ani jednej z nich.

- Myśle, że nie masz co się tym przejmować.

- Hai, Hokage-sama.

- Dzieciaku, nie mogę uwierzyć, że stchórzyłeś. To takie niepodobne do ciebie.

- Ale co miałem mu powiedzieć. Cześć staruszku, wiesz ten Ninja, który ostatnią dołączył to tak naprawdę ja. Okłamywałem cię tak około 9 lat, ponieważ sobie tak wymyśliłem.

- Przecież chciałeś mu powiedzieć.

- Wiem, po prostu to jest trudniejsze niż myślałem - Lis tylko westchnął.

Naruto już w swojej normalnej postaci wszedł do domu i przeniósł się do Kyubiego. On wiedząc co blondyn ma w planach zmienił pozycję i pozwolił położyć się na jego łapie.

Oj dzieciaku, już powoli zaczynałem myśleć, że jesteś jakąś pokręconą istotą idealną. Dobrze, gdybyś raz na jakiś czas mi o tym przypominał.

Nie wytrzymam, dlaczego nawet słyszę o jak wielu rzeczach teraz myśli.


- Naruto, dlaczego nie śpisz?

- Nie mam na to czasu, musisz mi pomóc. Co powinienem powiedzieć, bardziej że zależało mi na obronie wioski jednak... Eh... Kurama, sporo tego jest. Wiem, że za tym nie przepadasz, ale mógłbyś przeczytać to w moich myślach.

- Nie przepadam? Nienawidzę. Mam wrażenie, że ty sam nie wiesz o ilu rzeczach na raz myślisz. Nie ma szans.

Nareszcie napisałam rozdział. Przepraszam, że dopiero teraz. Nie mam żadnego usprawiedliwienia oprócz tego, że wena mnie kompletnie opuściła. Wydaję mi się że kolejny rozdział uda mi się wstawić wcześniej.

Tak dla pewności. Naruto prawie zawsze rozmawia z Kuramą w myślach.


Naruto - ukryty bohaterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz