♜ Coś nieludzkiego ♜

148 29 22
                                    

Słońce leniwie wstawało zza horyzontu, aby rozświetlić całą okolicę swoim bladym światłem. Chude poświaty przedostawały się między budynkami i powoli ukazywały się na martwych ulicach. Wiatr nucił cichą, smutną pieśń, kiedy wielka gwiazda wschodziła z zamiarem obudzenia wszystkich istot żywych. Starała się, jednak nie przynosiło to żadnych pozytywnych skutków. Nikt nie chciał się obudzić, przywitać nowego dnia. Cała sceneria pozostała w odcieniach szarości, pomiędzy którą przelatywały co jakiś czas drobinki piachu oraz żwiru, niesione przez chłodny powiew powietrza.

Wszystkie blade strużki prowadziły prosto do zniszczonego sklepu. Zawitały tam przez rozbite okna i rozświetliły nieśmiało pojedyncze półki. Niestety żadna z nich nie dała rady przedostać się przez zamknięte wrota do jednego z pomieszczeń dla personelu, z którego co jakiś czas można było usłyszeć ciche szurnięcia materiałów o siebie nawzajem.

Aktualni, tamtejsi bywalcy byli wciąż pogrążeni we śnie. Być może śnili o lepszym świecie, podtrzymywali w ten sposób swoją nadzieję, której nie mogli pozwolić umrzeć. Możliwe było również, że nawiedzały ich koszmary, w których ujawniał się ich nieposkromiony strach przed nieznanym.

Nagle, bańkę ciszy przekłuł upadek artykułów z jednej ze sklepowych szafek. Były to aluminiowe puszki, które po spotkaniu z posadzką, rozsypały się po pewnej części sklepu. Ten odgłos niemal od razu obudził jednego ze śniącej grupki przyjaciół. Był to Polska, który zaraz po usłyszeniu niepokojącego odgłosu, od razu się zerwał. Poczuł napływ adrenaliny oraz szybsze bicie serca. Rozejrzał się szybko po swoich towarzyszach aby upewnić się, że wszyscy są cali. Niestety pokazało mu to również, że na pewno żaden z nich nie mógł być odpowiedzialny za słyszany hałas. Przełknął ślinę i pomimo, że starał sobie to wytłumaczyć mocniejszym powiewem wiatru, czy też zwykłym przeciągiem, to jednak sam w stu procentach nie był w stanie w to uwierzyć.

Wstał po cichu z prowizorycznego łóżka i podszedł do zabarykadowanych drzwi. Mocno skupił się na tym, co działo się na zewnątrz. Póki co, jedyną rzeczą, jaką był w stanie usłyszeć okazał się jego drżący oraz niemiarowy oddech. Przez dłuższy czas nic nie docierało do niego z zewnątrz i już zaczął się uspokajać, kiedy nagle rozbrzmiał głośny huk, jakby przewrócenie się całej szafki sklepowej. Tego nie był już sobie w stanie wytłumaczyć wiatrem. Wrócił do swoich przyjaciół i starał się ich jak najszybciej obudzić. Szturchał ich oraz cicho szeptał.

- Co jest? - mruknął zaspany Czechy, który tylko z niechęcią spojrzał na Polaka. Zaraz po nim obudziła się Słowacja oraz Węgry, którzy również czekali na jakieś wytłumaczenia ze strony budzącego.

- Słyszałem huk. To nie mógł być wiatr. Brzmiało jakby cała szafka się przewróciła. - Szepnął spanikowany mężczyzna. Od razu wszyscy przelecieli po sobie wzrokiem i skinęli głowami.

Wstali prędko z posłania i zabrali swoje rzeczy. Co najważniejsze, wzięli trzy noże, które ze sobą tutaj przynieśli. Słowacja oddała swoją broń Węgrom, a sama stwierdziła, że sobie jakoś poradzi. Polska wraz z Czechami starali się jak najciszej odsunąć barykadę, która zdecydowanie przeszła test nocnej wytrzymałości. Oczywiście nie było możliwym pozbycie się tylu gratów bez wydania żadnych odgłosów, czego skutkiem były ciche szurnięcia oraz stuknięcia.

Po niedługim czasie, drzwi stały już całkowicie odkryte. Teraz problemem było to, kto je otworzy i pierwszy przez nie wyjrzy. Jasnym było, że Słowacja musiała zostać jak najbardziej z tyłu, gdyż nie posiadała ze sobą broni. Z inicjatywą szybko wyszedł jej brat - Czechy. Był to człowiek bardzo porywczy i pełen energii. Pomimo, że tak jak inni odczuwał strach, to jednak wiedział, że nie mają całego dnia a do tego nikt nie wyglądał na chętnego. Podszedł do drzwi i złapał w gotowości nóż. Reszta ustawiła się za najniższym w lekkim odstępie i czekała na jakąś jego reakcję. Młody mężczyzna złapał za klamkę i powoli uchylił drzwi. Bardzo niepewnie zaczął błądzić spojrzeniem po powoli ukazującym mu się, zniszczonym lokalu. Do jego uszu dotarł specyficzny odgłos. Ciężko było go opisać, jednak z każdą chwilą stawał się coraz głośniejszy. Młodzieniec przełknął ślinę przez swoje zaciśnięte gardło i otworzył wrota jeszcze szerzej. Odczuł bardzo specyficzny odór i spojrzał w stronę kasy sklepowej. Rozpoznał tam klęczącą, dość zdeformowaną postać. Szybko odwrócił się do swoich przyjaciół.

- Miejcie broń w gotowości... - Szepnął spanikowany, jednak nadal starał się zachowywać spokój. Nie było to jednak możliwe w takiej sytuacji. Wyszedł przez drzwi i zaczął się powoli zbliżać do dziwnego stworzenia. Cała reszta ruszyła od razu za nim. Wszyscy zobaczyli to dziwactwo. Ich nogi znacznie zmiękły a ręce zaczęły okrywać się zimnym potem. Nikt z nich nie chciał podchodzić za blisko, jednak ciekawość nakazywała im sprawdzić co to było. Przeżywali w tej chwili coś na wzór rozdarcia. Z jednej strony chcieli jak najszybciej stąd uciec, unikając tej kreatury, a z drugiej - byli ciekawi z czym mieli do czynienia. Nie myśleli za długo. W takiej sytuacji, pierwsze idzie przeczucie a nie analiza sytuacji.

Czechy zatrzymał wszystkich ruchem ręki i spojrzał od boku na czynność, jaką wykonywało stworzenie. Ujrzał mnóstwo krwi oraz już wiedział co to był za dźwięk. Było to odrywane mięsa i szarpanie skóry. Ciało sprzedawcy, które znaleźli tutaj wczoraj, było właśnie jedzone przez nieludzką kreaturę, która była tym tak zajęta, że ewidentnie nie zwracała uwagi na gapiów. Chłopak odczuł coś na wzór odruchu wymiotnego, jednak udało mu się go wstrzymać.

Cała grupa ujrzała tą potworną sytuację, a ich ciekawość jakby nagle się rozpłynęła. Polska dotknął każdego w ramię, aby zwrócić ich uwagę na siebie. Wskazał dłonią na duże okno z rozbitą szybą, przez które weszli tutaj wczoraj. Miał być to znak o ucieczce. Słowacja oraz Węgry bezgłośnie się zgodzili skinięciem głowy. Dziewczyna ruszyła jako pierwsza i po drodze znalazła leżącą na podłodze metalową, cienką oraz niezbyt długą rurę. Wzięła ją w dłonie i wspięła się na parapet. Od razu za nią ruszył Węgry oraz Polska. Kobieta rozejrzała się, aby upewnić o swoim bezpieczeństwie i czekała aż jej towarzysze również opuszczą lokal. Kiedy Węgry przymierzał się do wyjścia, Polska spostrzegł, że nie ma za nim Czech. Wzdrygnął się i szybko wrócił wzrokiem do miejsca, z którego uciekli. Niski młodzieniec wciąż tam stał. Można powiedzieć, że był wręcz sparaliżowany takim obrazem. Dyszał coraz głośniej oraz ciężej. Właściciel pierzastych skrzydeł zauważył, że coś było z jego przyjacielem nie tak. Podszedł do niego i złapał go za wolną dłoń. Nachylił się nad jego uchem.

- Musimy iść. - Wyszeptał cicho Polska i pociągnął za rękę przyjaciela w kierunku okna. W czasie tej krótkiej drogi, Czechy potrząsnął głową, aby się ogarnąć. Sam nie miał pojęcia czemu tak zareagował. Tyle emocji nagle go przepełniło, że całkowicie stracił panowanie nad swoim organizmem. Był naprawdę wdzięczny Polsce, że po niego wrócił nim byłoby za późno. Został przepuszczony przez okno jako pierwszy i już po chwili znalazł się poza lokalem. Polska również zaraz dołączył do przyjaciół, uważając przy wychodzeniu na swoje skrzydła. Wszyscy odetchnęli z ulgą, jednak wiedzieli, że nie są jeszcze bezpieczni. Słowacja spojrzała na szybko przez okno i niemal serce jej stanęło. Jej wzrok skrzyżował się z ciemnym potworem, którego ślepia były czarne niczym próżnia. Kreatura zaczęła zbliżać się w ich stronę bardzo nienaturalnym krokiem.

- Szybko! - Krzyknęła przerażona i popchnęła wszystkich, aby zaczęli biec. Sama została po chwili złapana za dłoń przez swojego brata i pociągnięta w szybki bieg przed siebie. Nikt poza nią nie miał pojęcia co się właśnie wydarzyło, jednak skoro dziewczyna tak zareagowała, nie mogło to świadczyć o niczym dobrym.

Prawdą jest to, że pusty wzrok jaki posiadała kreatura, wzbudził w Słowacji tyle emocji, że nie byłaby w stanie ich wszystkich opisać słowami. Odczuła mocne dreszcze i w czasie biegu kilka razy potknęła się o swoje, miękkie z przerażenia, nogi. Za każdym razem równowagę pomagał utrzymywać jej brat, który był naprawdę zmartwiony zachowaniem swojej ukochanej siostry.

Nigdy nie widział jej jeszcze w takim stanie.








~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wowie, nowy rozdział

Cieszmy się i radujmy, jeszcze żyję c':

Ciemnica + czerwone ledy = przyjemne pisanko, pamiętajcie.

~Marcyś

×*♜~00EWEN~♜*×  ~Countryhumans~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz