♜ Sen? ♜

340 38 7
                                    

Cisza.

Zupełna cisza.

Wszystko pokryło się w niebywałej pustce bez dźwięku. Budynki zostały uszkodzone, niebo nabrało ciemniejszego odcienia pomieszanego z zielenią, słońce przestało świecić tak jak robiło to wcześniej. Z każdego zakątka wydobywał się ciemny dym, w którym pogrążyło się całe otoczenie. Mały dom, którego okna zostały niemal całkowite wyrwane oraz wybite, stał dzielnie broniąc tego, który jeszcze w środku pozostał. Mosiężne i ciężkie ściany robiły wszystko, co tylko mogły. Pomimo tego, że się sypały i wiadomo było, że długo nie pociągną, to jednak wykorzystywały całą swoją moc. Tak się starały. Dla kogo jednak były przeznaczone te starania? Budynek z pozorów wydawał się pusty.

Przecież kto chciałby mieszkać w takiej ruderze? Tam, gdzie okna nie wytrzymały a nawet drzwi nie dałyby rady przyjąć zbyt mocnego nacisku na klamkę. Problemem jest to, że ruderą stała się również cała okolica. Jeszcze parę godzin temu to wszystko pogrążało się w zabieganym życiu mieszkańców. Teraz jednak nie słychać ani jednego słowa a jedyne co pozostało, to szarość i pustka. Jeżeli jednak zagłębimy się bardziej we wnętrze budynku, odkryjemy, że nie jest całkowicie pusty. Od wejścia wystarczy wdrapać się po drewnianych i skrzypiących schodach na piętro. Zaraz po tym skręcić w wąski korytarz i dostać się na jego koniec. Wtedy staniemy przed ciemnymi, lekko uchylonymi drzwiami, nad którymi zawsze wisiała lampa z niezawodną żarówką. Nawet ona w takim obrocie spraw przestała świecić żywym światłem. Umarła. Kiedy uchylimy bardziej drzwi i wejdziemy przez nie ostrożnie, ujrzymy leżącego pod stertą książek młodego mężczyznę.

Od zawsze miał do nich ogromne zamiłowanie. Kochał je czytać i marzył o przeżyciu takiej przygody, którą zapamiętałby do końca życia. Mówił o tym również swoim przyjaciołom, którzy często robili wszystko co w ich mocy, aby pomóc mu ją przeżyć.

Czy wyróżniał się czymś na tle innych ludzi? Owszem, jego plecy zawsze przyciągały uwagę bardziej niż twarz. Co w nich było takiego niebywałego? Śnieżnobiałe, puchate oraz potężne skrzydła. Każdy je podziwiał oraz mu ich zazdrościł. On również je sobie cenił. Dbał o nie oraz pielęgnował, aby pokazać światu jaką wartość dla niego mają. Teraz niestety miały na sobie brud, z czego ich właściciel na pewno nie byłby zadowolony. Niestety nic nie mógł z tym póki co zrobić. Leżał bezwładnie na podłodze, która ubrudziła się przez pył oraz różne odpady przywiane z zewnątrz. Obok niego, przy biurku, na którym jeszcze niedawno siedział, leżał również ubrudzony notatnik. Był to jego pamiętnik, który od razu po otrzymaniu od swojego najdroższego przyjaciela zaczął prowadzić.

Po dłuższej chwili cisza została przerwana przez głośne kaszlenie osobnika. Pyłek wraz z dymem dostał się do jego dróg oddechowych i zaczął powodować nieprzyjemne uczucie oraz drapanie w gardle. Wraz z tym udało mu się wybudzić z głębokiego snu. Mrugnął kilka razu oczami i przeleciał wzrokiem po części pokoju, do jakiej miał wgląd przez swoje położenie. Był okropnie skołowany i wszystkiego niepewny. Jego mocno ukrwione skrzydła zaczęły się lekko trząść, czując na sobie ciężar wywołany przez książki, które spadły na niego z ogromnego regału. To cud, że ten masywny mebel również na niego nie upadł, bo na pewno zakończyłoby się to tragicznie. Wykorzystując większość swoich sił, uniósł się na rękach i powoli wysunął spod sterty książek. Przyczołgał się do biurka i usiadł na ziemi, opierając się o nie. Spojrzał szybko na swoje skrzydła. Widocznie się skrzywił przez brud, jaki na nich ujrzał a zaraz poczuł nieprzyjemne uczucie w swoim lewym skrzydle. Poruszył nim, aby sprawdzić czy ma taką możliwość. Owszem, mógł sprawić by pióra na nim się poruszyły oraz aby całe się lekko podniosło, ale niestety przy mocniejszym ruchu odczuwał ból. Na pewno zostało uszkodzone wraz z tym co się wydarzyło.

Właśnie, co w takim razie musiało się stać, by doprowadzić do czegoś takiego? Mężczyzna złapał za blat biurka i z jego pomocą udało mu się wstać na równe nogi. Poczuł ból głowy a wraz z jej dotknięciem i ponownym spojrzeniem na dłoń, ujrzał czerwoną ciecz. Przełknął ślinę i szybko obrócił się w stronę okna, które znajdowało się tuż za jego plecami. W tym momencie było to jedyne źródło światła w całym pokoju. To, co udało mu się zobaczyć całkowicie go zszokowało. Uchylił lekko usta ze zdziwienia. Ujrzał zniszczone domy, ciemny dym, szaro-zielone niebo a do tego wszystkiego ciała ludzi, leżące bezwładnie na twardej ziemi. W dodatku poczuł nieprzyjemny odór, który mógłby porównać do spalenizny. Ten widok był dla niego zbyt ciężki do patrzenia, więc szybko odwrócił wzrok z powrotem patrząc na swój pokój. Wyglądał teraz tak... martwo.

Mężczyzna przypomniał sobie nagle o swoim pamiętniku. Rozejrzał się i zaraz odnalazł go leżącego w brudnym pyle. Sięgnął po niego i przetarł dłonią nadmiar piaskowej substancji. Natychmiast go otworzył i zaczął czytać swoje ostatnie zapiski. Póki co wcale nie miał ich bardzo dużo, więc szybko udało mu się wszystkie dokładnie odczytać. Ostatni wpis został urwany, co znaczyło, że wszystko wydarzyło się w momencie, gdy go pisał. Ujrzał niedokończone zdanie, jednak za nic nie pamiętał co chciał w nim zawrzeć. Już miał zamiar sięgnąć po długopis i napisać o wszystkim, ale przypomniał sobie o swoich przyjaciołach. Uniósł wzrok na wybite okno i wychylił się z niego, spoglądając w stronę osiedla swoich bliskich. Ujrzał tak samo poniszczone budynki i zerwał się do wyjścia.

Wybiegł przez uchylone drzwi i ostrożnie zszedł po skrzypiących schodach, które brzmiały jakby były na ostatnim tchnieniu. Prawdopodobnie to ostatni raz, jak ktoś odważył się po nich przejść. Młody mężczyzna podbiegł do przewróconego wieszaka i zdjął z niego brązową torbę. Założył ją na ramię, przerzucając przez szyję i włożył do niej pamiętnik. Wszystko robił w okropnym pośpiechu. Nie chciał się spóźnić. Nie miał pojęcia co się wydarzyło, jednak przyjaciele byli dla niego więcej warci niż jego własne życie. Kochał ich i nigdy nie pozwoliłby im umrzeć. Spojrzał na swoje drzwi wyjściowe, które wyglądały jak ostatnia rzecz, która podtrzymywała tamtejszą ścianę. Nie chciał ryzykować, więc podbiegł do wybitego okna i z pomocą kanapy, która przy nim stała, udało mu się wydostać. Jedyne co ucierpiało to jego ubrania, które w kontakcie ze szkłem, którego słupy wystawały w kilku miejscach, uległy podarciu. Co najważniejsze, udało mu się uchronić twarz oraz skrzydła przed krzywdą.

Wydostał się z domu i zaczął pędzić ile sił w nogach, aby jeszcze ujrzeć swoich przyjaciół. Po drodze mijał leżących na ziemi ludzi, jednak był zbyt skupiony na swoim celu, aby zatrzymać się i sprawdzić czy w ogóle jeszcze żyją. Niestety miał on swoje priorytety i od nich miał zamiar zacząć. Nawet jeśli cały świat zaczął się walić, on nadal poświęciłby wszystko by tylko uchronić i pozwolić żyć jak najdłużej swoim najbliższym. Tyle razy go ratowali i starali się dla niego, że nie ma mowy, aby tak po prostu ich zostawił. Bał się ich śmierci o wiele bardziej niż swojej. Nigdy nawet nie myślał, że mógłby ich stracić jednak teraz, kiedy widzi powagę sytuacji wciąż nie może w nią uwierzyć. Dla jego umysłu to wciąż był jedynie sen.

Koszmar, z którego nie był w stanie się wybudzić, chociaż bardzo tego pragnął.




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Yayy pierwszy rozdział owo

Kot mnie lizał przy sprawdzaniu tego, fuj

~Marcyś

×*♜~00EWEN~♜*×  ~Countryhumans~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz