♜ Światełko w tunelu ♜

134 22 14
                                    

Po męczącym biegu, nareszcie dotarli w ciasną alejkę pomiędzy kamiennymi blokami. To miejsce słynęło z dość nieprzyjemnej atmosfery oraz wielokrotnych przestępstw, które się w nim odbywały za czasów, kiedy życie wyglądało zupełnie inaczej. Pomimo, że to wcale nie było tak dawno, głowy ocalałych ukazywały te wszystkie obrazy, jakby miały miejsce nawet kilka miesięcy temu. Za bardzo odzwyczaili się już od ich poprzedniej rzeczywistości i zaczęli popadać w sidła tej brudnej szarości, która żerowała na nich coraz bardziej z każdą minutą.

Chcieli chwilę odpocząć od wykańczającego biegu, więc poszli w głąb uliczek, modląc się w duszy, by nie natknąć się na kogoś nieprzyjemnego. Dlaczego w ogóle wybrali takie miejsce? Głównie dlatego, że byliby w nim znacznie mniej widoczni niż na przykład na samym środku jakiegoś obszernego osiedla. Niestety było to jedyne takie skryte miejsce w okolicy, więc właśnie na nie postanowili przystać. Nie mieli zamiaru przecież wybrzydzać, a ich własne nogi wręcz błagały, by zatrzymali się na chwilę i dali im odpocząć od ciągłego biegu w nieznane. 

Słowacja od razu oparła się o murowaną ścianę i wbiła wzrok w ziemię. Wciąż miała w głowie widok pustego spojrzenia, jakie posiadała tamta kreatura. Wzbudziło to w niej naprawdę mnóstwo emocji oraz obudziło jakiś dodatkowy zmysł. Była teraz znacznie bardziej wyczulona na przeróżne dźwięki, dotyk a nawet mignięcia poszczególnych rzeczy w kącikach jej oczu. Wszystko było raczej wynikiem szoku, z jakim się spotkała. Takie nieludzkie postacie widziała dotychczas jedynie w filmach i zawsze wielokrotnie było jej powtarzane, że nie istnieją w rzeczywistości. Tak ciężko było jej uwierzyć, że to wszystko działo się naprawdę. Zresztą nie tylko jej.

Cała grupa nie mogła pojąć tego, w jakiej sytuacji się znaleźli. To było takie... nierealistyczne, niemożliwe, nadzwyczajne. To, co normalnie widzieli jedynie na ekranach nagle stało się ich rzeczywistością. Niestety nie było teraz czasu na gdybanie oraz rozmyślanie o tym wszystkim. Póki co nadal znajdowali się w ogromnym niebezpieczeństwie i wiedzieli, że nie można było zwlekać. Widząc stan Słowacji, Węgry oczywiście wraz z Czechami starali się ją jakoś uspokoić. Polska natomiast rozglądał się po okolicy, aby zobaczyć czy nie znajdą tutaj niczego przydatnego. Nie odchodził za daleko, chciał ciągle mieć swoich przyjaciół w zasięgu wzroku. 

Swoje zainteresowanie zwracał głównie na mieszkania, które znajdowały się w kamiennych budynkach. Jego największą uwagę przykuło słabo widoczne, ciepłe światełko w jednym z okien na pierwszym piętrze. Od razu przystanął i skupił się na dziwnym zjawisku. Zaczął je dość dogłębnie analizować. Czy to możliwe, aby była to jakaś lampa? Czy jakakolwiek żarówka dałaby radę przeżyć tego typu katastrofę? Nie wykluczał nawet takich możliwości, które na pierwszy rzut oka mogły wydawać się dość idiotyczne. Raczej w aktualnej sytuacji niczego by za takie nie uznał. Nie był teraz pewien ani jednej rzeczy. We wszystko powątpiewał, nie wiedział czy istnieje teraz jakakolwiek osoba, która mogłaby mu wszystko wytłumaczyć i to przerażało go najbardziej. Tak, strach przed nieznanym nawiedzał go teraz w każdym zakamarku jego i tak pokręconego umysłu. 

Pokręcił szybko głową, wyrywając się z zamyślenia, które wtrąciło go w pewnego rodzaju trans. Przełknął ślinę i upewnił się jeszcze, że nic mu się nie przewidziało w związku z małym światełkiem w oknie. Nadal to widział i nie miał zamiaru przejść obok tego obojętnie. Co jeśli tam ktoś jest? Wolał to jak najszybciej sprawdzić, jednakże nie sam. Przywołał swoich towarzyszy do siebie skinięciem dłoni.

- Spójrzcie tam. - Powiedział dość przyciszonym głosem i wskazał palcem na odpowiednie okno. Wszyscy przyjrzeli się wskazanemu punktowi.

- Masz jakiś pomysł? - zapytał Węgry, krzyżując ręce na piersi.

- Uważam, że powinniśmy to sprawdzić. - Oznajmił Polska, będąc bardzo pewny swoich słów. Wszyscy spojrzeli na niego z lekkim niedowierzaniem, natomiast chłopak nie wiedząc o co chodzi jego przyjaciołom, posłał im wzrok pełen zdziwienia. 

- Czy ty się dobrze czujesz? - wtrącił Czechy, trzymając dłoń swojej siostry oraz gładząc kciukiem jej wierzch. - Co jeśli tam też będzie jakiś potwór?

- A co jeśli jest tam ktoś ocalały? - Właściciel pierzastych skrzydeł nieco podniósł swój ton, przerywając przyjacielowi. - Posłuchajcie, ja wiem, że się boicie, ale nie możemy przechodzić obojętnie obok takich rzeczy. Może jest jeszcze jakaś iskierka nadziei na to, że nie jesteśmy tutaj sami... - Młody mężczyzna bardzo chciał podnieść na duchu swoich najbliższych. - Ja też się boję... Bardzo się boję... - Dodał ciszej.

- Dobra, bo zaraz się tutaj rozkleisz. Nie mamy całego dnia, już dużo się dzisiaj wydarzyło, więc powinniśmy się pospieszyć. Przygotujcie broń i ruszamy. - Na ratunek atmosfery ruszył najlepszy przyjaciel Polski - Węgry, który zawsze potrafił dobrze podnosić na duchu. Jego rady były cenne, jednak umiejętność motywacji jeszcze bardziej. Wszyscy, nawet wciąż dość niepewna Słowacja, skinęli głowami i szybko sięgnęli po swoje bronie. 

Polska podjął się temu, by ruszyć przodem. Zaraz za jego plecami trzymał się Węgry, natomiast Czechy starał się być jak najbliżej swojej siostry, będąc teraz w stanie obronić ją przed wszystkim. Zawsze to ona się nim zajmowała, więc kiedy widział w jakim była aktualnie stanie, nie mógł przejść obok tego obojętnie. Na szczęście te bloki nie ucierpiały tak mocno, jak pozostałe. Były dość mosiężne oraz ciężkie, co zdecydowanie działało korzystnie na ich stan. Na zewnątrz jedynie w kilku miejscach posiadały pęknięcia, natomiast w środku można było ponarzekać jedynie na przestawione kafelki oraz dużą ilość tynku na podłodze. Schody również wyglądały nadzwyczaj dobrze, więc nie zwlekając udali się na nie. Oczywiście najpierw sprawdzili czy stopnie są na tyle solidne, na jakie wyglądają i dopiero po chwili zaczęli się po nich wdrapywać na wyższe piętro. 

Udało im się dostać bez większych przeszkód w odpowiednie miejsce. Dotychczas każde drzwi, jakie rzuciły im się w oczy były albo wyłamane, albo po prostu otwarte. Co dziwne, mieszkanie, z którego okna widzieli na dole światło, posiadało zamknięte wrota. W głowie Polski zapaliła się lampka, że naprawdę w środku może znajdować się ktoś żywy. 

- Może wy wejdźcie do środka i rozejrzyjcie się, a ja ze Słowacją tu zaczekamy? - zaproponował Czechy. Był to naprawdę dobry pomysł patrząc na to, że mieszkanie raczej nie było zbyt duże. Jeżeli w najgorszym wypadku natknęliby się tam na coś nieludzkiego, łatwiej oraz szybciej udałoby im się stamtąd uciec. Poza tym zawsze jakaś kreatura mogła się tutaj dostać z zewnątrz, bądź też z innego mieszkania w budynku, więc posiadanie kogoś, stojącego na warcie było również bardzo korzystne.

Polska oraz Węgry skinęli głowami. Zaraz po tym, biało-czerwony kraj nadusił nieśmiało na klamkę w drzwiach. Poskutkowało to powolnym uchyleniem się ciężkich oraz skrzypiących wrót. Z tego, co można było później zauważyć, zamek do drzwi nie przeżył tej katastrofy, więc nie było nawet możliwości by bezpiecznie zabarykadować się w domu. Przyjaciele mieli już swoją broń w gotowości i wstąpili do środka, powoli rozglądając się po każdym, otwartym pomieszczeniu. W końcu zostało im już tylko jedno miejsce. Była to zapewne sypialnia, której okno można było dostrzec z dołu budynku. Oboje przełknęli ślinę i tym razem Węgry wyszedł na przód, widząc jak jego przyjacielowi drżały ręce ze strachu. Nieco niższy mężczyzna przywarł ciałem do ściany, powoli wychylając się zza niej i stopniowo widząc coraz więcej.

Ujrzał całkowicie normalny pokój. Nie wyróżniał się w sumie niczym poza stojącą na biurku zapaloną świeczką. To pewnie był efekt małej ilości światła, widzianego z okna. Im więcej, widział, tym bardziej wyczekiwał na jakąś osobę. Cała atmosfera pomieszczenia wręcz krzyczała, iż ktoś się tam znajdował. Nagle jego wzrok skrzyżował się z innym spojrzeniem. Węgry został całkowicie sparaliżowany, jednakże nie ze strachu. Było to efektem niedowierzania, gdyż oczy, w których się zatrzymał wcale nie były puste. 

Wyrażały strach, ale również ulgę przez to, że ci, którzy zawitali do mieszkania również byli ludźmi. 






~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Eeee- 

Tak-

Dawno mnie tu nie było, przepraszam-

Staram się pisać, jak najdzie mnie ochota. Zobaczymy czy w najbliższym czasie się jeszcze tutaj spotkamy xD

~Marcyś

×*♜~00EWEN~♜*×  ~Countryhumans~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz