Draco podszedł do hipogryfa i zaczął się śmieć, że on wcale nie jest niebezpieczny.
Hardodziob zaczął nerwowo przebierać nogami i niebezpiecznie zbliżać się do blondyna.
Niewiele myśląc weszłam między niego, a hipogryfa. Jednak zrobiłam to za późno. Zwierzę rzuciło się na Draco, ale stałam tam ja, więc nie oberwał Malfoy tylko ja.
Siła zwierzęcia była tak duża, że aż upadłam na ziemię.
Potem wszystko potoczyło się dość szybko.
Hagrid zabrał hipogryfa, Draco wygrażał, że jego ojciec dowie się o wszystkim, a ja wstałam i przywaliłam mu w nos, co niestety spotkało się z ogromnym bólem nie tylko u niego, ale też u mnie (bo zraniona ręka naprawdę boli).
Podczas gdy blondyn uciekał, ja z powrotem usiadłam na ziemi. Natychmiast obok mnie znaleźli się Harry i Angelina.
Rodzeństwo spojrzało na mnie, potem na siebie i wzięli mnie za ręce, żeby zaprowadzić mnie do skrzydła szpitalnego.
-Mogę iść sama - powiedziałam - mam lekkie zadrapanie na ręce, nie złamaną nogę.
Ale oni nie przejęli się tym, co powiedziałam i dalej szliśmy razem do szkoły.
~•~
Oczywiście pani Pomfrey powiedziała, że to wcale nie jest takie zwykłe zadrapanie itd. ale ja wiem swoje. Często miałam taką sytuację jak teraz i myślę, że to nie jest nic wielkiego.
~•~
Kilka dni później okazało się, że ta blond-menda jednak powiedziała o wszystkim ojcu.
-Ale ja go nienawidzę!!! Jak można skazać biedne zwierzę na śmierć za coś takiego? - mówiłam ze łzami w oczach.
Byliśmy właśnie w pokoju wspólnym Puchonów. Żaliłam się Ivo i trójce bliźniaków (Max, Alex i Daniel). Obok na żółtych fotelach siedzieli Harry i Angelina, których zaprosiliśmy do rozmowy.
Byli tu pierwszy raz i mimo, że jesteśmy tu już dobre pół godziny, to i tak się rozglądają z zainteresowaniem wokół.
-Tak - poparła mnie siostra - To straszne.
Harry na razie się nie odzywał.
~•~
Stwierdziliśmy, że pójdziemy do Hagrida (ja, Harry, Angelina, Ron i Hermiona). Właśnie siedzimy u niego w chatce i pijemy herbatę.
Oczywiście zanim weszłam wyprzytulałam hipogryfa czekającego na wykonanie wyroku.
Chciałam go uwolnić, ale Hagridowi oberwało by się, że go wypuścił. To smutne, że ludzie nie chcą zrozumieć zwierząt.
Tylko od razu chcą zabić.Nagle gliniany słoik pękł. Po chwili Harry dostał małym czarnym kamykiem po głowie.
Za oknem zauważyliśmy dropsa, ministra magii i kata.
Gajowy wygonił nas tylnym wyjściem. A my schowaliśmy się za dyniami. Jak cała trójka weszła do chatki, pobiegliśmy pod szkołę.
Na górze odwróciliśmy się i zobaczyliśmy śmierć Hardodzioba.
Hermiona przytuliła się do rudego, Angelina wyglądała jakby ktoś podał jej martwe zwierze, a ja ze łzami w oczach wtuliłam się w brata. Po chwili siostra też się do nas przytuliła.
Nagle Ron krzyknął.
❤️
Hejka!!!
Tu znowu ja!
Mamy kolejny rozdział.
Następny będzie jak zwykle za tydzień.
Miłego dnia i wszystkiego najlepszego z okazji dnia kobiet (dla wszystkich dziewczyn oczywiście)!
CZYTASZ
Potęga trójki | Anastazja Potter
FanfictionByło pisane dawno, więc nie czytaj tego, bo nawet psycholog już nie pomoże. To już drugi tom serii "Potęga trójki". Nie jest wymagana znajomość pierwszej części ("Potęga trójki | Angelina Potter"), ale lepiej się z nią zapoznać (tylko na początku j...