k u r o k e n

2.1K 137 71
                                    

Kenma wiedział, że ma przerąbane. Na dodatek sam się w to wkopał, więc pretensje mógł mieć tylko do siebie.

Co ja sobie myślałem?!

Śmiało można stwierdzić, że nawet przegrana w niezmiernie ważnej rundzie, nie była dla niego tak stresująca.

Możliwe, że ciotka blondyna przyjechała bez żadnej zapowiedzi. Możliwe, że odpowiedzi na zadawane przez nią pytania były lekkomyślne i nieprzemyślane. Możliwe, że na pytanie, czy kogoś ma, odpowiedział - tak. Możliwe, że zapytany o imię wybranki odpowiedział, że to chłopak. I ten nieistniejący chłopak, musi się zjawić na dzisiejszej kolacji, przygotowanej przed jego rodzinę.

W tym momencie jedyną opcją, było poproszenie kogoś z drużyny, aby udawał jego partnera. Powoli zaczął jednak wykluczać większość z członków.

Lev - ten wielkolud? nigdy. Poza tym, chyba wolałby się obejść bez pełnych zazdrości spojrzeń Yaku. Tym samym skreślił również libero.

Yamamoto - ledwo co doszli do porozumienia, a nie chciał przechodzić przez te wszystkie kłótnie ponownie.

Po przeanalizowaniu dosłownie wszystkich, jedną mądrą opcją jaka została, był Tetsuro. Jednak problemem są ich częste wizyty w swoich domach. Przecież wszyscy dobrze wiedzą o przyjaźni między nimi, więc jeśli chociaż raz udawaliby związek, nie mogliby zakończyć tego tak łatwo i bez pytań. Sprawy nie ułatwiały także uczucia, które zdecydowanie wykraczały ponad normy koleżeńskie. Przynajmniej ze strony blondyna.

Postanowił, że porozmawia z czarnowłosnym w drodze do szkoły i zapyta o radę. Może on wymyśli coś mądrego.

==================================

- Umm Kuroo, mam pytanie - zaczął nieśmiało, przerywając spokojną ciszę, towarzyszącą im w spacerze.

- Tak?

- Bo mam mały problem - słowa cudem przechodziły mu przez gardło - chyba przez przypadek powiedziałem ciotce, że mam chłopaka i teraz nie wiem co zrobić.

Czarnowłosy wybuchł śmiechem.

- Ughh, przestań. To nie jest śmieszne. - Kenma poczerwieniał. Waga problemu była na prawdę duża, więc rozbawienie przyjaciela wyprowadziło do trochę z równowagi.

- Spokojnie, spokojnie, przecież mogę ci pomóc, nie? - Kapitan odpowiedział bez żadnego zastanowienia, zdając sobie sprawę z własnych słów, dopiero po chwili - um, to znaczy jeśli chcesz - dodał pośpiesznie.

Kenmę czekał go teraz wielki dylemat.

- Nawet jeśli byś udawał mojego partnera przed ciocią, to co z rodzicami? Przecież znają cię bardzo dobrze, więc nie byłoby tak łatwo tego zakończyć.

- Masz rację, ale zaufaj mi, nie będzie trzeba niczego tłumaczyć - kapitan odpowiedział z uśmiechem na ustach, puszczając oczko do przyjaciela. Kozume zarumienił się, po czym szybko zmienił temat.

===============================

W drodze do domu blondyna, przyjaciele ustalali szczegóły dotyczące ich "związku", więc kiedy przekraczali próg drzwi, trzymając się za ręce, nie byli aż tak bardzo zestresowani.

Przywitali się krótkim "dzień dobry" i usiedli przy stole. Mina rodzicielki blondyna, kiedy zobaczyła, że niejakim wybrankiem Kenmy jest jego przyjaciel z dzieciństwa, była bezcenna. Nie oszukując nikogo, od dawna było widać niesamowitą więź między nimi. Na razie niestety udawaną.

Kuroo chwycił młodszego chłopaka za rękę, gładząc wierzch jego dłoń kciukiem, aby dodać mu otuchy. Przy okazji spowodował wielki rumieniec na jego twarzy.

Ustalili, że będą odpowiadać na pytania naprzemiennie. Byli przygotowani na wywiad.

- Więc od kiedy się znacie? - zaczęła rozmowę krewna blondyna, nakładając wszystkim sałatkę.

- Umm bardzo długo, przyjaźniliśmy się od dzieciństwa - jako pierwszy odpowiedział czarnowłosy.

- A od kiedy jesteście razem? - tym razem udzieliła się mama Kozume.

- Jakieś trzy miesiące - odpowiedział rozgrywający, patrząc wszędzie, tylko nie na kobietę.

- I mi nie powiedzieliście? - zapytała z udawanym oburzeniem, popijając sok.

Kuroo zaśmiał się pod nosem, co przykuło uwagę jego "chłopaka".

- Co? - szeptał, żeby nikt tego nie usłyszał.

- Po prostu wyglądasz słodko, kiedy jesteś zawstydzony - wypowiedział mu to do ucha, również szeptem, co spowodowało niemały rumieniec.

====================================

Po serii nie do końca komfortowych pytań, oraz pysznej kolacji, chłopcy właśnie żegnali się na podwórku.

- Kuroo, w co myśmy się wpakowali? A właściwie to ja wpakowałem ciebie - westchnął Kenma, mając definitywnie dość. Takie "udawanie" bolało jeszcze bardziej, niż czysto przyjacielskie relacje.

- Ughh, wiem, że to co powiem pewnie zepsuje wszystko, ale czuję konieczność wyjaśnienia ci, dlaczego się w ogóle zgodziłem.

- Emm, więc dlaczego?

- Bo cię kocham.

Kozume się zaśmiał.

- Nie żartuj sobie ze mnie, okej?

- Ale ja nie żartuje, kochanie.

- S-serio?

- Serio. Może ci udowodnić?

Blondyn pokiwał twierdząco głową, nie będąc aktualnie pewnym niczego.

Czarnowłosy zbliżył się do niego, z zamiarem cmoknięcia go w policzek. Jednak kiedy pochylał się nad czerwonym do granic możliwości chłopakiem, ten przekręcił głowę. Ich usta się spotkały, a Kenma poczuł, jakby właśnie miał odlecieć.

Najlepsze uczucie w życiu.

Kiedy delikatne muśnięcia, przerodziły się w namiętny pocałunek, Tetsuro podniósł młodszego za uda, przyciskając go do ściany budynku, tym samym powodując jego delikatne jęknięcie.

Oderwali się od siebie, z wyraźną niechęcią, jednak kiedyś oddychać trzeba. Ich czoła były ze sobą zetknięte, a Kozume nadal trwał w objęciach kapitana.

- Teraz mi wierzysz?

- Jakbym mógł nie wierzyć - szepnął, po czym złączył ich usta po raz kolejny.

Dwie kobiety siedzące na balkonie, zdecydowanie miały z nich ubaw. 



-----------------------------------


więc tak 

jeśli jesteś moim znajomym ze szkoły, i to czytasz PRZESTAŃ 

a i musze się pochwalić, że robiłem kilka dni temu pierwszy cosplay i hsbdjhbs\cjbw

dzięki i do następnego

Haikyuu | First Kiss |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz