przyjaźń pierwszaków

1.2K 68 39
                                    

 Trochę inny rozdział, jednak mam nadzieję, że się spodoba. Taka odskocznia mała. 

pomysł - @shitoroki-san



- Niech mnie ktoś uszczypnie - wyszeptał zaskoczony Daichi, kiedy zobaczył pierwszaków, chwilę przed treningiem.

Kapitan początkowy nie poznał Hinaty. Chłopak nie dość, że był ubrudzony błotem od stóp do głów, to z jego włosów nie zostało ani trochę puszystości, oraz rudego koloru. Na jego głowie znajdował się jeden, wielki, brązowy placek.

Kageyama natomiast dzisiejszego dnia stawił się boso, również cały od nieprzyjemnej mazi. Gdzie więc jego buty? Ah, to ciekawe pytanie.

Yachi za to ubrana była w Yamaguchiego. Jej spodnie, owszem, były całe od błota, ale nie wyglądała, jakby tego żałowała. Jej szczęśliwy wyraz twarzy, mówił sam za siebie.

Tsukishima stał z boku, próbując ukryć uśmiech jaki cisnął mu się na usta. Nie wspominając o stanie jego ubrań, bo wyglądał na najbardziej brudnego. Sprawiał wrażenie, jakby od nagłego wybuchnięcia śmiechem, dzieliła go tylko jego duma.

Yamaguchi, stał z wysoko podniesioną głową, patrząc dumnie na wszystkich dookoła, wyraźnie zadowolony z zaistniałej sytuacji.

- Woo ale wyglądacie - zaśmiał się Suga. Chwilę później dostał od kapitana z łokcia w żebra, po czym skarcił go wzrokiem. - Em, to znaczy, Co narobiliście?!

- Może ja zacznę.

~~~~~~*przed treningiem*~~~~~~

- Jakaś jest smutna atmosfera dzisiaj, nie wydaje wam się? - zapytał Shoyo, kiedy jak codziennie, spacerowali w stronę sali gimnastycznej. Wszystko wydawało się być w normie, jednak rudowłosy chłopak miał trochę racji. Nawet Kageyama z Tsukim, nie narzekali na ich zachowanie, a to zdecydowanie nie był dobry znak.

To pewnie zabrzmi absurdalnie, ale to zdanie zainspirowało Tadashiego.

Skoro jest ponuro i smętnie to czemu nie? - pomyślał sekundę, przed popchnięciem Tsukkiego prosto w błoto, z niemałej górki. Blondyn potknął się i lekko pisął, ale kiedy był już bliski turlania się w dół, złapał Kageyamę za nogę.

- Lecisz ze mną królu.

Wszyscy momentalnie wybuchnęli śmiechem. No może nie licząc Hinaty, który został pociągnięty przez Tobio za rękaw.

- Spadasz z nami krewetko.

Tsukishima, cały w brązowej mazi, już na dole ubocza, wrzasnął - zrzuć Tadashiego!

Niestety Yachi okazała się bliżej. Takim oto sposobem, blondynka była szczęśliwa z wyboru ubrania spodni, dzisiejszego ranka.

- Nie ta osoba debilu - westchnął rozgrywający, gdy dołączył do blondyna. A właściwie to spadł prosto na niego.

- Yachi, w tobie ostatnia nadziejaaaaaa!! - wydarł się rudowłosy, turlając się z górki.

Brakło dosłownie milimetrów, żeby tadashi również skończył, tam gdzie reszta. Niestety Hitoka, była już za daleko, kiedy próbowała go dosięgnąć. Ku zdziwieniu wszystkich, zielonowłosy chwilę później  sam toczył się w ich stronę, z wielkim uśmiechem.

- Nie wierzę, że to się dzieje naprawdę - westchnął Kei, próbując ukryć uśmiech. - następnym razem to ja was wszystkich zepchnę.

- Czyli postanowione, nigdy więcej nie idziemy tą drogą. - zaśmiał się Guchi.

Kiedy cała zgraja w końcu wdrapała się na ścieżkę - co nie było łatwym zadaniem - Tobio zorientował się, że nie ma butów.

- Gdzie moje buty? - po tym pytaniu, wszyscy spojrzeli na miejsce, z którego dosłownie ledwo się wydostali. - Dobra, nie ważne, nie wracam tam. Kupię sobie nowe.

W drodze na salę gimnastyczną, Tadashi dał Yachi swoją bluzę, ściągniętą chwilę przed tym, jak rzucił się z górki. Oczywiście, nie obyło się również, bez złośliwych komentarzy Tobio i Keia.

***** ***

- Ale następnym razem, kiedy postanowicie potaplać się w błocie, zaproście mnie też - szepnął do pierwszaków Suga - tylko tak, żeby Daichi się nie dowiedział. 




Haikyuu | First Kiss |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz