12. gut feeling

384 19 20
                                    

Po kilku minutach odsunęliśmy się od siebie. Mój brzuch wariował ze szczęścia i podekscytowania tym, co przed chwilą się wydarzyło.
Axl nic nie mówiąc zamknął mnie w szczelnym uścisku, co jeszcze bardziej sprawiło mi radość.

Właśnie przeżyłam swój pierwszy pocałunek z pieprzonym Axlem Rosem. Lepiej trafić chyba nie mogłam.

- I jak wrażenia Renee? - zapytał lekko odsuwając mnie od swojego ciała.

- Renee? Nikt tak do mnie nie mówi. - powiedziałam ze zdziwieniem i lekkim grymasem. Nie lubię kiedy ludzie używają mojego pełnego imienia.

- Mam tak nie mówić?

- Gdybyś mógł... Tata tak do mnie zawsze mówił. - posmutniałam. Już widziałam jak chłopak otwiera usta żeby coś powiedzieć. - Jak wrażenia, hmm? Chyba nie muszę odpowiadać na to pytanie. - wróciłam do poprzedniego tematu.

I ponownie odtworzyłam w głowie scenkę sprzed parudziesięciu sekund.

- Wracamy? - szepnął chwytając moją dłoń. Kiwnęłam głową i ruszyliśmy w stronę głównej ulicy.

W busie zastaliśmy całą piątkę grającą w karty. Nie byle jakie karty. Sądząc po porozrzucanych dookoła nich ubraniach, mogłam śmiało stwierdzić iż był to rozbierany poker.

- Gracie z nami? - zapytała roześmiana Judy. Widać, że wygrywała, bo jak dotąd była najbardziej ubrana z całej grupki. Skierowałam wzrok na Axla czekając co odpowie.

- Ja tam odpadam. Pójdę może coś napisać, bo czuję, że dzisiaj wena mi sprzyja. - rzucił mi zalotne spojrzenie. - Ale myślę, że za to Rey z przyjemnością się dołączy.

- Mi to tam wena sprzyja do spania. Też odpadam, raczej się położę. - odparłam, co spotkało się z dużym niezadowoleniem całej szóstki.

Wszyscy dobrze wiemy, że jestem okropna w karty. Czyżby pan Rose chciał znowu sobie popatrzeć?

- Nudziarze. - skomentowali nas zgodnie Slash z Duffem. - Wasza strata.

Razem z Axlem skierowaliśmy się do części sypialnej. Ja wybrałam sobie ostatnie łóżko na górze, a rudzielec to pode mną. We wgłębieniu przy miejscu do spania były małe szafeczki, więc postanowiłam, że rano wyłożę tam niektóre ze swoich rzeczy.

Przebrałam się w łazience i ogarnęłam do spania. Już miałam wchodzić na górne łóżko, kiedy to silna ręka łapiąc za moją nogę mi to uniemożliwiła.

- Jakieś dobranoc? - zapytał oburzony rudzielec.

-A zasłużyłeś? - odgryzłam się za przerwany mi rytuał pójścia spać.

- A nie? - dobrze wiedziałam co ma na myśli.

Przewróciłam oczami i usiadłam okrakiem na jego brzuchu, jednocześnie przytulając się do niego.

- Dobranoc panie Rose.

- Dobranoc pani Hilton.

Następnego dnia obudził mnie zapach spalonego jedzenia. Jak widać nie tylko mnie. Na łóżku na przeciwko siedziała skrzywiona Ju, a kilka kroków dalej opierał się o lodówkę Izzy patrząc z politowaniem przed siebie.
Wychyliłam się, żeby sprawdzić co było źródłem tego zapachu.
Przed nami stał Adler na pograniczu płaczu trzymając w garści patelnie z czymś czarnym w środku.

- Co się stało? - zapytałam zdezorientowana patrząc na perkusistę. Ten tylko rozpłakał się na dobre, cisnął przedmiotem o ziemie i wybiegł z busa. Wszyscy na siebie popatrzyli nie mając pojęcia co tu się wydarzyło. - Dowiem się?

Don't You Cry Tonight || Rewolwery i GerberyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz