✑ Prolog 𓆩⭒𓆪

269 21 41
                                    


Essex, wschodnia Anglia, 2005 r

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Essex, wschodnia Anglia, 2005 r.

Mason dobrze pamiętał ostre światło jarzeniówek migających przed jego oczami, jedna za drugą, podczas gdy grupa medyków w pośpiechu transportowała go szpitalnym korytarzem prosto na blok operacyjny

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Mason dobrze pamiętał ostre światło jarzeniówek migających przed jego oczami, jedna za drugą, podczas gdy grupa medyków w pośpiechu transportowała go szpitalnym korytarzem prosto na blok operacyjny. W pewnym momencie dołączyła do nich kobieta w jasnozielonym kitlu. Wymieniła kilka szybkich zdań z członkami personelu pchającymi nosze i zaraz po tym zwróciła się do Masona. Zupełnie naturalnie. Po raz pierwszy odkąd karetka zabrała go ze szkolnego placu zabaw ktoś odezwał się bezpośrednio do niego. Nie pamiętał sensu wypowiadanych przez nią słów. Umiał sobie jedynie przypomnieć delikatną barwę jej głosu oraz ton, który wydał mu się wtedy niesamowicie kojący. Słuchał jej i czuł jak ogarnia go błogość. Żadnego bólu ani strachu. Przez krótki moment miał wrażenie, że palące światło lamp przysłania para ogromnych, ciemnych skrzydeł, a pióra muskają jego twarz w opiekuńczym geście. W następnej chwili odpłynął już w mrok.


Miał wrażenie, że rzeczywistość usunęła się spod jego drobnego ciała. Wraz z noszami sunącymi po kafelkowej posadzce z rytmicznym stukotem, rozświetlonym korytarzem i wszystkim co otaczało budynek szpitala w Colchester. Mason czuł jak mimowolnie prześlizguje się pod wątłą kanwą znanego mu świata. Niezdolny do jakiejkolwiek reakcji, pozbawiony emocji mógł tylko obserwować jak pochłania go ciemność. Zdawało mu się, że przybiera fizyczną formę, gęstnieje jak galareta wokół jego kostek i nadgarstków, wypełnia nozdrza, wlewa się pod powieki. Powoli, metodycznie odcina jego zmysły wypełniając je w całości swoją ciepłą, pulsującą obcym życiem strukturą, tak aby nie mógł poczuć nic poza nią.

 
W końcu wszechogarniająca ciemność wdarła się również do umysłu Masona i zaczęła nadawać kształt jego myślom. Zobaczył jak formuje się przed nim zarys starego pudła z wyżłobionym na wieku osobliwym symbolem. Przedstawiał szeroko otwarte, ludzkie oko otoczone od dołu i góry strzałkami wskazującymi na zewnątrz. To sprawiło, że optycznie oko wydawało się jeszcze bardziej wytrzeszczone, jakby niemożliwym było się przed nim ukryć. Mason miał nieodparte wrażenie, że oko czegoś broni, lecz mimo to, odruchowo wyciągnął rękę by go dotknąć. Zanim zdołał tego dokonać, zauważył, że symbol wyryty w jasnym drewnie zaczął napełniać się krwią.
Mason poczuł jak niepokój przedziera się do jego świadomości gdy odkrył, że dłoń, którą próbował zbadać pudełko zdobiła krwista szrama. Chciał zerwać się do biegu i uciekać gdzie pieprz rośnie, ale nogi go nie słuchały. Jakby wrosły w ziemię. Miotał się wewnątrz swojego ciała, aż jego głowa niespodziewanie odwróciła się w bok i Mason ujrzał w zakurzonej tafli lustra twarz, która nie należała do niego.

Atramentowy ŁowcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz