1.

1.6K 55 7
                                    

zostaw coś po sobie

- Veronica ruszaj się! - usłyszałam krzyk mojej mamy z dołu.

Przewróciłam oczami i wróciłam do malowania rzęs. Po chwili skończyłam, przeglądnęłam się w lustrze i poprawiłam moje brązowe włosy sięgające do ramion. Wyszłam z łazienki i zebrałam swoje rzeczy, a po chwili byłam już na dole.

- No ileż można - warknęła mama, na co przewróciłam oczami.

- Ta - szepnęłam pod nosem, biorąc do ust herbatnika.

- Serio? - zapytała.

Podniosłam wzrok na nią i zmarszczyłam brwi. Jej brązowe włosy opierały się o biust, a tego samego koloru oczy patrzyły na mnie wściekle.

- Nie wiem o co ci chodzi - wzruszyłam ramionami i nalałam wody do szklanki. Udało mi się jedynie wziąć łyk, aż moja matka wybuchła. Dzień jak co dzień.

- Nic nie jesz, nie śpisz po nocach i wyglądasz jak jakiś pierdolony trup! - krzyknęła.

Ponownie spojrzałam na nią, czując szybkie bicie serca. Znowu zaczyna, znowu robi to samo, znowu szuka problemu tam gdzie go nie ma.

- Wielka miłość - prychnęła pod nosem. Odrazu poczułam napływające łzy do moich oczu - się zachciało chłopaka, to ma się teraz skutki! - warknęła.

- Czemu znowu to robisz? - zapytałam łamiącym głosem.

- Co ja robię?! To ty chcesz po raz kolejny mieć anoreksję - powiedziała zakładając ręce na piersi - Nie mam zamiaru więcej wydawać pieniędzy na psychologa i lekarzy! Same są z tobą problemy!

- Zamknij się! - krzyknęłam, gdy pierwszy łzy zaczęły wypływać z moich oczu.

- W sumie nie dziwie się, chłopak psychicznie nie wytrzymał z tobą i zrobił to co zrobił! - zaśmiała się.

Rzuciłam szklankę z wodą na ziemie, powodując jej rozbicie i wybiegłam z domu. Postanowiłam dzisiaj pójść do szkoły pieszo, chociaż najchętniej nie poszłabym w ogóle.

Od czasu wypadku, zastanawiałam się, dlaczego tak bardzo mnie o to osądza? Dlaczego tak bardzo chce pokazać, że to przeze mnie już go nie ma? Dlaczego nigdy nie chce ze mną porozmawiać normalnie, bez kłótni, jak matka z córką? W końcu powinnismy się wspierać, a może się mylę?

Włączyłam aparat w telefonie i przyjrzalam się swojej twarzy, a dokładniej brązowym oczom. Zmyłam palcami łzy, które zaczęły zasychać na moich policzkach.

Wzięłam dwa głębokie wdechy i weszłam przez bramę mojego liceum. To chyba standard, że w każdej szkole są jakieś grupki, prawda? Kujoni, sportowce, dziwacy, popularni i gwiazdeczki. Ja w sumie nie należałam do żadnej.

Trzymałam się głównie z moimi dwoma przyjaciółmi - Ivanem i Emily. Oczywiście miałam kontakt też z innymi osobami, ale po prostu to byli tylko znajomi, do których można napisać, żeby wyjść na piwo lub coś.

- Kino, dziś? - usłyszałam nad swoim uchem.

Zatrzymałam się i spojrzałam na Bakera, który stał w tej swojej czarnej czapce, mimo wysokiej temperatury. Kilka kosmyków blond włosów wystawało z niej, a jego zielone oczy patrzyły na moją twarz.

- Dziś nie mam ochoty Ivan - mruknęłam posyłając mu zgaszony uśmiech. Powoli ruszyliśmy w stronę szkoły, a ja zauważyłam, że Emily leci w naszą stronę, cała uradowana.

- Spokojnie Walker - prychnęłam, widząc jak rudowłosa dyszy.

Jej zielone oczy skanowały przez chwile moje, a następnie spojrzały na Ivana. Emily poprawiła swoje krótkie rude włosy i uśmiechnęła się słodko.

Kiedy Cię PoznałamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz