✨Rozdział 18✨

98 12 2
                                    

Pov.T/I

Po skończonym obiedzie ,zgodnie z planem wybrałaś się na spacer.(jakby co to byliście w parku po godzinie 20.)Rozmawiałaś z Dream'em o wszystkim,ulubionym jedzeniu,kolorach,wspomnieniach. Chodziliście spokojnie po alejkach parku gdy nagle...zza krzaków wyskoczyła czwórka mężczyzn .O dziwo nie zdziwili się na widok szkieleta.

-No,no,no kogo my tu mamy..dziewczyna i szkielet?Ciekawe połączenie..Ale do rzeczy dawać wszystko co macie albo będzie żle z wami.

-Ale my nic nie mamy..A nawet gdybyśmy mieli to i tak nic byśmy wam nie dali.

Postanowiłaś nie udzielać się zbytnio w tej rozmowie ,wiec stałaś obok Dream'a w ciszy. W całym twoim ciele odczuwałaś strach.Ze stresu brzuch zaczął cie boleć.

-No cóż ostrzegałem..

Po tych słowach mężczyzna z kijem bejsbolowym w reku zamachną się.Ty oczekująca na bół zamknęłaś oczy,lecz chwila mijała a ty wciąż nic nie czułaś.Otworzyłaś oczy i spojżałaś na szkieleta stojącego tuż obok.Dream jedną ręką trzymał kij ,a mężczyżni patrzyli na niego ze zdziwieniem i strachem.

-Powiedziałem już,nic nie damy..A jeśli wam życie miłe to zostawcie nas.

Grożba Dream'a podziałała ,zaraz..Dream im groził? Nie znałaś go od tej strony..On cie właśnie obronił..Zapewnił bezpieczeństwo.

-Może wracajmy już do domu?

-Oczywiście Słoneczko..

Serio?Nightmare nazywa cie ''Kicia'' a Dream ''Słoneczko''?.Dream otworzył portal i puścił cie jako pierwszą.W domu nadal nie było Nighta. Mija już 4 godzina i powoli zaczynasz się o niego martwić.

-Dream,a Night to tak zawsze znika na tak długo?

-Oh ,tak zwykle nie mieszkamy razem ale jak już to nawet na kilka dni.

Ta informacja trochę cie uspokoiła ale i tak gdzieś w głębi dalej był niepokój.

Pov.Nightmare

Wkurwił mnie ten cały Marco..Pora załatwić te sprawę raz na zawsze heh.Aktualnie ma jakiś tam kolejny występ i kolejna idiotka z która flirtuje.O chłopie to będzie najlepszy dzień w całym twoim żałosnym życiu,czyli ostatni hahahahaha.

Time Skip 30 minut.

Ten gówniarz własnie idzie przez las.Idealna okazja aby wbić w niego coś bardzo ostrego.

-Hej młody..pozwól na chwilę.

-ee kto tam jest?

|Zeskoczyłem z drzewa i zacząłem iść w stronę tego bahora. Chłopak chyba kiedy mnie zobaczył chciał zacząć krzyczeć ale uniemożliwiłem mu to moja macką.

-Słuchaj smarkaczu,nie drzyj ryja bo i tak nikt cie nie usłyszy a po za tym chcesz tak szybko stracić życie? Tak myślałem..słuchaj teraz uważnie ,T/I jest moja! i tylko kurwa moja! a teraz jeśli mamy to już za sobą co powiesz na śmierć?..nie?Ojej no cóż żegnaj!

po tym długim monologu wbiłem mu w plecy nóż.Postarałem się tak dobrze że przebiłem go na wylot...Upsi. raczej nikt nie będzie po nim płakać.Kocham to robić.zostawiłem go na poboczu i ja sam teleportowałem się do domu.A tak dokładnie to do łazienki,bo T/I jest już w domu a ja mam całe ręce we krwi. Zmyłem wszystko wodą i wyszedłem z pomieszczenia. Kiedy znajdowałem się już w salonie T/I przytuliła się do mnie.

-Nie znikaj już tak więcej..martwiłam sie.

-Niepotrzebnie Kiciu..musiałem coś załatwić..

A bardziej kogoś...


7/10 maratonu

~Złoto i czerń~  Dream x Reader x Nightmare Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz