Rozdzial 3 - wypadek

627 22 5
                                    

Pov. Nastka
Obudziłam się w swoim łóżku. Oo jak miło ze mnie Klaus zaniósł. Podziękuje mu po siadaniu. Spojrzałam na zegarek 7:35. O mój Boże o 8 przecież jest śniadanie!! Musze się szybko uszykować! Ubrałam mundurek który średnio mi się podobał ale coz takie życie. Uczesalam włosy i zrobiłam bardzo lekki makijaż co nie w moim stylu ale taki wiek, musze czymś zakrywać mój trądzik.
Zeszłam na dół i zajęłam swoje miejsce. Po 2 min przyszedł ojciec i zaczęliśmy jeść. Patrzyłam na mojego ukochanego braciszka który zaniósł mnie do łóżka a on tylko spojzal się cwanym uśmieszkiem. Prawie mu ten uśmiech nie wyszedł poza twarz. Nie wiedziałam o co mu wtedy chodziło. Skończyłam jedzenie jak pozostali i zaczęłam szukać wzrokiem klausa żeby mu podziękować. Postanowiłam ze pójdę do jego pokoju bo raczej go tam zastane. Kiedy zbliżyłam się do schodów, usłyszałam dziewczęcy głos:
-hej eight! Czekaj! - krzyknęła zdyszana allison
-o hej co tam allison, chcesz się lepiej poznać ? -zapytałam speszona jej obecnością, bo chciałam teraz akurat powiedzieć klusce i z nim spędzić czas, a z nią mogłam kiedy indziej
-słuchaj! Z Vanya robimy sobie maseczki, paznokcie oraz jakieś ploteczki!! -powiedziała uradowana- chciałabyś może dołączyć? Byśmy się lepiej poznały
-ymm jasne allison, a kiedy?- uśmiechnęłam się zestresowana ze zaraz zapomnę o klusce
-jak najszybciej, czyli teraz! -pisknela chwilowo
-aaaaa teraz powiadasz? -powiedziałam patrząc na schody
-ehh pewnie nie chcesz... tak? -zapytała smutnym głosem
-nieee, No co ty jasne ze chce tylko teraz mam bardzo ważna sprawę do klausa i... boje się za później zapomnę...- odparłam
-noooo okej, to może po treningu wieczorem przed kolacja?-zapytala znowu z nadzieja
-może być -uśmiechnęłam się sztucznie
-JEEEEEJJJ!!! Będzie tam wszystko o czym nie śniłas moja droga ! Widzimy się po treningu!- odparła biegnąc po schodach do jej pokoju. Ja tylko przewróciłam oczami z uśmiechem i przypomniałam sobie o tym co miałam zrobić. Poszłam jak najszybciej do klausa.
Myśli nastki:
Uff o mały włos nie zapomniałam o Klausie. Mysle ze później obejrzymy jakiś może znowu film ?

Otrzasnelam się z tych myśli i stałam już na przeciwko drzwi numeru 4. Zawachalam się czy zapokac czy nie ale po chwili wparowałam do jego pokoju i krzyknęłam :
-Witam mój ukochany braciszku!!- krzyknęłam na cały pokoj a on leżał na łóżku i za chwile spadł z niego.
-AAAAA! Siostra tak nie może być ze mnie straszysz! Na zawał zejdę!!!!- mówił z ręka na sercu. Ja się tylko z niego zaśmiałam i usiadłam na jego łóżku. -a wiec co cie do mnie sprowadza moja piękna ?
-chciałam ci... podziękować za przeniesienie mnie do mojego łóżka...- troche się zawachalam ale było git. Ten tylko na mnie popatrzył cwanie a ja mu rzuciłam nierozumiejące spojrzenie.
-ale to nie byłem ja-uśmiechnął się jeszcze bardziej a ja wyszczerzyłam oczy i wstałam.
-a-a-ale jak n-nie ty t-t-to kto??!-zapytalam coraz bardziej zaciekawiona
-to był Five- uśmiechnął się tak bardzo ze miałam mu chęć dać z liścia. Ja tylko spojrzałam na niego morderczym wzrokiem i wybiegłam od jego pokoju oraz skierowałam się do pokoju zielonookiego. Prawie co nie wyrwałam drzwi z nawiasów bo szarpnęłam nimi ostro.
-FFFFFIIIIIIVVEEEEE!!!!!!-krzyknelam rozwcieczona
-jezu czego krzyczysz, nie możesz normalnie powiedzieć ??- zapytał ze zdenerwowaniem w głosie
-D L A C Z E G O M N I E P R Z E N I O S L E S D O M O J E G O L O Z K AAAAAA!!!!-darlam sue na niego ze szok

Myśli five:
O kurwa. Teraz mam przeebane!!! Co ja jej powiem? To pewnie klaus wygadał jej!!

-Może łaskawie odpowiesz ?!!-zapytalam irytującym głosem
-j-ja nie chciałem t-t-to klaus mnie najechał-próbował chyba się wytłumaczyć. Co mu nie szło.
Ale nie, czekaj czuje coś w środku...
To jest prawda co on mówił... czułam to. I to bardzo.
Uspokoiłam się i wzielam wdech i wydech.
-Ekhem wiec, po co kazał ci to zrobić??-zapytalam ze skrzyżowanymi rękami
-nie wiem, gadał jakieś bzdury ze my do siebie pasujemy i w ogóle takie tam podobne...- unikał kontaktu wzrokowego co mi się nie podobało bo nie wiedziałam czy mówi prawdę.
Zamyślilismy się ale to nie trwało długo bo usłyszeliśmy dzwonek oznaczający obiad. Chłopak odrazu wstał i teleportował się zapewne na dół a ja skierowałam się do wyjścia, a potem na dół. Cały obiad patrzyłam na klausa morderczym wzrokiem, na co on tylko odpowiadał niewinnym uśmiechem. Po obiedzie miał być za niedługo trening wiec jak loczek wchodził na górę to szepnęłam mu do ucha ze jak ojciec dobierze ich w pary to będzie leżał na ziemi jak zdechły trup.

Nie umiałam walczyć aż tak dobrze, znam tylko podstawę i tyle. Tym gorzej dla mnie jeżeli będziemy musieli używać mocy do tego. Będzie o wiele gorzej...
Byłam cały czas u siebie w pokoju już przebrana na trening i czytałam książkę losowa o jakiś mocach. Lubiłam takie najbardziej. Po chwili wszedł ben i spytał co czytam oraz dołączył się do mnie, do siedzenia na łóżku. Po chwili rozpoczął się temat o książkach. Poznalismy siebie bliżej i nawet go lubię. Tylko jest o ciut za bardzo zainteresowany książkami.

Na serio nic innego go nie kręci? Będę musiała mu w czymś może pomoc żeby odnalazł nowy cel? Hmm zobaczymy.
Popatrzyłam na zegarek i była już prawie 15:00 o tej godzinie rozpoczynał się trening. Szybko złapałam za nadgarstek bruneta i pociągnelam go za sobą na trening. Mieliśmy farta bo po chwili przyszedł Reginald* poprawić jak źle* i zaczął dobierać pary.
-1 z 2, 3 z 6, i 5 z 4 wszyscy walczą z mocami. Numer osiem ma indywidualne narazie zajęcia bo nie panuje nad mocą.- rzucił krótko staruszek trzymając ten swój nosek w notesie.
Usłyszałam gwizdek a Luther i Diego ustawili się do walki. Po chwili zaczęli się bić i szczerze mówiąc nie wolałam tego widzieć.
Ja która nie wiedziała co teraz mam robić usiadłam na ławce obok Vany'i *nwm jak się odmienia*
-hej nastka, allison mówiła ci już o wieczorze? -nagle zapytała
-hej hej Vanya tak alli mi wszystko powiedizala- odparłam z wymuszonym uśmiechem. Zaczęłam się bawić moja bluzka...
Nudziło mi się strasznie ale za chwile usłyszałam dźwięk oraz głos ojca:
-numer piąty jak zawsze wygrywa. - powiedział oschle i zamknął zeszyt z hukiem.
Popatrzyłam na klausa i miał cała twarz we krwi. Pewnie tak go five załatwił. No nieźle kluska nagrabiłeś sobie.
-eight ratuj, ja ledwo co chodzę...-jęknął niezadowolony klaus i usiadł obok mnie. Ja tylko prychnęłam i chciałam już go zaciągnąć do mamy żeby opatrzyła go ale przerwał mi dobrze znany głos...:
-numer ósmy ma teraz trening prosze się ustawić. - powiedział ojciec a ja z niesmaczna mina i zawachaniem, podeszłam do ojca...

Sorka ze tak późno wstawiam ale kompletnie zapomniałam o wstawieniu go. Z góry przepraszam ze krótka jest chociaż ma ponad 1000 słów. Dizekuje za przeczytanie mojej książki i do zobaczenia !

She's a lady of my dreams.../ Five Hargrevees Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz