9. Connie [nsfw]

725 34 24
                                    

Shocik dla kaktusw ~ Miłej lektury!

Od kiedy tylko znalazłaś się w Korpusie Treningowym, wiedziałaś, że Connie i Sasha to najlepsze towarzystwo, jakie mogłaś dla siebie znaleźć. W ich obecności nigdy nie można było się nudzić, a poza tym ciepłe i zabawne usposobienie tej dwójki skutecznie chroniło Cię przed uczuciem przytłoczenia obawami o to, że w każdej chwili mur znów może zostać przełamany. Przez te trzy niezapomniane lata w Korpusie Treningowym byliście nierozłączni, a i po zakończeniu treningu bojowego postanowiliście przystąpić do tej samej dywizji.

Czasem, patrząc na Sashę i Connie'ego, miałaś wrażenie, że patrzysz na dwie połowy tej samej osoby. Od kiedy tylko się poznaliście twierdziłaś, że mogliby stworzyć naprawdę zgraną parę i po cichu im kibicowałaś. Twoja opinia na ten temat nieco się jednak zmieniła, gdy któregoś dnia wraz z Sashą zgodziłyście się na przygotowanie obiadu dla reszty zwiadowców. Gdy Ty obierałaś ziemniaki, by później zostały upieczone na ogniu, a Twoja przyjaciółka kroiła inne warzywa na zupę, zostałaś przez nią zagadana.

- Dobra, chyba wybuchnę, jeśli ci tego nie powiem! - zaczęła, na co Ty posłałaś jej zdumione spojrzenie, myśląc, co takiego strzeliło jej do głowy w takim momencie. Nie żebyś nie była do tego przyzwyczajona. - Connie się w tobie zabujał. Dosłownie szaleje na twoim punkcie.

Chyba wszystkiego się spodziewałaś, ale z pewnością nie tego. Dosłownie wryło Cię w ziemię i ziemniak, którego aktualnie obierałaś, wypadł Ci z ręki. Na szczęście niesamowity refleks Sashy uratował ten zacny owoc ziemi przed upadkiem na posadzkę.

- Hej, trochę szacunku do ziemniaka! - powiedziała jakby urażona, na co Ty jedynie lekko uśmiechnęłaś się w zamyśleniu spowodowanym tym, co dziewczyna Ci właśnie oznajmiła. Nigdy byś nie pomyślała, że Connie może mieć jakieś uczucia wobec Ciebie... Tak, od tamtego momentu zaczęłaś go postrzegać zdecydowanie inaczej niż wcześniej i teraz wydawało Ci się, że faktycznie zauważasz w jego zachowaniu oznaki tego, że możesz mu się podobać. Nawet sama zaczynałaś chyba czuć coś więcej, ale postanowiłaś nie robić niczego w tym kierunku, żeby nie zniszczyć relacji, którą budowaliście przez trzy lata.

Nie spędziliście zbyt wiele czasu w Korpusie Zwiadowczym, a już dowódca zarządził pierwszą wyprawę za mur, w której mieli wziąć udział tegoroczni rekruci, czyli wy. Cholernie się bałaś, ale było już za późno, żeby się wycofać. Sama świadomie tę dywizję wybrałaś, a więc zamierzałaś wziąć udział w ekspedycji, choć nogi drżały na samą myśl o tym, że znów miałaś stanąć do walki z tytanami, jak w tym cholernym Troście.

Choć w noc przed wyruszeniem naprawdę chciałaś się wyspać, w żaden sposób nie mogłaś się do tego zmusić, więc tylko leżałaś w swoim łóżku, tępym wzrokiem wpatrując się w sufit. Nagle Twój spokój zakłóciło niepewne pukanie do drzwi Twojego pokoju. W pierwszej chwili nie byłaś pewna, czy już dopadają Cię jakieś omamy czy inny obłęd, jednak po chwili podniosłaś się z posłania i podeszłaś do drzwi, zastanawiając się, kogo tu niesie o tej porze. Nacisnęłaś klamkę.

- Connie? - zdziwiłaś się, gdy w progu zobaczyłaś przyjaciela, który wyraźnie się zakłopotał tym, że jednak otwarłaś drzwi. Odwrócił wzrok i podrapał się dłonią z tyłu głowy. Wyglądał, jakby po części miał nadzieję, że jednak nie otworzysz, bo bal się, jaki rezultat może przynieść to, po co przyszedł.

- Heh, cześć. Mam nadzieję, że cię nie obudziłem? - zdołał tylko wydusić, uśmiechając się w niezręczny i poniekąd uroczy sposób.

- Nie, i tak nie mogę spać... Jak chcesz, to wejdź - odpowiedziałaś cicho, odsuwając się na bok, by wpuścić chłopaka do swojego pokoju. Skoro nie potrafiłaś zasnąć, stwierdziłaś, że lepszym pomysłem będzie posiedzieć w towarzystwie niż bezsensownie i w samotności wgapiać się w głupi sufit. Gdy Connie niepewnie i pokracznie władował się do pomieszczenia, zamknęłaś za wami drzwi i bez zastanowienia padłaś z powrotem na swoje łóżko. - Co cię tu przywiało w środku nocy?

Chłopak wyraźnie się zakłopotał, gdy zadałaś to pytanie, ale mimo wszystko odważył się usiąść na skraju łóżka. Tylko patrzenie na Twoją twarz to było na tę chwilę widocznie zbyt wiele dla niego. Jego wzrok skierowany był na swoje własne stopy.

- Ja, wiesz, kurczę no. Istnieje szansa, że nie wrócimy z jutrzejszej wyprawy, no nie? Więc ja sobie tak postanowiłem, że muszę ci coś powiedzieć, w razie, gdybym miał jutro zginąć - wymamrotał, a Ty aż musiałaś się wyprostować, żeby lepiej słyszeć. - Słuchaj, podobasz mi się od dawna. Chyba się w tobie zakochałem.

Mimo że wiedziałaś to już od jakiegoś czasu od Sashy, Twoje serce zabiło mocniej i w zdumieniu szerzej otworzyłaś oczy. Cóż, może i wcześniej nie myślałaś o nim w taki sposób, ale Connie też nie był Ci obojętny. Mogłaś oraz chciałaś odwzajemnić jego uczucie.

- Heh, wybacz, wygłupiłem się. Co poradzisz, nigdy nie byłem zbyt bystry - powiedział po chwili milczenia, starając się obrócić to w żart, choć widziałaś, że był tym wszystkim potwornie zmieszany. Connie nagle poderwał się, by wstać z Twojego łóżka, ale wtedy złapałaś go za nadgarstek i zatrzymałaś w miejscu.

- Nie, wcale nie! Wybacz, po prostu zaskoczyłeś mnie tym - odparłaś i nadal trzymając jego rękę, wyprostowałaś się do siadu. Zsunęłaś swój chwyt na nagarstku w kierunku dłoni chłopaka, a po chwili wasze palce były już ciasno splecione. Nareszcie wasze spojrzenia się spotkały. - Jeśli jutro mamy umrzeć, spędźmy tę noc tak, żebyśmy nie żałowali, że coś nas w życiu ominęło.

Po wypowiedzeniu tych słów puściłaś rękę Connie'ego, a zamiast tego chwyciłaś jego koszulkę i przyciągnęłaś go do siebie, napierając swoimi ustami na jego usta. Gdy przerwaliście pocałunek, chłopak wziął głęboki oddech i z szeroko otwartymi oczami patrzył na Ciebie w niedowierzaniu, nim wasze usta z powrotem zetknęły się. W trakcie następnego pocałunku wpełzłaś mu na kolana, a on bez wahania objął Cię w talii. Wsunęłaś dłonie pod jego koszulkę, natychmiast podciągając ją do góry, przez co musiał Cię puścić i podnieść ręce, żebyś mogła pozbyć się tej części garderoby z jego ciała. Nawet się nie opierał. Rzuciłaś ubranie na podłogę, a Twoje dłonie zaczęły sunąć wzdłuż jego ramion, brzucha oraz klatki piersiowej, pobieżnie badając każdy mięsień.

Choć może faktycznie Connie nie należał do najbystrzejszych, to jednak w tej chwili doskonale wiedział, dokąd to wszystko zmierza. Zaraz do rzuconej na ziemię koszulki chłopaka dołączyły też jego spodnie oraz Twoja lekka koszulka nocna. Connie znów mocno chwycił Cię w talii i lekko odchylił do tyłu, tylko po to, by wtulić twarz w Twój biust, a zaraz potem zacząć składać pocałunki na każdej z Twoich piersi. Przez lekko uchylone wargi raz po raz uciekało Ci ciche westchnienie rozkoszy. Po paru minutach niechętnie przerwałaś tę serię pieszczot, by wstać i zdjąć z siebie ostatnią część odzienia - majtki, które dotąd zasłaniały Twoją pupę i miejsca intymne, jednak w tej chwili już prezentowałaś się przed chłopakiem całkiem nago. Nie musiałaś długo czekać, aż on postanowi coś z tym zrobić...

Tej nocy kochaliście się po raz pierwszy i w dodatku tak, jakby miało nie być jutra. Wasze rozgrzane i spragnione ciała poruszały się w jednym rytmie, dopóki oboje nie osiągnęliście spełnienia. Nie mieliście czasu myśleć o tym, że łóżko skrzypi, a jego rama w równych odstępach uderza o ścianę, zapewne doprowadzając kogokolwiek, kto mieszkał w pokoju obok, do szału. Rankiem oczywiście nie ominęły was poirytowane spojrzenia, ale niczego nie żałowaliście.

SNK ~ One-shoty ~ character x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz