Minął tydzień odkąd znalazłem się w pałacu. Nie byłem jeszcze wprawiony w moich codziennych obowiązkach, jakimi było zmywanie naczyń i nakładanie potraw na talerze. Nie pozwalano mi jednak wchodzić do jadalni, gdzie siedziały najważniejsze osoby, w tym sam król.
Szedłem właśnie do swojego pokoju. Miałem godzinną przerwę, która była wprost zbawieniem. Nagle wpadła na mnie jakaś dziewczynka. Na oko miała może z dwanaście lat.
- Oj... Prze-przepraszam - wydukała, patrząc na mnie.
- Nic się nie dzieje - uśmiechnąłem się. Właśnie wtedy z dolnego holu usłyszałem głos.
- Alya! Gdzie jesteś? - był to roześmiany, męski głos.
- Do zobaczenia później - zaśmiała się szatynka i pobiegła dalej korytarzem. Ja, nie wiedząc co się właśnie stało, stałem jak wryty i patrzyłem na znikającą za rogiem dziewczynę. W tamtym momencie usłyszałem za sobą śmiech.
- Mam cię! - odwróciłem się nieco przestraszony. Przede mną stał wyższy ode mnie, przystojny brunet. Jego oczy miały płomienisty odcień i wpatrywały się we mnie, sprawiając tym samym, że ciarki czułem niemal na całym ciele. - Wybacz... - wydusił z siebie po chwili. - Myślałem, że jesteś Alyą... Biegła tędy, prawda? - zapytał.
- Tak... Wydaje mi się, że tak - mieszałem się, nie wiedząc do końca, czy Alya to ta dziewczynka, która wpadła na mnie przed chwilą.
- Dzięki - uśmiechnął się, pokazując przy tym rząd śnieżnobiałych zębów i pobiegł w tę samą stronę co dziewczyna chwilę wcześniej. Oszołomiony nieco całą tą sytuacją, wszedłem do pokoju. Dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że...
Te włosy... Widziałem je tydzień temu. To ten sam mężczyzna, który malował obraz!
Nadal jednak nie wiedziałem, kto to jest.
Godzinę później wstawiłem się w kuchni. Jednak ku mojemu zaskoczeniu, ciocia miała dla mnie nieco inne zajęcie.
- O, Ike. Dobrze, że już jesteś - odparła. - Dzisiaj mam dla ciebie coś innego niż stanie przy garach. Chodź za mną - po tych słowach wyszła z kuchni i podeszła do drzwi, które znajdowały się parę metrów dalej. Było to niewielkie pomieszczenie, z którego wyciągnęła wiaderko, szmatkę i fiolkę z jakąś wodą, po czym wręczyła mi te przedmioty. - Masz bojowe zadanie - uśmiechnęła się i poszła dalej. Ja poczłapałem za nią. W końcu ciocia zatrzymała się pod jednym z pokoi. Co więcej, już raz stałem w progu jego drzwi. - Książę wylał dzisiaj przypadkowo wodę po swoich farbach. Nie miał czasu posprzątać, więc miałabym prośbę, żebyś ty to zrobił.
- Nie ma sprawy... - odparłem, patrząc na wnętrze pokoju. Dopiero teraz do mnie dotarło, co dokładnie powiedziała ciocia. - Jak to... To ten mężczyzna, który tu maluje to książę? - zdziwiłem się.
- Tak... Myślałam, że wiesz.
- Nie wiedziałem... - odparłem nieco zawstydzony, patrząc tym samym na fiolkę z wodą, którą trzymałem w dłoni.
- No dobrze, w takim razie bierz się do roboty - poklepała mnie po ramieniu i odeszła. Podszedłem do kałuży kolorowej wody na posadzce i od razu padłem na kolana. Zacząłem zgarniać wodę szmatką i wyciskać ją do wiadra. Jak się później okazało, po wylanej wodzie została plama... Musiałem ją jakoś zmyć. Wylałem więc trochę czystej wody z fiolki i zacząłem trzeć mocno plamę. Właśnie wtedy zauważyłem, że ktoś do mnie podszedł. Popatrzyłem w górę i zamarłem.
- Nie doczyszczaj tego - odparł brunet, po czym kucnął obok mnie.
- A-Ale nadal jest plama - wymamrotałem i zacząłem energiczniej trzeć zabrudzenie.
CZYTASZ
𝙼𝚊𝚕𝚊𝚛𝚣 [ZAKOŃCZENIE]
RomanceBXB!!! JEŚLI NIE LUBISZ/NIE TOLERUJESZ TO PROSZĘ CIĘ, WYJDŹ!!! Ike jest chłopcem z chłopskiej rodziny i codziennie pomaga swojemu ojcu w polu. Pewnego dnia, gdy wraca z wykopków, rodzice oznajmiają mu, że Ian - jego młodszy brat - zastąpi go przy pr...