17

2.2K 148 50
                                    

Katsuki

-K-kurwa mać, minęło już około 6 dni a-a ciebie kurwa dalej nie ma. T-tęsknie za tobą n-no kurwa wróć... - gadałem sam do siebie leżąc w łóżku Deku którego nadal nie było.

Nawet stąd nie wychodzę chyba że do toalety a jeść nie chcę, jedyne kiedy jem to kiedy przychodzą do mnie żeby mnie zmuszać do jedzenia.

Dzisiaj bohaterzy powiedzieli mi że chyba wiedzą gdzie jest i idą w tamto miejsce za jakąś godzinę, idę z nimi oczywiście bo nie wytrzymam jak go nie zobaczę.

Izuku

Nie wiem ile tu siedzę ale nie mam już siły się ruszać ani nawet krzyczeć.

Skręca mnie z bólu i z głodu bo jedyne co dostaję to szklankę wody na dzień.

Ten facet codziennie mnie bije, tnie i wszystko inne a w dodatku to wszystko nagrywa i wysyła niby do mojej mamy i kolegów.

Brzydzę się samym sobą... J-jestem ochydny, cały w-we krwi, posiniaczony, podrapany, brudny, j-jestem obrzydliwy.

Kacchan mnie zostawi jak zobaczy że mam tyle blizn a-a ja tego nie chcę, ja chcę do Kacchana. Ch-chcę się z nim tulić, całować, kochać, b-budzic się przy nim i-i wszystko kurwa inne. A-a teraz nawet nie mogę go zobaczyć.

|• wcale teraz nie płacze ok? •|

O-o nie, słyszę kroki, o-on tu idzie!!

- ej chłopczyku - wszedł do pomieszczenia ten sam mężczyzna. - mam tu coś dla ciebie - podszedł do mnie i przyłożył mi telefon do ucha.

- c-co to? - powiedziałem ochrypniętym półgłosem bo gardło mnie aż szczupało.

- twój kolega - uśmiechnął się podłe do mnie.

- k-kto tam kurwa?! - usłyszałem głos w słuchawce na który aż zamarłem.

- K-Kacchan? - wyszeptałem cicho na co odpowiedział mi tylko jego nie spokojny oddech.

- t-ty kretynie!! Gdzie ty kurwa jesteś?! - wydarł się do słuchawki po około minucie.

- K-Kacchan wiesz że cię kocham p-prawda? N-nie zapomnij o tym n-nawet jeśli coś się stanie, t-to pamiętaj że cię kocham - powiedziałem na tyle głośno na ile mogłem.

Mężczyzna który trzymał telefon nawet nie dał mi usłyszeć nic więcej bo zabrał telefon. Dopiero po chwili włączył na głośnik i odłożył telefon na ziemię zaraz obok nas po czym podszedł do stolika który był na prawo i wziął z niego nóż.

Podszedł do mnie i znów zacząć robić nim szlaki na mojej już i tak pocharatanej skórze. Darłem się i płakałem z bólu a jadynde o słyszałem to śmiech tego psychopaty i jakieś krzyki Kacchana ale po chwili zemdlałem z bólu i słyszałem tylko szum.

Katsuki

O nie nie nie, tego już kurwa za wiele. Pobiegłem szybko do szkoły i powiedziałem co się stało bohaterom.

× około 30 minut później ×

Jesteśmy pod jakimś opuszczonym posterunkiem policji.

Ja i bohaterzy przyjechaliśmy pod ten budynek 3 busami. No i do tego karetka i 7 wozów policyjnych.

Weszliśmy do środka i na dzień dobry zaatakowało nas około 10 typów z różnymi mocami.

Może ich było 10 ale bohaterów było z 21 więc szybko poszło, poza tym byli słabi i ja z 3 pokonałem. Musiałem się kurwa wyżyć na tych szmatach. Przeszukaliśmy ten budynek ale nic. Kiedy nagle jeden z policjantów powiedział że tu jest piwnica, bo jego ojciec również był policjantem i za dziecka kiedy to miejsce działało to tu przychodził. Od razu gdy nam pokazał gdzie jest to tam pobiegłem. Piwnica miała pełno pomieszczeń i żeby to sprawdzić to potrzebował bym z 2 godzin ale nagle usłyszałem płacz. Cichy ale odbijający się od ścian płacz. Od razu zacząłem chodzić obok drzwi i nasłuchiwać, kilka bohaterów zeszło na dół ale kazałem im być cicho i żeby się wsłuchali skąd to dochodzi. Gdzieś w środku korytarza gdy podszedłem do drzwi i przystawiłem ucho usłyszałem go wyraźniej. Od razu wszedłem do tego pomieszczenia i to co zobaczyłem złamało mnie dosłownie w pół.

Dekuś w poszarpanych ciuchach, cały we krwi, pocięty i posiniaczony, przywiązany mocno sznurami do krzesła że spuszczoną głową cicho płakał a zaraz obok jakiś facet na czarno ubrany czyścił jebane noże!!!

Zagotowałem się w taki sposób że dosłownie chciałem wysadzić całe miasto w powietrze. Podbiegłem do tego faceta i strzeliłem tak mocnym wybuchem że poleciał w ścianę. do pomieszczenia wbiegło parę bohaterów i zajęło się tym facetem a ja podbiegłem do Deku.

Mój kochany aniołek żyje, moje małe biedactwo było tak zmęczone że nawet ledwo co się uśmiechnął gdy podniosłem mu głowę żeby na mnie spojrzał.

Odwiązałem go i wziąłem delikatnie na ręce.

- już się nie bój skarbie, już jest okej  - pocałowałem go lekko w główkę i poszedłem szybko na zewnątrz po czym wszedłem z nim do karetki. Położyłem go na łóżku i usiadłem obok głaszcząc go lekko po włosach żeby się lekko uspokoił chociaż wiem że to będzie trudne.

× następnego dnia ×

Moje słoneczko leży teraz obok na łóżku szpitalnym i odpoczywa.

Jest cały wychudzony i blady ale przyznaniem lekarze mówią że powinno być okej. Mówią że mogło być gorzej bo jedyne głębokie rany ma na ramieniu, udzie i na brzuchu ale w takim miejscu że naszczęście nie ma uszkodzonych żadnych organów.

Ma posiniaczone nadgarstki i kostki i odciśnięty sznur ale przynajmniej żyje i tonie cieszy najbardziej.

Ma mało siły i nawet nie potrafi mi porządnie złapać ręki. Moje biedactwo musiało się tak przeze mnie męczyć. Staram się go trochę uspokoić dlatego jako że mamy oddzielną salę i nikogo nie ma to lekarz pozwolił mi wypuścić trochę zapachu na uspokojenie mojego słoneczka

- K-Kacchan - mruknął cichutko pod nosem.

- co się stało skarbie? - spojrzałem na niego.

- n-nie zostawiaj mnie - spojrzał mi w oczy i zaczął płakać.

- ej ej ej -podniosłem się i pocałowałem go w czółko - jest okej tak? Nie zostawię cię, nigdy w życiu bym nawet o tym nie pomyślał i już się uspokój.

-o-okej - uśmiechnął się słodko do mnie a ja spowrotem usiadłem i się mu przyglądałem.

•-•-•-•-•-•-•-•

Witam dzieci (nawet jeśli jesteście starsi to i tak csiiiiii)

Ekhem ✨ nie musisz czytać czytać tego co podkreślone

xxx
Okej well ta historia dobiega końca :^
Nadal możecie głosować jak coś a głosy zliczę dopiero gdy skończę tę historię
xxx

Dobra ja lecę grać w PT (~ ̄³ ̄)~

Paaaaa!!

Słów: 1006

BakuDeku a/b/o OmegaverseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz