Prezent

1.8K 36 44
                                    

Dzisiaj to nawet nie ukrywam, że jakaś fabuła jest ważna...

__________________


-To moje urodziny, powiedziałaś, że mogę wybrać co tylko zechcę! – krzyknęła Lauren biegnąc zaraz za mną. Gdy tylko znalazłam się w zasięgu jej dłoni złapała mnie za biodra i przyciągnęła do siebie. Na moje barki od razu poleciały drobne pocałunki. Za dobrze mnie znała, wiedziała gdzie miałam słabe punkty.

-Takie akcje były normalne pięć lat temu – zaśmiałam się słysząc jej smutny głos – Jesteśmy małżeństwem Skarbie, miałaś czas się wyszumieć – próbowałam być stanowcza, ale jej usta drażniące mój kark były, aż nadto podniecające.

-Tylko ten jeden raz – szepnęła mi prosto ucha – Jak za starych czasów – jej dłonie wsunęły się na mój brzuch. Opuszkami palców sunęła po mięśniach czym przyprawiała mnie o dreszcze.

Nie powinnam chodzić przy niej w samej bieliźnie, mimo tego, że byłyśmy razem prawie dziesięć lat wiecznie lgnęła do mojego ciała. Na ogół mi to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, stale pokazywała mi jak była mną zainteresowana, a to okropnie mnie cieszyło. Z Lauren nigdy nie było nudno. Zawsze miała dziwne pomysły, ale mi to pasowało. Nie chciałam zwykłego życia, pracy od poniedziałku do piątku, w stałych godzinach. Chciałam szaleć i wykorzystywać pieniądze, które miałam, na coraz to dziwniejsze rzeczy. Dzięki temu obleciałyśmy pół świata i wdawałyśmy się w przeróżne romanse. Zakończyłyśmy to wraz ze ślubem. To był ten dzień, w którym obiecałyśmy sobie, że zaczniemy żyć normalnie. Rozumiałam jednak, że Lauren chciała jeszcze trochę się pobawić. Nie było w tym nic złego skoro zawsze chciała, żebym była przy niej. Taką ją pokochałam, nie chciałam jej zmieniać.

-Z którą? – spytałam cicho się śmiejąc. Lauren praktycznie podskoczyła ze szczęścia. Nie ukrywałam, że również miałam na to ochotę, ale nie chciałam tak po prostu się do tego przyznać. To ja byłam niby tą bardziej stonowaną i dojrzałą, a przynajmniej za taką uchodziłam w towarzystwie.

-Demi będzie chętna – wskoczyła mi na plecy, a następnie złożyła mokry pocałunek na policzku.

-Czy ty już z nią rozmawiałaś? – uniosłam wymownie brew choć nie mogła tego zobaczyć.

-Może – zaśmiała się składając coraz to namiętniejsze pocałunki na moim ramieniu – Po prostu chciałam wiedzieć czy jej to pasuje.

-Jesteś niemożliwa Lauren – zrzuciłam ją z pleców i zerknęłam na nią gniewnie – Nie sądzisz, że to ja pierw powinnam się zgodzić?

-Wiedziałam, że się zgodzisz – uniosła kącik ust – Kręcą cię takie akcje, znam cię – puściła mi oczko, a następnie próbowała uciec.

Ruszyłam za nią w pogoń. Mimo tego, że Lauren była wysportowana, odkąd się poznałyśmy, udało mi się w końcu jej dorównać. Nawet miałam ciut lepsze wyniki od niej. Zaraz po ślubie uznałam, że czas wziąć się za siebie i poćwiczyć. Na szczęście weszło mi to w nawyk dzięki czemu dorobiłam się solidnych mięśni, które podniecały moją żonę. Niestety w biegach zawsze byłam od niej gorsza. Wiedziałam, że da mi fory, gdy tylko zbliży się do sypialni.

-Zadzwonię po nią! – krzyknęłam przeskakując nad kanapą. Nasz pies dziwnie na mnie spojrzał, ale po chwili stracił zainteresowanie. Od lat wiedział, że jego panie nie grzeszą spokojem i mają, aż za nadto głupich pomysłów w głowie.

-Będzie za dziesięć minut! – rzuciła próbując otworzyć drzwi balkonowe, które na jej nieszczęście akurat się zacięły. Prosiłam ją od dwóch miesięcy, aby je naprawiła. Nic to nie dało, miałam jednak pewność, że po tej akcji w końcu zabierze się do naprawy.

One-Shots - Fifth Harmony PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz