ROZDZIAŁ II

27 4 0
                                    

Mieszkam w San Jose jest to przepiękne miasto w stanie Kalifornia. W samym centrum jest dość tłoczno ale ja mieszkam na szczęście na uboczu w spokojniejszej dzielnicy. Tu dookoła wszyscy się znają, czasami nawet sąsiedzi wiedzą więcej niż się można spodziewać. No ale cóż, lepsze to niż ciągły hałas za oknem, samochody, tramwaje, tłumy ludzi na ulicach, samoloty latające nisko gdy startują z portu lub wracają. Jedyne tłumy jakie akceptuję, to te w wesołym miasteczku. Zawsze lubiłam tam chodzić z mamą jak jeszcze tyle nie pracowała, a później ze Sky i obie zakochałyśmy się w tym miejscu. Sky zawsze była dla mnie jak siostra, odkąd pamiętam wszystko robiłyśmy razem i gdy byłyśmy już na tyle duże, żeby same gdzieś wychodzić w każdy weekend chociaż na chwilę przyjeżdżałyśmy do miasteczka zjeść watę cukrową i przejechać się na kole młyńskim, z którego był piękny widok. Czasem nawet chodziłyśmy tam do kina, w którym puszczali same krótkometrażowe filmy, objadałyśmy się popcornem i śmiałyśmy się aż brzuchy nas rozbolały.

Jestem jedynaczką tak samo jak Sky, więc od razu byłyśmy dla siebie jak siostry. Nasi rodzice kiedyś się bardzo przyjaźnili i często spotykali. Niestety po rozwodzie moich rodziców spotkania się skończyły. Moja mama zaczęła pracować po ponad dwanaście godzin - mówiła, że musi zarobić więcej, żeby nam na nic nie brakowało ale ja myślę, że po prostu chce zapomnieć o ojcu i całej sprawie rozwodowej. Mama ma swoją pracownię florystyczną w samym centrum Kalifornii i gdy zaczęła po całych dniach pracować, została mi tylko Sky. Ojca ostatni raz widziałam gdy miałam siedem lat. Pracował w firmie wydawniczej i i tak ciągle go nie było w domu. Jak to nam wmawiał. - Wyjeżdżał w delegacje albo musiał zostać do późnej nocy tylko że mama później się dowiedziała, że te delegacje i praca do późna mają na imię - Nicol. Od czasu rozprawy rozwodowej mama całkowicie oddała się pracy, żeby nam się dobrze wiodło. Już nawet nie pamiętam kiedy ostatnio razem spędziłyśmy cały dzień. Rano gdy wstaję przed szkołą, żeby pobiegać, jej już nie ma bo musi szybciej wyjechać, żeby nie stać w korkach. Odbiera dostawę świeżych kwiatów i wcześniej zaczyna swoją pracę a gdy wraca jest już późno albo jest zbyt zmęczona.

Dziś rano wstałam o szóstej trzydzieści. Ubrałam czarne leginsy, jasno różowy top, różowe Nike i na górę cienką czarną sportową bluzę na zamek i jak codziennie poszłam pobiegać na pół godziny. - Jak wrócę wezmę szybki prysznic a o siódmej czterdzieści przyjedzie po mnie Sky i pojedziemy do szkoły.

Jest ładna pogoda. Nie jest zbyt upalnie ale nie jest tez zimno. Biegnę swoją codzienną trasą przez park. W jedną stronę pokonuję mniej więcej trzy kilometry, zawracam przy latarni i z powrotem biegnę tyle samo do domu.

Gdy mijam podjazd do domu sąsiadującego z moim zauważam czarnego pickup'a forda f150. - Dziwne, czyżby ekipa sprzątająca zakończyła swoją pracę tak szybko i nowy właściciel właśnie się wprowadzał? - Zastanawiam się mijając podjazd nowych sąsiadów i biegnę do domu.

Wbiegam na werandę, rozciągam się jeszcze przez minutę i idę wziąść prysznic. Dwadzieścia minut później czekam w kuchni aż Sky po mnie przyjedzie. Dostałam przed chwilą od niej wiadomość że właśnie wsiada do samochodu i za chwilę u mnie będzie. Gdy widzę, że niebieska toyota się zbliża, biorę szybko jeszcze jabłko że stołu i wychodzę z domu.

Droga do szkoły mija bez zakłóceń. Sky opowiada o swoich ostatnich zakupach i nie mija przy tym żadnych szczegółów.

- Wiesz kupiłam sobie taki żółty sweterek z rękawem trzy czwarte, musisz do mnie wpaść to pokażę ci też nowe jegginsy granatowe do biegania i stanik sportowy z takimi podwójnymi szelkami z tyłu. A no i zapomniałabym o nowych białych spodenkach do których idealnie będzie mi pasować ta ciemno zielona bluzka z sznurowanym dekoltem co ostatnio kupiłam w Anglii - cała Sky. - Myślę. - Gdyby nie musiała oddychać, w ogóle nie robiłaby przerw pomiędzy gadaniem. - Śmieję się.

Jesteś moją nadziejąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz