Dni mijąły. Park Chaeyoung przyzwyczaiła się już do obecności Lalisy. Unikały siebie nawzajem, a kiedy już musiały się spotkać dziewczyny nie patrzyły na siebie, a między nimi zapadała niezręczna cisza. Od czasu do czasu posłały sobie tylko sztuczne uśmiechy.
Starsza nie wiedziała, co czuje do Lalisy. Pojawiła się z niąd powoli niszcząc jej życie. Tylko wydawało się, że u różowowłosej wszystko jest po staremu. No, ale tak nie było. Jej myśli skupiały się głównie na tym, dlaczego Manoban wróciła. Może kiedyś się tego dowie, teraz musi tylko czekać i pracować z nią.
Robiąc love tea dla kolejnej pary pomyślała o twórcy tego przepisu. Zazdrościła Kim Jisoo pod każdym względem. Też była singielką, ale na siłę nikogo nie szukała w przeciwieństwie do Roseanne. Dodatkowo zawsze uważała, że miłość została stworzona na ludzi, ale akurat nie dla niej. Nie miała szczęścia w miłości, więc stwierdziła 'po co ona?'. Park powtarzała jej wielokrotnie, że nie trafiła jeszcze na nikogo odpowiedniego, a ona owijała to tylko w żart i dodawała 'a ty niby trafiłaś?'. Była uparta i jescze nie zdarzyło się jej myśleć optymistycznie. Nawet kiedy otwierały kawiarnię, ta wyskoczyła z długą listą minusów jakie mogą być. Można ześwirować, ale dziewczyna uwielbiała tą marudzącą i nienawidzącą świata osoby. To ją spotkała jako pierwszą, kiedy remontowała kawiarnię. Pomogła jej i zostały przyjaciółkami. Po kilku miesiącach zaproponowała współpracę wymyślając przy tym miłosną herbatę.
Trzy dni temu zadzwoniła do niej oświadczając, że za kilka dni wraca do pracy. Ucieszyła się, że ktoś będzie z nią mógł zarządzać tutaj. Potrzebowała jej.
Nadszedł dzień, kiedy to Jisoo pojawiła się w pracy. Była brunetką, a Rose nigdy nie pamiętała, aby miała inny kolor włosów. Miała na sobie tiulową spódnicę, która była lekko za kolana i białą koszulę. Miała też tenisówki i czarny sweterek. Przywitała się i podeszła do Rose.
- Hej, Rosie.
- Cześć - wychyliła wzrok, aby spojrzeć na nią. Dlaczego Jisoo nie podobają się kobiety? Dlaczego?! - Jak tam się czujesz?
- Głowa mnie boli, ale tak poza tym to dobrze. Mogłam nie jechać na tą wycieczkę, na prawdę.
- Stało się, nic z tym nie zrobisz.
- Zatrudniłaś kogoś? Jakoś unikałaś tego tematu przez telefon.
I faktycznie chciała go uniknąć.
- Tak - spuściła głowę. Nie chciała spojrzeć jej w twarz. - Wtedy kiedy zadzwoniłaś do mnie, a ja akurat byłam jeszcze w kawiarni, przyszła do nas dziewczyna z propozycją zatrudnienia się tutaj.
- O. A gdzie ona jest? - wychyliła głowę i zaczęła jej szukać.
- Jest na zapleczu. Jisoo, słuchaj...
- Co się stało? - popatrzyła na nią z uśmiechem na twarzy. Była starsza i opiekowała się nią, jakby była to jej siostra.
- Ta dziewczyna. To Lalisa, moja była.
Brunetka popatrzyła na nią. Zbladła i patrzyła na nią jak na idiotkę.
- I... Zatrudniłaś ją? - położyła rękę na jej ramieniu.
- A miałam inne wyjście? Przyjechała tutaj z Paryża. Miała jedynie mieszkanie, które i tak komuś już wynajmuje. Znaczy było tak, jak jeszcze z nią byłam. Nie miała tu pracy. Miałam ją zostawić na zbity pysk? Wiesz, że nie chce mieć wrogów.
- I przez to jesteś dla każdego za miła. Jesteś też naiwna i myślisz, że odbudujesz coś, co zepsuło się lata temu. Mała, nie cofniesz czasu. Czy do mnie wrócił któryś z moich byłych partnerów? Nie, i wątpie aby wrócił. A nawet jeśli, to nie dam mu kolejnej szansy. Ma się ją tylko raz i jeśli ktoś ją wykorzysta, nie ma drugiego razu. Takie życie, kochanie.
- Nie zwolnie jej bez przyczyny.
- Wiem. Ale musisz coś wymyśleć, aby nie podrywała ciebie i znowu nie zamotała - zamyśliła się. - Możesz zawsze mówić, że masz chłopaka.
- Jakiego chłopaka?
- Nie wiem, wymyśl go. Najlepiej, aby miał zawód, gdzie dużo się wyjeżdża i nigdy nie ma go w domu. Powiedz też, że dom, w którym mieszkasz jest jego.
- Ale on jest mojej ciotki.
- Jak lekko skłamiesz nic nikomu się nie stanie.
- No dobra.
Jisoo była najwyraźniej zadowolona, ponieważ uśmiechnęła się do niej, a następnie odeszła w stronę Jimina. Oparła się o blat. Wszystkim ulegała, a Jisoo najbardziej.
*
Wróciwszy do domu zasiadła do biurka, wyjęła kartę i dłupis i zaczęła pisać. Napisała na środku kartki Sam (ponieważ tak postanowiła nazwać swojego chłopaka). Miał być Austriakiem, być blondynem, mieć długie włosy i być wysoki. Zna angielski i trochę koreańskiego. Ma firmę budowlaną w Hongkongu, przez co nie ma go w domu. Przyglądała się jeszcze przez chwilę swojemu dziełu, a następnie wysłała go do Jisoo.
Dobra robota, Rose. Od teraz jesteś dziewczyną Sama!
Kiedy dowiedziałem się, że rose wydaje album akurat wtedy, kiedy mam trzy lata z kpopiem, byłem zdziwiony. Dodatkowo w samym albumie jest plakat, więc myślę sobie czy nie kupić go. Przed premierowo kosztuje on 124 zł, czyli nie jakoś mega drogo. Z drugiej strony, lepiej byłoby mi kupić the album wersje czwartą wersje lub kill this love różową wersje. Oczywiście, jeśli chodzi o albumy w najbliższym czasie chcę kupić album txt, a w wakacje album stary kids i blackpink. Chyba zakończę na tym ten rozdział, ponieważ to nie książka na moje wyżalenia jaki album kupić, tylko chaelisa.
Miłego dnia!
CZYTASZ
❝𝔽𝕃𝕐 𝕋𝕆 𝕄𝕐 ℝ𝕆𝕆𝕄❝ chaelisa
Random❝Roseanne prowadzi małą kawiarenkę w centrum Seulu. Jego specjałem jest love tea - herbata, dzięki której pary mające kryzys w związku, ponownie mogą się w sobie zakochać. Pewnego dnia do kawiarenki przychodzi ex Rose, Lalisa, prosząc o pracę w kawi...