07. on the ground

68 4 0
                                    

      - Mam zadzwonić do Lisy czy jednak nie? - Rose spytała się Jisoo, która akurat siedziała na krześle.

   Roseanne miała wielki, stary dom. Był on na wybrzeżu miasta, czyli do kawiarni bez korków jechała góra dwadzieścia minut. Dom ten dostała od ciotki. Było to kilka miesięcy temu. Dodatkowo musiała zrobić dość duży remont, z którym zeszło jej się miesiąc. Czy opłacało się? Oczywiście.  Z niczego nie była tak dumna, jak z tego domu i ogrodu. Za domem miała dość sprawy ogród. Były w nim fiołki, róże i lilie. Dodatkowo stało też wielkie drzewo wiśni. Uwielbiała zapraszać znajomych, kiedy drzewo kwitło. Bo chyba przypadkowo nie postawiła tam wielkiego stolika.

   Dwa razy do roku Chaeg organizowała spotkanie dla swoich pracowników. Wpadł na to Jimin pewnego wieczoru, kiedy przyszedł właśnie na wiosnę pod kwitnącą wiśnie. Wtedy siedzieli i pili zieloną herbatę. Przyjaźnili się od zawsze. Pomagała mu, kiedy ten popadł w depresję. Po poznaniu Lisy, Rose urwała z nim kontakt. Ale kiedy ta uciekła po tych kilku dniach był on właśnie pierwszą osobą, z którą chciała porozmawiać. Tak normalnie, bez żadnego kochanie lub innych tego typu zwrotów. Zdała sobie sprawę, że nie miała kontaktu z nikim innym poza Lalisą od dobrych kilku miesięcy. Jakby Manoban najpierw udawała taką niewinną, a potem zrobiła tak, aby Rose była tylko jej i nikogo więcej.

   - Halo, ziemia do Jisoo - pomachała ręką przed twarzą brunetki. Była wpatrzona w telefon i uśmiechała się.

    - A to ja - popatrzyła na nią. - No ten, rób jak chcesz. W końcu jak zaprosisz Jimina i Yieren, to trochę dziwnie by było bez jednej osoby z personelu.
  
       - Tak, tylko że oni o tym wiedzieli już kika dni temu, a Lisa dowie się dzisiaj.

   - Jeśli nie przyjdzie, to świat się nie zawali. Mówię, rób jak chcesz. Nie ma jak się do ciebie zbliżyć, bo masz Sama.

      - Raaaacja. Zadzwonię do niej.

   - I super - ponownie wbiła wzrok w komórkę, na co Roseanne westchnęła.

***

   - Hej, Rosie! - Jimin przytulił się do gospodarza, po czym ucałował ją. Jego uśmiech był uroczy, tak samo jak on sam.

   Park doskonale wiedział gdzie ma się udać. Poszedł więc do ogródku, w którym była Yieren. Uśmiechnęła się w jego kierunku, a następnie wzróciła wzrok ku Jisoo. Szarowłosy usiadł obok młodszej z kobiet. A Roseanne wraz z nim.

- Czekamy jeszcze na Lise - odparł jedyny chłopak w tym zgromadzeniu.

- A no właśnie. Zadzwoniłaś do niej w ogóle? - spytała Yieren.

- Tak - odpowiedziała różowowłosa. - Powiedziała, że przyjdzie, tylko trochę się spóźni, bo daleko mieszka.

    Odstawili temat Manoban na bok i rozpoczęli rozmawiać na błache tematy. Usłyszeli dzwonek do drzwi. Chae wstała, ale nagle poczuła dotyk na swoim ramieniu. Jisoo. Powiedziała "ja się tym zajmę, usiądź" i poszła. Młodsza wolała ustąpić.

   Kim Jisoo poszła w stronę wejścia. Wiedziała, co powie dziewczynie, którą niegdyś jej wspólniczka kochała. Miała to zrobić kiedy dowiedziała się, że szatynka będzie pracować w kawiarni. Nie była sztywna, wręcz przeciwnie, ale nienawidziła kiedy ktoś rani Roseanne. Otworzyła drzwi i ujrzała kobietę. To był nikt inny jak Lalisa Manoban.

    - Czego chcesz? - spytała ją.

   - Rose mnie zaprosiła. - Zajrzała do środka. - Nie ma jej w domu?

   - Zmieniła zdanie. Nikt nie chce, abyś tutaj była.

       - Ale... Ja wyraźnie słyszałam-

   - Lisa, nie oszukuj się, ona nigdy nie wróci do ciebie. Zakochała się i kiedyś wyleci do Australii. Bez ciebie.

Miała już zamykać drzwi, ale Lalisa je zatrzymała i popatrzyła na starszą ze zdziwieniem.

     - Zakochała?

       - Ma chłopaka, Sama. Jest Austriakiem. Bogatym Austriakiem. W dodatku kochą i docenia taką osobę jak Park Chaeyoung.

   - Gdybyś tylko wiedziała, dlaczego odeszłam.

        - Gdybyś tylko wiedziała ile łez przez ciebie wypłakała. Jest teraz szczęśliwa z kimś innym, zrozum.

    - Rozumiem. - Odsunęła się co tyłu.

       - Jesteś taka słaba, Laliso Manoban. Za słaba, aby kochać Chae.

    Szatynka złapała ją mocno za rękę. Na tyle mocno, aby zostawić potem ślady.

          - Racja, jestem słaba. Chcę odbudować sobie życie na nowo. Przeproszenie Rose to ostatnie, co mi zostało.

     - To dlaczego tego nie zrobisz?

         - Bo ją kocham. Poza tym chcę się dowiedzieć jak wygląda jej życie, aby sama tak zacząć. I wiesz co? Ty też jesteś słaba, tylko nasza Rose jest silna.

         - Bo jest na ziemi i nie marzy o byle czym, jak ty.

    - Zawsze była. - Podała jej małą torebkę, która Jisoo dopiero zauważyła. - Daj jej to, a za niedługo już na zawsze zniknę z waszego życia.

   Brunetka przytaknęła i wzięła torebkę. Następnie przyglądała się jak ta młodsza odchodzi. Uświadomiła sobie, że niedługo będzie wolna od Manoban.

❝𝔽𝕃𝕐 𝕋𝕆 𝕄𝕐 ℝ𝕆𝕆𝕄❝ chaelisaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz